Małe miejscowości mają swój niepowtarzalny urok, są tajemnicze, melancholijne, dają poczucie spokoju i harmonii. Te najstarsze osady posiadają również swoje historie- pełne sekretów, intryg, pradawnych ludowych wierzeń i przesądów.
"Rodzanice" Katarzyny Puzyńskiej. Wielkimi krokami zbliża się wyjątkowy wieczór, w trakcie którego dojdzie do rzadkiego zjawiska, jakim jest krwawy superksiężyc. To niesamowita pełnia, przepiękny widok i coś, co nie zdarza się zbyt często. Jednak nie wszyscy podzielają ten entuzjazm. Mieszkańcy niewielkiej wsi Rodzanice, obawiają się uwolnienia nieczystych mocy, które będą domagać się ofiar. Czyżby dopiero co znalezione zwłoki młodej kobiety na zamarzniętym jeziorze, pomiędzy Lipowem a Rodzanicami, to sprawka obudzonego właśnie ZŁA? Zła, które dopiero rozpoczęło swoją ucztę, rozszarpując ciało dziewczyny? Kilka godzin później w podobnych okolicznościach ginie znana dziennikarka, a ostatnią osobą, która widziała ją żywą jest Klementyna Kopp. Niestety, przepada ona jak kamień w wodę, stając się główną podejrzaną. Ktoś również anonimowo rozsyła po okolicy listy, w których grozi śmiercią wszystkim mieszkańcom. Niby nikt nic nie wie, a jednak istniej tutaj pewna zmowa milczenia. Tak więc pozostaje pytanie kto jest wrogiem, a kto przyjacielem?
Po genialnej "Norze" myślałam, że od teraz czekają mnie same dobre chwile z książkami Puzyńskiej. I cóż- pomyliłam się, bowiem ta część niezbyt przypadła mi do gustu, a to za sprawą jej bohaterów. Po raz pierwszy od początku tej serii, poczułam niesmak i odrazę w stosunku na naszych policjantów z Lipowa. Ich zachowanie było wręcz absurdalne, wywoływało u mnie złość i niedowierzanie. Na przestrzeni tych kilku tomów, zmienili się oni diametralnie. Z miłych i przyjaznych bohaterów, stali się problemowymi egoistami, którzy nie dbają o dobro innych. Kierują się własnymi potrzebami, stosują masowe kłamstwa i intrygi, manipulują, wykorzystują i w swojej naiwności dają się mamić głupotą. Jednym słowem- zupełnie stracili w moich oczach i to wszyscy, bez wyjątku. Tylko postać Klementyny nadal pozostaje dla mnie tajemnicą, choć przeczuwam, że w kolejnej części wiele się wyjaśni i być może zmieni.
Na pierwszy rzut oka, fabuła wydaje się ciekawa i pełna sekretów, jednak z biegiem czasu staje się zbyt naciągana i abstrakcyjna. Sam wątek kryminalny, któremu przez dłuższą chwilę przeświecała mroczna i nieziemska, demoniczna aura, okazał się prosty i banalny. Nie tego się spodziewałam. To tak, jakby coś zwykłego przyodziać w cudowne szaty i otoczyć piękną bańką, którą nagle ktoś przekuł. Pozostał po niej jedynie smród i rozczarowanie.
Na całe szczęście akcja mnie nie zawiodła. Było szybko, choć przewidywanie i dzięki temu mogłam błyskawicznie przechodzić od rozdziału do rozdziału. Niestety, nieciekawa historia i działający na nerwy bohaterowie sprawili, że czytanie tego kryminału nie było przyjemne i atrakcyjne, jak w przypadku wcześniejszych tomów.
Podsumowując, "Rodzanice" Katarzyny Puzyńskiej okazały się średnią powieścią, która zamiast wciągać i frapować, odrzucała mnie powoli, lecz systematycznie. Winą za to ponoszą beznadziejni bohaterowie oraz zbyt wybujała fabuła. Mam wrażenie, że jest to najsłabszy tom z tego cyklu, który jak na razie zmierza ku końcowi. Czy szkoda? Nie, bo wszystko, co dobre, musi się kiedyś skończyć. Inaczej stało by się to absurdalnym tworem, pisanym na odczepnego. Zastanawiam się, co też czekać mnie będzie w "Pokrzyku"? Byleby tylko nie było ponownego, tak silnego rozczarowania.
Zbliża się krwawy superksiężyc. Mieszkańcy maleńkich Rodzanic boją się, że ta niezwykła pełnia uwolni z dawna uśpionego demona. Tymczasem na zamarzniętym, smaganym zimowym wichrem jeziorze znaleziono...
Zbliża się krwawy superksiężyc. Mieszkańcy maleńkich Rodzanic boją się, że ta niezwykła pełnia uwolni z dawna uśpionego demona. Tymczasem na zamarzniętym, smaganym zimowym wichrem jeziorze znaleziono...
"Rodzanice" są w moim odczuciu jedną ze słabszych powieści Katarzyny Puzyńskiej. Nie pomogły ani nośne motywy wierzeń ludowych — wilkołaki, wiedźmy, duchy — ani poruszające problemy społeczne (pedofi...
Łał. Łał. Łał. To się chyba nazywa praca pisarza nad warsztatem. Puzyńska kilka razy udostępniała na swoim profilu na fb zdjęcia książek, które właśnie kupiła i czyta i zdaje się, że podziałało. Aż t...
@Bartlox
Pozostałe recenzje @Wiejska_bibliote...
"Dom" Piotr Kościelny
Piotr Kościelny już kilkukrotnie udowodnił mi, że warto sięgnąć po Jego książki. Tak więc, jak tylko widzę w bibliotece jakąś pozycję z Jego nazwiskiem na okładce, nie w...
Zimowy dzień, prywatna wyspa i grupa przyjaciół, pragnąca nieco się zabawić. Karnawał jest do tego idealnym czasem, a wyspa Czarci Ostrów dodaje intymności. Gdy wszyscy ...