Święto ognia recenzja

Recykling

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @Johnson ·4 minuty
2022-07-12
5 komentarzy
37 Polubień
Z prozą Jakuba Małeckiego jest tak, że albo jest się jej pasjonatem i się do niej wraca, z każdą nową powieścią odkrywając nową historię opowiedzianą przez ulubionego pisarza, opowiedzianą w stylu przecież tak już nam znanym, w narracji podobnej, tak po prostu po Jakubowemu, albo przeczytaną bez większych wrażeń odstawia się, by nie wrócić do tej twórczości już nigdy, albo choć nieprędko. Jako, brzydko mówiąc, fanboy twórczości Małeckiego, zawsze tak miałem, że mogłem z ekscytacją czymś nieznanym, ale też z pewnością zapewnienia sobie dobrej lektury, sięgnąć po nową powieść Autora. Długą miałem przerwę po bardzo dobrym Saturninie, mimo że Święto Ognia ukazało się już dobrą chwilę temu. Padło na wielogodzinną podróż pociągiem, nie można wtedy przerwać lektury i przerzucić się na inną aktywność, siedzisz, jedziesz. Zatem Świeto Ognia.

Nie zagrało.

Nie wiem do końca, co się stało, co spowodowało, że tym razem, pierwszy raz „od zawsze” nie do końca odnalazłem się w czuciu, które zawsze powodował mi Jakub Małecki. Spróbuję rozebrać tę powieść, bo stało się coś niedobrego i pisanie głęboko wrażliwe, krojące duszę, pozostające ze mną na zawsze po lekturze uleciało, zostawiając zamiast tego smutek, że było tak płasko, tak powierzchownie i tak bez znaczenia.

Historia opisana przez Autora to wycinek rzeczywistości rodziny Łabędowskich, gdzie ojciec samotnie wychowujący dwie córki zmaga się z demonami przeszłości, natomiast córki próbują chwytać dzień, przebijając się przez swoje światy. Co jest na plus książki, to narracja każdego z bohaterów opisujących rzeczywistość widzianą swoimi oczami, swoją perspektywą. Co jest jednak minusem, to nierówne rozłożenie ról postaci i ich narracji, przez co tworzy się pewnego rodzaju chaos. Poznajemy Anastazję, która zajmuje dość dużą część powieści, dziewczynę z porażeniem mózgowym, opisująca swoje relacje z siostrą, z ojcem, ze światem. Mam trochę problem z tą postacią, ponieważ nie do końca przekonuje mnie tak napisana postać. Kontakt z takimi osobami musi być niezwykle trudny, nie mówiąc o próbie wejścia w jaźń osoby chorej, w jej myśli, słowa, spostrzeżenia. Pisane pięknie (jak to u Małeckiego), ale czy prawdziwie? Nie jestem w stanie tego ocenić, choć autor pisze w posłowiu o konsultacjach ze właściwymi specjalistami. Jest coś w tej bohaterce przejmującego, ale też nie do końca autentycznego. Odniosłem wrażenie, że Małecki popada w swoją własną manierę, w swoją własną legendę pisarza od „czucia” do tego stopnia, że podnoszona w wielu recenzjach tak mocno zarysowana indywidualność pisarza, jako tzw. „małeckość” wypada jako słaba próba naśladowania samego siebie z czasów, kiedy mocniej dotykał czytelnicze dusze. Wobec tego główna bohaterka (tak to ujmę z uwagi na czas antenowy w powieści) wzbudzająca współczucie, choć nie litość, sympatię, choć nie uwielbienie nie wywołuje u mnie radości z posiadanego życia, cieszenia się tym, co mam, większej wrażliwości (tak bohaterka przyjmuje codzienność, cieszy się tym, co jest). Nie wiem, czy taki był zamysł autora, ale można wysnuć takie, choć ryzykowne założenia. Jeżeli tak, to nie udało się do końca. Druga siostra to Łucja, baletnica, tańcząca w ambitnych spektaklach, starająca się o życiowy angaż i jako jedyna doskonale rozumiejąca „język” swojej niepełnosprawnej siostry. Postać z czasem antenowym wydzielonym chyba tylko dlatego, żeby ująć ją w powieści, nie wnosi do fabuły zbyt wiele, poza tym, że podobnie jak Anastazja, Łucja próbuje przezwyciężyć własne niedoskonałości. Na koniec, mamy ojca rodziny, który miał kiedyś żonę, na którą nie zasługiwał, której było pełno wszędzie w kolorowych sukienkach. Tato ma czasu antenowego dużo, ale nie do końca przekonał mnie o swojej roli w tej historii, poza tym, że nie sprawdził się ani jako mąż, ani jako ojciec i według mnie jest to postać przegrana najbardziej, ale przegrana po co? Nie wiemy, bo książka się kończy.

