Rywalki to powieść, o której słyszał chyba każdy, a przynajmniej każdy kojarzy jej przepiękną okładkę. Cieszę się, że jest ona identyczna jak oryginalna, ponieważ mnie również przypadła do gustu i uważam, że zasługuje na miano jednej z najciekawszych, jeśli chodzi o książki wydane w ostatnim roku. Ale czy sama historia jest równie interesująca? Czy może za ładnym obrazkiem kryje się paskudne wnętrze?
Główną bohaterką Rywalek jest nastoletnia America, mieszkająca razem z rodziną w państwie o dumnie brzmiącej nazwie Illea. Panuje tam podział na 8 klas, gdzie Jedynkami są członkowie samej rodziny królewskiej, a Ósemkami żebracy i bezdomni. Ami należy do Piątek i, tak jak reszta jej bliskich, jest artystką - posiada przepiękny głos i słuch muzyczny, dzięki czemu potrafi grać na wielu instrumentach. Rodzinne talenty są źródłem ich utrzymania i zawdzięczają im bardzo skromne, ale godne i szczęśliwe życie. Ami po kryjomu spotyka się z Aspenem, chłopakiem należącym do klasy o jedno oczko niżej. Nikt nie może się dowiedzieć o ich związku, co jest zarazem przerażające i ekscytujące.
Do publicznej wiadomości zostaje podane ogłoszenie, iż książę Maxon poszukuje żony i wszystkie chętne dziewczęta mogą się zgłosić, by potem spośród nich wybrać 35 kandydatek do Eliminacji. Ami nie ma zamiaru tego robić, w końcu jest już szczęśliwie zakochana. Ulega jednak presji najbliższych, ponieważ gdyby się jej udało, mieliby zapewniony dostatni byt na dłuższy czas i nikt nie chodziłby spać głodny. Nietrudno się domyślić, co stanie się później - Ami zostaje wybrana i trafia na dwór królewski, z czego jako jedyna nie jest zadowolona. Dopiero tam rozpoczyna się cała przygoda...
Nie chciałam wiedzieć, jaka dokładnie jest fabuła tej powieści, ponieważ sama chciałam się przekonać (lub nie) o jej fenomenie. W pierwszej chwili odniosłam wrażenie, że będę miała powtórkę z Igrzysk śmierci Suzanne Collins, gdyż wydawała mi się dziwnie znajoma... Nie mogłam pozbyć się wrażenia, że Aspen to Gale, Illea to Panem (państwo powstało po upadku Stanów Zjednoczonych); "Dwójki", "Czwórki" przypominały mi numery dystryktów, a rebelianci... no cóż, igrzyskowych rebeliantów. Nie udało mi się nie zauważyć tych podobieństw. Na szczęście, gdy Ami trafiła na dwór, powieść stała się oryginalniejsza i Igrzyska... już mnie nie prześladowały :)
Na uwagę zasługuje główna bohaterka, America Singer, którą bardzo polubiłam. Chętnie poznałabym ją bliżej w prawdziwym życiu, a może nawet byśmy się zaprzyjaźniły, kto wie? Jej największa zaleta to bycie normalną. Brzmi to dziwnie, ale w powieściach adresowanych do młodzieży często spotykam naiwne i łatwowierne dziewczynki, które boją się mówić o swoich uczuciach, emocjach, przez co dane sytuacje zawsze się komplikują. Ami jest po prostu zwykłą dziewczyną, która stawia sprawy jasno, nie ma pusto w głowie i da się lubić. Jedyne do czego mogę się przyczepić, co wieje mi schematem, to fakt iż jest niezwykle piękna, ale nie zdaje sobie z tego sprawy (na pewno również spotkaliście się z tym mnóstwo razy). Dodatkowo jej nazwisko, Singer, również nie jest przypadkowe - nawiązuje do jej pasji i profesji.
"Myśl o tym, że miałabym stanąć do obserwowanego przez cały kraj konkursu, w którym ten nadęty mięczak wybierze najefektowniejszą i najpłytszą z oferowanych dziewcząt, żeby została milczącą ładną buzią w tle jego wystąpień telewizyjnych, sprawiała, że miałam ochotę krzyczeć."
Moim zdaniem Rywalki to romansidło dla nastolatek poszukujących swojego księcia (ale dla tych, które go znalazły również). Czytało mi się je zaskakująco dobrze; myślę, że dzięki sympatycznej bohaterce, lekkiemu, niewymagającemu stylowi autorki i dynamicznej akcji, pełnej różnych zwrotów. Spodobały mi się opisy zamku i atmosfera w nim panująca. Zazdroszczę bohaterkom pięknych sukienek, które mogły nosić, sama bym nie pogardziła choć jedną :) Przez chwilę miałam nadzieję, że nie będzie tu trójkąta miłosnego, ale myliłam się i podejrzewam, że w kolejnych tomach akcja będzie kręciła się wokół tego.
Rywalki są dobrą młodzieżówką. Wkręciłam się w lekturę tej powieści i nie mogłam się od niej oderwać, głównie za sprawą tego, że cały czas coś się w niej działo. Jestem bardzo ciekawa, jak potoczy się ta historia, jaką tajemnicę ukrywa przyjaciółka Ami i przyznam, że jak na razie trójkąt miłosny mi nie przeszkadza. Jeśli chcecie pospacerować po pięknym, a zarazem majestatycznym zamku, to odsyłam do lektury Rywalek.