Dzisiaj przedstawiam Wam kolejny mafijny romans. Wiem, wiem, myślicie sobie „o matko znowu mafia”, ileż przecież można?! Ja akurat taką tematykę lubię i jeszcze nie mam jej dosyć, ale doskonale rozumiem, że można już odczuwać lekki przesyt takich treści. Mnie zawsze jednak ciekawi co tym razem wymyśli autor czy autorka i czym nas zaskoczą. Jeżeli jesteście, chociaż troszeczkę zaintrygowani, to zapraszam na kilka słów o debiucie Pani Magdaleny Szwedy.
Autorka zabrała nas na spotkanie z sympatyczną Emily Carter – z dziewczyną, która nie miała lekko w życiu. Wcześnie straciła ukochaną matkę, ojciec nałogowy hazardzista, który tylko pojawiał się, aby narobić jeszcze większych długów, brat, który odsiaduje wyrok w więzieniu i jej chłopak, który traktuje ją jak bankomat, a przy tym znęca się nad nią fizycznie i psychicznie. Nie ma nikogo, do kogo mogłaby się zwrócić o jakąkolwiek pomoc. Mimo iż jej życie nie jest usłane różami, nigdy się nie poddaje i dzielnie stara się walczyć z przeciwnościami. Wybierając się do brata, nie przypuszczała nawet, że to zdarzenie wywróci jej świat o 360 stopni. Spotkała tam bowiem tajemniczego osadzonego, który intensywnie się w nią wpatrywał. Emily w czasie całego pobytu nie zamieniła z nim ani jednego słowa, ale jakimś cudem nieznajomy głęboko wyrył się jej w pamięci.
Leonardo Binenti to niezaprzeczalnie bezwzględny gangster, którego boja się dosłownie wszyscy. Latami budował swoje imperium i tylko mnożył zyski, nie zważając na nikogo. Okrzyknięto go „Królem Midasem”, wszystkie jego interesy przynosiły bardzo lukratywne zyski. Nikt nie śmiał mu się przeciwstawić, nikt nie chciałby mieć w nim wroga. Jeden jedyny raz popełnił drobny błąd, za który musiał odpokutować w więzieniu. Doskonale wiedział, że nie zabawi tam długo, wiedział, że to tylko kwestia czasu a znów będzie cieszył się upragnioną wolnością. Pewnego dnia podczas rozmowy ze swoim adwokatem dostrzegł piękną, filigranową dziewczynę o niebieskich oczach, od której nie mógł oderwać wzroku. Czy groźny mafiozo będzie zdolny do miłości? Czy Leonardo będzie dla Emily wybawieniem, czy zgubą? Czy w końcu Emily zazna prawdziwego szczęścia?
Dla mnie ogromnym plusem była sama wykreowana postać Leonarda. To zimny, zdystansowany, nieliczący się nikim zabójca – po prostu diabeł w ludzkiej skórze. Nie jest idealny i cukierkowy. Doświadczenia życiowe z dzieciństwa odcisnęły na nim swoje piętno. Możemy go dzięki temu lepiej zrozumieć, dlaczego stał się tym, kim jest, a jednak jego skute lodem serce, zaczęło mocniej bić dla dobrej i słodkiej Emily, która jako jedyna umiała mu się postawić. Poruszyła go tak bardzo, że dostrzegł, jak jego życie stało się puste. Małymi kroczkami zaczęła go zmieniać, co w zasadzie nie stanowi dla mnie zaskoczenia. Już na samym początku można się było domyślić, jak mniej więcej potoczy się fabuła. Pomimo swojej przewidywalności i tak tę historię polubiłam, Dodatkowo oprócz kiełkującego uczucia, w książce co chwilę coś się dzieje. Strzelaniny, porwania, pobicia itd. Chociaż moim zdaniem trochę zbyt często tą biedną Emily coś spotykało niebezpiecznego i stresującego jak zostawała sama, ale to może tylko takie moje wrażenie i zwyczajnie się czepiam. Autorka postawiła tutaj także na subtelne sceny wzajemnego pożądania, które nie zdominowały całego tekstu i nie czytamy o tym, co dwie strony. Poza tym Pani Magdalena ma naprawdę lekki styl, a książkę pochłania się w ekspresowym tempie. Szczerze gratuluję takiego debiutu i czekam na kolejne pozycje. Jeżeli tak jak ja nie macie dość mafijnego półświatka, to koniecznie zapoznajcie się z „Królem Midasem”