Zakończenie powieści to największe rozczarowanie Święta Ognia. Iście bollywoodzkie, udawane, niedokończone. Tak nierealne, że aż bajkowe, jakby napisane na szybko – na kanwie „małeckości”. Z tym że tutaj ta forma narracji Jakubowej przestała już być za każdą książką tak samo nowa, i została już tylko odtwórczo magiczna, sama narracja z niewielką ilością treści. I właściwie te trzy postacie będące w jednej rodzinie to trzy osobne historie, które siłą rzeczy się zazębiają, ale nie zamykają spójnie większej całości.

Oddając sprawiedliwość, książkę czytało się dobrze, jest napisana dobrze, jest prowadzona dobrze i szczerze mówiąc, jest dobra. Ale nie na tyle dobra, żebym z czystym sumieniem mógł powiedzieć Jakub! Znowu to zrobiłeś, ależ ja będę teraz przeżywał tę książkę! No nie. Nie będę. Moim zdaniem to dobra historia, z ciekawymi bohaterami. Zwykłymi, a jednak niezwykłymi, zmagającymi się z wymagającą rzeczywistością, z przeszłością, z tym wszystkim, co dotyka każdego z nas codziennie.

A jednak niedokończona i subtelnie, ach! Z bólem, ale jednak... kiczowata.

Jako czytelnik i zapalony wielbiciel twórczości Jakuba Małeckiego, czuję, że zostałem trochę oszukany (może to za mocne określenie ?). Jakub Małecki wspominający ostatnio na Warszawskich Targach Książki o tym, że nie wierzy w swój sukces, ponieważ ma „syndrom oszusta”, będzie mógł uwierzyć w swoje słowa, jeśli nie wróci do swojej pisarskiej formy sprzed lat, albo jeśli jako pisarz nie będzie się rozwijał. Święto Ognia to dobra książka, ale nie jako twórczość Jakuba Małeckiego, być może jako debiut pisarski. Podobny motyw osoby niepełnosprawnej mieliśmy w wydanej kilka książek temu „Nikt nie idzie”. Chcemy prozy wrażliwej, ale nie odtwórczej, nie recyklingowanej.

12.07.2022 r.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2022-07-10
× 37 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Święto ognia
2 wydania
Święto ognia
Jakub Małecki
8/10

Tata tańczy za szybą. Podnosi rozmazane przez deszcz ręce i kołysze rozmazaną przez deszcz głową, ma zamknięte oczy i ja w końcu też zamykam swoje, i śpię, i budzę się rano, i znowu jestes...

Komentarze
@Vernau
@Vernau · ponad 2 lata temu
Bardzo dobra i wnikliwa recenzja 😊
A to zdania na koniec:
cyt.: "Chcemy prozy wrażliwej, ale nie odtwórczej, nie recyklingowanej." - świetne 👍
× 10
@almos
@almos · ponad 2 lata temu
Bardzo dobra recenzja, miałem podobne odczucia przy lekturze innej jego książki, 'Horyzont'.
× 5
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 2 lata temu
A może zawsze było powierzchownie, a tylko Ty dojrzałeś? 😉
× 5
@Antytoksyna
@Antytoksyna · ponad 2 lata temu
Ciekawe pytanie.
× 4
@Mackowy
@Mackowy · ponad 2 lata temu
@Rudolfina zawsze potrafi zasiać w człowieku ziarno niepewności :P
× 4
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 2 lata temu


