Sięgając po ,,Gdybym miała twoją twarz'' mniej lub bardziej świadomie oczekiwałam czegoś w rodzaju lektury ,,
Kim Jiyoung. Urodzona w 1982''. Wydawało mi się, że będzie to książka ciężka (ale nie stylistycznie lecz tematycznie), że będzie trudna w odbiorze, że będzie bardzo refleksyjna. Część z tego okazała się prawdą, a część nie.
Frances Cha ma naprawdę lekkie pióro – jej książkę czyta się naprawdę świetnie. Bohaterki zostały dobrze rozpisane – mają odmienne charaktery, motywacje, ich przeszłość się różni, ich teraźniejszość również. Każda z nich przemawia do nas swoim głosem, to właśnie dzięki temu je poznajemy, zaglądamy pod skorupę tego, co te kobiety prezentują światu.
Gyuri pracuje jako dziewczyna z salonu, jedna z dziesięciu procent najładniejszych dziewczyn w Seulu. Zarabianie w ten sposób ma jednak swoją cenę – nie dość, że nadwyręża swoje zdrowie pijąc każdego wieczoru z klientami, nie dość, że jest taką lepszą prostytutką, to jeszcze dbanie o wygląd w jej wypadku przyjmuje prawdziwie niepokojącą formę. Gyuri ma swoje rytuały – zmywa makijaż w określony sposób, codziennie chodzi do fryzjera, poddaje swoją cerę fototerapii, udoskonala swoje ciało różnymi operacjami plastycznymi – słowem: robi wszystko, żeby zachować piękny i młody wygląd jak najdłużej.
Miho jest artystką – dziewczyną z sierocińca, której udało się wyjechać na stypendium do Nowego Jorku. Dziewczyną, której się udało. Jest piękna, wiotka, ma długie, fantastyczne i gęste włosy, którymi zachwycają się mężczyźni. I ma pięknego, bogatego chłopaka – Hanbina. A mimo to nie jest szczęśliwa, nie do końca.
Ara pracuje w salonie fryzjerskim i w tym co robi jest naprawdę dobra. Jej najbliższa przyjaciółka, Sujin, nazywa ją swoją ineo gongju, małą syrenką, a to dlatego, że od czasu wypadku Ara nie mówi.
Sujin z kolei jest tą niepozorną istotą, która dla wszystkich chce dobrze. Jej największym marzeniem jest zostanie dziewczyną z salonu.
Jest jeszcze Wonna – chowająca się w cieniu zamężna sąsiadka, która przesiadując na schodach do domu wypatruje młodych, wracających późną nocą dziewczyn, i czasami zastanawia się, jakby to było być jedną z nich. Jakby to było być... wolną.
,,Gdybym miała twoją twarz'' opowiada o poważnych problemach – o braku pracy, o biedzie, o nadużyciach z czasów dzieciństwa, o zarabianiu własnym ciałem, o związkach z mężczyznami, o pieniądzach i o tym, jak zdeprawowana potrafi być elita.
Jednocześnie jest to książka bardzo ciepła – poświęcona kobiecej przyjaźni. Bohaterki nie są idealne, złoszczą się na siebie, zazdroszczą sobie nawzajem, ale przy tym są obok, kiedy ta druga ich potrzebuje. Niosą sobie pomoc, są solidarne, wspierają się.
Sposób w jaki Frances Cha pokazuje ich życie – jako światłocień – jest naprawdę piękny. I co ważniejsze – daje nam nadzieję.
*książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl