Warszawa, czasy współczesne. Seria morderstw, śledztwo policyjne i… magia. Tak, w książce Pani Agnieszki postacie nie z tego świata przenikają do naszej rzeczywistości i dokonują zabójstw, a sprawców poszukują rezolutny komisarz i jeden z najlepszych w kraju mag. Czy to mogło się udać? Jasne, że tak! Opis bardzo zachęca do przeczytania tej powieści, a ona sama ma swój indywidualny urok. Uważam, że pomimo kilku kosmetycznych kwestii do dopracowania jest to całkiem ciekawy debiut, w sam raz dla wielbicieli dreszczyku. Powieść jest opisana jako horror, jednak skłaniałabym się bardziej do zaklasyfikowania jej w dziale literatury obyczajowo-fantastycznej z elementami kryminału, horroru i romansu.
Od pierwszej strony zostajemy rzuceni w wir akcji, która zwalnia jedynie chwilami, aby dać wytchnienie Czytelnikowi przed następnymi rewelacjami. Wraz z kolejnymi krokami na bohaterów czyhają demony i metafizyczne osobliwości, a w ślad za tymi pojawia się tytułowy Przybysz. Niestety nigdzie nie mogą czuć się bezpieczni, pomimo podjęcia wielu magicznych środków zaradczych. Kim będzie ta tajemnicza persona i po czyjej stanie stronie?
Fabuła jest nieskomplikowana, a jednocześnie pomysłowa. Książkę czyta się naprawdę bardzo szybko i nadzwyczaj przyjemnie. Autorka ma lekkie pióro, dzięki czemu wydarzenia następują po sobie płynnie. Bohaterowie są niezwykle realistyczni, a każdy z nich ma zarysowany swój indywidualny charakter, choć niestety nie udało mi się z żadnym z nich zżyć. Marek jest magiem, jednym z najlepszych w tej branży. Jednocześnie ma dosyć nieporadny charakter i aż dziw bierze jakie moce w nim drzemią i jakim przeciwnikom potrafi stanąć naprzeciw. Jak to określiła jedna z postaci w książce, on albo ciągle przeprasza, albo nie chce robić kłopotu. Uważam to stwierdzenie za jego idealny opis w pigułce. Robert, przyjaciel Marka i jednocześnie policjant prowadzący śledztwo, nie wyróżnia się z kolei niczym szczególnym i dzięki temu wydaje się ludzki i przystępny. Po prostu taki dobry, troskliwy kumpel i poczciwy glina. To właśnie temu duetowi towarzyszymy w przygodzie.
Książka niestety nie jest podzielona na rozdziały. Być może niektórzy Czytelnicy nie zwracają uwagi na takie elementy, jednak osobiście uważam systematykę za dosyć istotną, w jakiś sposób nadającą tempo tekstowi. Owszem, są odstępy, czy wydzielone części, jednak brakowało mi wyraźnego podziału akcji i modulowania napięcia.
Podczas czytania początkowych, nazwijmy je akapitów, nieodmiennie miałam wrażenie jakbym coś przeoczyła. Nawet kilka razy sprawdzałam, czy przypadkiem nie trafiłam na drugi tom z serii o przygodach komisarza Wilczyńskiego i maga Barneta.
Dla mnie, osoby często sięgającej po książki i mającej na swoim czytelniczym koncie liczne pozycje z gatunku fantastyki, używanie już na wstępie sformułowań typu “rzucić mantrę”, “postawić osłony” czy wypowiadanie zaklęć i używanie amuletów jest czymś zrozumiałym w tego typu literaturze. Mimo wszystko zabrakło mi jakiegoś wprowadzenia w reguły rządzące przedstawionym światem. Po kilkudziesięciu stronach oczywiście odnalazłam rytm powieści i poukładałam ją sobie, ale żywię pewne obawy, że ktoś dopiero zaczynający przygodę z fantastyką i mniej obyty z tym gatunkiem, mógłby poczuć jakiś poziom frustracji w poruszaniu się w realiach pełnych demonów, bytów i bestii. Znajdując się przy bestiach… muszę wspomnieć, obiecuję, to już ostatnia rzecz, do której mam zastrzeżenia, że zabrakło mi rozbudowania opisów potworów. Niestety na podstawie charakterystyki, którą otrzymałam, moja wyobraźnia przywołała w pewnych momentach jedynie wizję ogromnej traszki, albo gdzie indziej coś na kształt bardziej zezwierzęconej postaci człowieka pantery z pewnego znanego filmu. Niestety sceny walk w ogóle nie były przez to straszne, a zakładam, że Autorka mogła mieć odrobinę inną wizję tych bytów.
“Przybysz” porusza intrygujące tematy z zakresu astrologii, okultyzmu, światów równoległych i magii, a w połączeniu z wartką akcją tworzy kompozycję, z którą można miło spędzić czas i dać się wciągnąć w wir wydarzeń. Ostatecznie uważam, że książka posiada kapitalną atmosferę, a na kilka mniej dopracowanych elementów można spokojnie przymknąć oko.