„Kiedy siedzisz cicho jak mysz pod miotłą i nie walczysz o to, na czym ci zależy, to nic z tego nie masz. Nic ot tak nie wpadnie ci w ręce”.
Do tej pory miałam przyjemność czytać jedną książkę autorki, która bardzo mi się podobała. Gdy więc była okazja, by zgłosić się na patrona jej najnowszej książki, postanowiłam spróbować i tak oto, dzięki temu piszę dziś dla was recenzję patronacką.
Książka, dzięki której poznałam pióro autorki była „Anioły ciemności”. Jako że była to dość mocna i erotyczna lektura, nie wiedziałam, jak Monika wypadnie w lżejszej odsłonie, przez co, zanim zaczęłam czytać historię Erica i Victorii, nie miałam do niej żadnych wyobrażeń. Liczyłam jedynie na dobra zabawę, i to akurat bezsprzecznie dostałam!
Szukacie książki pełnej humoru, idealnej na wieczór? To właśnie ją znaleźliście! „Przyjacielski układ” to jednak nie tylko humor. To również życiowa historia, pełna nieoczekiwanych zdarzeń, która jest tak zajmująca, że nie można się od niej oderwać.
Wierzycie w przyjaźń między kobieta a mężczyzną? Czysto platoniczne uczucie, bez wzajemnego pożądania wydaje się czymś mało realnym, nic więc dziwnego w tym, że gdy pewnego dnia Eric prosi Victorię, aby udawała przed jego rodzicami narzeczoną, ich dotychczasowa relacja całkowicie się zmienia. Głęboko skrywane pragnienia coraz trudniej trzymać w ryzach, jednak czy dla chwili namiętności warto poświęcić wieloletnia przyjaźń? Mówi się, że kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana, jednak jeśli bohaterowie myśleli, że wystarczy chwila szczerości, by wszystko zaczęło się udawać, to się mylili.. Każde z nich ma jakąś przeszłość, a z nią już tak jest, że upomina się o nas w najmniej spodziewanym momencie…
***
Czy ja wierzę w przyjaźń między kobietą a mężczyzną? Chyba nie. Mam wrażenie, że prędzej czy później jedna ze stron może poczuć coś więcej, tym samym skazując się albo na wieczne oszukiwanie samego siebie, albo koniec końców zerwanie znajomości. Czy zatem Eric i Victoria mieli szansę pozostać tylko przyjaciółmi? Hmm.. tego musicie dowiedzieć się sami! Ja mogę jedynie powiedzieć, że cała ich przygoda to tak przewrotna opowieść, że czasami nie wiedziałam już, czy się śmiać, czy płakać, ale to tylko w pozytywnym znaczeniu tych słów, bo czytanie tej historii dostarczyło mi sporej dawki rozrywki. Dlatego cieszę się ogromnie, że takie książki powstają, bo spędzony z nią czas, mogę zaliczyć do czystej przyjemności.
„Przyjacielski układ” to historia z gatunku tych, co to czytasz i nawet nie wiesz, kiedy znajdujesz się na końcu. Napisana niezwykle lekkim i przystępnym stylem, okraszona humorem i namiętnością opowieść o dwójcie przyjaciół, którzy gdzieś tam głęboko w sobie skrywali prawdziwe uczucia. Historia zaskakująca, wciągająca, namiętna. Autorka stworzyła życiową komedię romantyczną, której czytanie z pewnością sprawi czytelnikom dużo radości.
Ja spędziłam z tą książką udane popołudnie i już tęsknie za tymi zwariowanymi bohaterami. Mam małą nadzieję, że to nie jest ostateczne rozstanie z bohaterami, bo z przyjemnością przeczytałabym również historię Zoe i Setha.
Jeśli więc szukacie książki na jeden wieczór, a potrzebujecie chwili wytchnienia pomiędzy mocniejszymi lekturami, to jestem pewna, że z bohaterami „Przyjacielskiego układu” pędzicie naprawdę miło czas!
POLECAM!