× 2
@jatymyoni
@jatymyoni · ponad 2 lata temu
Interesująca recenzja, chociaż się z nią nie zgadzam. Nie jestem wielbicielką Jakuba Małeckiego, ale ta historia była interesująca. Czytając książkę przypomniałam sobie postać Hawkinga, który porozumiewać się wyłącznie za pomocą syntetyzatora mowy, ale był geniuszem.
× 4
@DZIKA_BESTIA
@DZIKA_BESTIA · ponad 2 lata temu
Gratuluję @Johnson , że nie jesteś fanem, który za wszelką cenę będzie bronił autora, choćby nie wiem co. Jesteś świadomym czytelnikiem, a twój mózg jest wolny od betonu. To rzadkość :# ;) :*
× 3
@Johnson
@Johnson · ponad 2 lata temu
Oh my! Ha! jakie słowo uznania, dzięki. ;-) Bywam fanatyczny, ale bez przesady, myślę, że każdemu może się trafić gorsza książka, głowa w tym wydawcy, żeby nie puszczali tego w świat. No ale $ jest $, więc jest jak jest... Swoją drogą, podobnie rozpadł mi się w głowie fanklub Wojtka Chmielarza. Pozostaje mieć nadzieję, że będzie lepiej.
× 3
Święto ognia
2 wydania
Święto ognia
Jakub Małecki
8/10
Tata tańczy za szybą. Podnosi rozmazane przez deszcz ręce i kołysze rozmazaną przez deszcz głową, ma zamknięte oczy i ja w końcu też zamykam swoje, i śpię, i budzę się rano, i znowu jestes...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Gdy pierwszy raz czytałam tę książkę, nie dałam rady jej skończyć. Co krok się wzruszałam i ogromnie współczułam opisywanym bohaterom. To widocznie nie był dla mnie najlepszy moment na lekturę. Odłoż...

@dominika.nawidelcu @dominika.nawidelcu

Po lekturze książki "Dygot" Jakuba Małeckiego postanowiłam, że wszystkie jego książki biorę w ciemno. Zafascynował mnie styl pisarza do tego stopnia, że podjęłam błyskawiczną decyzję: muszę bliżej za...

@karolak.iwona1 @karolak.iwona1

Pozostałe recenzje @Johnson

Chodź ze mną
Miłość to piekielny pies.

„Sny o wielkości srebrne są, a kruche”, śpiewał Jacek Kaczmarski. To bardzo ważne słowa o których czasem zapominają, popadając w melancholię własnej wielkości, polscy pi...

Recenzja książki Chodź ze mną
Bliska znajoma
Konsekwencja.

TEKST ZAWIERA SPOJLERY Z KSIĄŻKI. JEST BARDZIEJ ROZWAŻANIEM FABULARNYM NIŻ RECENZJĄ. Polacy uwielbiają ładne słowa, wielkie słowa. Uwielbiają jak się do nich ładnie mó...

Recenzja książki Bliska znajoma

Nowe recenzje

Wegetarianka
Od wegetarianizmu do choroby psychicznej
@sweet_emily...:

Miałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...

Recenzja książki Wegetarianka
Sytri
Po takim zakończeniu chętnie przeczytałabym więcej
@distracted_...:

Późna jesień zdecydowanie sprzyja czytaniu książek paranormalnych. Dziś o książce, która nie jest romansem a erotykiem ...

Recenzja książki Sytri
Trzymaj się z dala, kochanie
Trzymaj się...droga Afryko, wcale nie chcę być ...
@sweet_emily...:

Wśród niepokoju i niesprawiedliwości, w oddali i ukryciu, w szczelinach życia codziennego ukrywa się ona. Miłość. "Trz...

Recenzja książki Trzymaj się z dala, kochanie