"Upiła łyk i pomyślała, że to niesamowite, kiedy na naszej drodze stają ludzie, z pozoru różni, a w rzeczywistości podobni do nas i w krótkim czasie stają nam się bliscy, bliżsi, niż mogliśmy się tego spodziewać, bliżsi niż ci, z którymi żyjemy od lat. Szansa na spotkanie bratniej duszy jest niewielka, zatem jeśli się zdarzy, warto to pielęgnować i doceniać."
Mam taki swój rytuał. Raz w miesiącu umawiam się z moimi przyjaciółkami na śniadanie, kawę i plotki. Raz w miesiącu wszystkie ładujemy w ten sposób swoje baterie i ta energia niesie nas przez cały miesiąc. Jest to karkołomne wyzwanie, ponieważ każda z nas jest w innym momencie swojego życia, każda ma jakieś obowiązki, rodzinę ale jednak ten jeden dzień w miesiącu znajdujemy, żeby móc się wygadać i wzajemnie wysłuchać.
Kiedyś padło stwierdzenie, że możemy zmienić otoczenie i niekoniecznie pić kawę w tym samym miejscu. I tak trochę żartem, bo przecież i tak się nie uda, rzuciłyśmy, że następna kawa i ploty będą... w Sopocie. Wariactwo, ale dzięki mojemu mężowi (buziaki małżon), który wiedział, że bardzo nam na tym zależy pojechałyśmy. Listopadowy weekend z moimi psiapsi był przecudowny. Molo, plaża, grzaniec i zupa rybna ale przede wszystkim nasze towarzystwo. Każda z nas, jak w powieści Natalii Nowak - Lewandowskiej, jest inna ale łączy nas przyjaźń.
Trzy różne kobiety. Trzy inne historie i trzy inne etapy życia. Jednak także jest coś co je łączy. Wiek, chęć zmian a także, co przyjdzie po czasie, wspólny cel.
Dorota czeka na rozwód. Jej wieloletnie małżeństwo rozpadło się jak domek z kart. Nagle okazuje się, że problemem jest nawet wyjście z domu czy zakupy.
Julita to mama trójki dzieci. Niekończące się obowiązki zaczynają kobietę przytłaczać zwłaszcza, że na męża matematyka, niespełnionego filologa nie bardzo może liczyć. Oliwy do ognia dolewa teściowa z piekła rodem.
Iwona to spełniona bizneswoman. Singielka bez zobowiązań, która nie widzi się w żadnym związku.
"Właśnie, jak można chcieć więcej? Czegoś na przykład dla samej siebie, odzyskać swoje ja, siebie, na nowo stać się Julitą, a nie tylko mamą i żoną? Czy kobieta, która ma rodzinę, ma prawo myśleć o sobie? Ma prawo, a może po prostu powinna? Choćby po to, żeby nie zginąć, móc oddychać pełną piersią?"
Rutyna, która wkrada się do życia naszych bohaterek powoduje, że chcą one coś zmienić. Drogi Doroty, Julity i Iwony przecinają się na pewnym wybranym przez kobiety kursie.
Jak bardzo potrzebna mi była teraz taka książka. Życiowa, prawdziwa i szczera jednak z pięknym przesłaniem, że nikt nie jest samotną wyspą. Natalia Nowak-Lewandowska pokazuje w swojej powieści jak ważna jest przyjaźń między kobietami. Możemy być do siebie podobne lub może nas różnić wszystko i wiecie co, to też się sprawdzi. Na przyjaźń nie ma jednego sposobu. Autorka pokazuje także, że warto wyjść poza swoje ramy bezpieczeństwa i spróbować czegoś nowego. Wszak nie wiemy czy nie przyniesie nam to korzyści.
Autorka zwraca także naszą uwagę na jedną bardzo ważną kwestię. To my kobiety jesteśmy dla siebie najgorszymi wrogami. Niech pierwsza rzuci kamieniem ta, no dobrze może mascarą, która choć raz nie pomyślała o drugiej "w co ona się ubrała? jak ona się pomalowała? ja bym tego dziecku nie dała do jedzenia? takie małe i bez czapeczki, co z niej za matka?" i tak dalej. Przykłady można by mnożyć. Stygmatyzujemy inne kobiety bo nam też ktoś to robi. I po co? Dla chwilowego dobrego samopoczucia? Czy dlatego, żebyśmy w swoich własnych oczach wyglądały na lepsze?
Bohaterki to kobiety z krwi i kości. To mogłabym być ja, ty i ty także. Wiesz co, nawet nie mogłabym a jestem. Jestem jak Julita, która kocha swoje dzieci do szaleństwa jednak czasami bycie mamą ją przytłacza. Proza życia wydaje się być zbyt przytłaczająca. Zakupy, gotowanie, sprzątanie, odrabianie lekcji i tak dalej. Dzień się kończy a poranek nie przynosi nic nowego. Jak na karuzeli. Mogłabym także być Dorotą, która kończąc swój związek nie widzi żadnej drogi dla siebie. Od lat skupiona na mężu i firmie, zostając sama nie wie co robić. Mogłabym być Iwoną, której życie singielki zaczyna doskwierać. Cudownie byłoby nic nie musieć. Ale czy na dłuższą metę faktycznie takie życie miałoby smak?
Tu nie ma superbohaterek z filmu, nieprawdziwych, sztucznych, tylko prawdziwe kobiety. Kobiety, które potrzebowały przyjaźni i wiatru w swoje skrzydła. Aż chciałoby się zakrzyknąć "girl power".
Za przesłanie, piękny i niewymuszony język, za to, że mogłam się odnaleźć w każdej z tych kobiet 10*
"Jesteśmy kobietami. Mamy swoje wady i zalety. Składamy się z doświadczeń, schematów, jakie nam zaserwowano, dodatkowo podano napój z przeświadczenia, że powinnyśmy być skromne i pokorne, a całość doprawiono sosem ociekającym surową oceną. Ustawiono nas w kolejce po kompleksy, skąd trudno dostać się na sam szczyt."