RECENZJA
Witajcie Moi Mili. Jak tam Wasze postanowienia noworoczne? Macie jedno postanowienie a może kilka? A może uważacie, że te całe postanowienia to pic na wodę? Ja w tym roku stawiam na rozwój osobisty.
Korzystając jeszcze ze świątecznego klimatu, przychodzę do Was z recenzją książki Małgorzaty Falkowskiej i Eweliny Nawary „Święta w Port Moody". Dzięki uprzejmości wydawnictwa Muza — Grzeszne książki miałam okazję ją przeczytać i zrecenzować, za co bardzo serdecznie dziękuje.
Bajkowa, śnieżna sceneria miasteczka Port Moody i dwoje ludzi, którzy niespodziewanie zbliżają się do siebie po latach milczenia.
Abigail Sharpe jest młodą dziennikarką, która ma szansę na wymarzony awans. Skrywany romans z szefem wydaje się gwarantować osiągnięcie tego celu. Pewnego dnia dostaje wiadomość od matki, że będzie musiała zająć się chorym dziadkiem. Kobieta nie jest zadowolona z takiego obrotu spraw, w końcu w Port Moody – skąd pochodzi jej rodzina – nie była już od ponad dziesięciu lat. A wszystko przez bolesne rozstanie… W mieście spotyka swoją dawną miłość. Czy nieporozumienia z przeszłości zostaną wyjaśnione? Czy Abi zdoła oprzeć się magnetyzmowi Logana? Oboje czują się skrzywdzeni przez siebie nawzajem, ale czy fascynacja, tęsknota i pożądanie wezmą górę nad zdrowym rozsądkiem? Czy wreszcie dowiedzą się, kto tak naprawdę stoi za ich rozstaniem?
Sięgając po te książkę, kierowałam się okładką i opisem. Jakoś nigdy nie miałam okazji czytać historii w klimatach świątecznych, więc postanowiłam to zmienić. To było moje pierwsze spotkanie z twórczością tych autorek, które zaliczam do bardzo udanych. Historia, która rozgrzewa zarówno serce, jak i ciało. Lekka i przyjemna na zimowe wieczory. Z pozoru ta historia może wydawać się niektórym prosta i nieskomplikowana, płytka i nijaka. W moim odczuciu taka nie jest. To opowieść o dwójce młodych ludzi, którzy w bardzo bolesny sposób się rozstali. Opowieść o miłości wystawionej na próbę czasu. Pierwszej i jedynej miłości, która ktoś tak brutalnie chciał zniszczyć. Powrót Abi w rodzinne strony wywołuje ukłucie bólu i bolesne wspomnienia. Kobieta próbuję odgrodzić się murem, jaki przez lata wybudowała. Niestety nie udaję jej się to, uczucia wracają ze zdwojona siłą a miłość względem Logana, po dekadzie czasu nigdy nie umarła i na nowo wybucha. Oboje lata temu rozeszli się bez słowa wyjaśnienia. Nawet kawał czasu nie zdołała wymazać tych bolesnych obrazów ani ugasić żaru tej miłości. Jak to mówią „stara miłość nie rdzewieje". Ta historia nam, czytelnikom, ma na celu uświadomić jak ważne są w związkach rozmowa i zrozumienie. Jak wiele par rozstaje się z powodu niewyjaśnionych zdarzeń, kłótni i braku zrozumienia. W związku nie tylko miłość jest najważniejsza, ale też zrozumienie, szacunek, wsparcie a przede wszystkim bliskość tej drugiej osoby. Rozmawiajmy ze sobą, cieszmy się sobą i każda chwilą spędzoną z bliskimi, bo nigdy nie wiemy, co nas czeka kolejnego dnia. Nie zamykajmy się w sobie, nie oddalajmy się od siebie, szczęściu trzeba pomagać.