Hokus-pokus recenzja

Śmiać się czy płakać?

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @bookovsky2020 ·3 minuty
2022-07-08
Skomentuj
14 Polubień
Gdyby rzeczywiście istniał taki Merkucjo i gdyby istniał Raj, to Merkucjo mógłby dziś spędzać czas z nastoletnimi ofiarami wojny wietnamskiej, z którymi miałby szansę sobie pogadać o tym, jak to jest umierać przez czyjąś głupotę i próżność.

„Łowca jeleni” i „Good Morning Vietnam” to pierwsze przychodzące mi na myśl filmy o II wojnie indochińskiej czyli tzw. (przez świat zachodni) wojnie wietnamskiej. A książki? Od teraz książką nawiązującą do tego piekielnego wydarzenia, którą będę wspominać, stanie się „Hokus-Pokus” Kurta Vonneguta. Co więcej, nie po raz pierwszy, kończąc czytanie lektury tego autora, mam ochotę natychmiast rozpocząć od początku, bo nie mam wątpliwości, że umknęła mi niezliczona liczba elementów wartych uwagi.

W swojej powieści, Kurt Vonnegut wykreował na głównego bohatera złożoną, fikcyjną postać Eugena Debsa Hartke zwanego „Gene” ur. w 1940 roku, inspirowaną weteranami wojny w Wietnamie, a także autentycznymi postaciami z amerykańskiego świata polityki ze stanu Indiana. Pierwszą z tych historycznych osób stał się Eugene V. Debs - polityczny aktywista, lider związkowy i wielokrotny kandydat na prezydenta USA w latach 1900-1920. Temu człowiekowi Vonnegut poświęca swoją książkę rozpoczynając ją słowami wypowiedzianymi przez Debsa przed sądem w 1918 roku: „Jak długo istnieje klasa niższa – należę do niej. Jak długo istnieje element przestępczy – wywodzę się z niego. Jak długo choćby jedna dusza przebywa w więzieniu – nie jestem wolny.”. Drugą postacią historyczną, do której nawiązuje Vonnegut kreując sylwetkę Gena Hartke w „Hokus-Pokus” stanowi Vance Hartke – nazywany antywojennym senatorem z Indiany (w latach 1959-1977), m.in. w związku ze skonfliktowaniem się z prezydentem Lyndonem Johnsonem w kwestii wojny wietnamskiej.

Opowieść zawarta w „Hokus-Pokus” nie wydarzyła się naprawdę. Przyznam szczerze, że na pewnych etapach książki miałam problemy z oddzieleniem fikcji i tego co autentyczne, co mi osobiście, mimo wszystko, nie przeszkadzało w lekturze. Jeżeli dla kogoś taki stan rzeczy jest nie do zaakceptowania i pod żadnym pozorem nie chce poczuć się ani przez chwilę ignorantem, to nie musi czytać dalej tej recenzji, ani sięgać po książkę, jeśli jednak taka ewentualność jest do przeżycia to zapraszam do kontynuowania.

Całkowicie fikcyjny bohater, jeśli w ogóle można tak powiedzieć o tego rodzaju postaci- Eugene zwany przez znajomych po prostu Gene, urodził się w 1940 roku, a więc po beztroskich czasach spędzonych w liceum - głównie na graniu w kapeli muzycznej i związanych z tym aktywnościach, nietypowym zbiegiem okoliczności, kolejne najpiękniejsze lata swojego życia spędził w West Point, a następnie znalazł się w skrajnie nie sprzyjającej nikomu i niczemu sytuacji na Półwyspie Indochińskim zwanej wojną wietnamską, którą przywołuje w swoich wspomnieniach od drugiej do ostatniej strony książki. Po powrocie z wojny, kolejne zrządzenie losu stwarza Genowi ofertę objęcia posady wykładowcy w dość nietypowej uczelni, przeznaczonej dla ścisłego grona młodzieży z dysfunkcjami, pochodzącej z najbogatszych Amerykańskich rodzin. W wyniku pewnych kolei rzeczy, zostaje jednak usunięty z uczelni i podejmuje się funkcji nauczyciela w pobliskim więzieniu dla Afro-Amerykanów, jednakże zarządzanym przez japońską korporację i człowieka, który w dzieciństwie przeżył atak atomowy na Nagasaki. Wszystkie te instytucje funkcjonują w otoczeniu wielokrotnie wzmiankowanego, cennego przyrodniczo Irokeskiego Lasu Narodowego, przywołującego na myśl rdzennych mieszkańców tych terenów i to co po nich pozostało w XX wieku.

W przypadku, gdyby ktoś uznał powyższe zdania za spoiler, sygnalizuję, że te informacje, choć nieco odmiennie podane, znajdują się również na okładce książki. Ze swojej strony wzbogaciłam je o kilka detali, które w mojej ocenie mogą jeszcze bardziej zachęcić potencjalnych czytelników do lektury. Osoby dopiero zaczynające swoją przygodę z tym autorem kieruję do jego pierwszych dzieł, gdyż w każdym kolejnym znajdują się nawiązania do wcześniejszych.

Czytając „Hokus-Pokus”, podobnie jak większość książek Kurta Vonneguta, nie sposób przy pierwszym spotkaniu przyswoić całość kompleksowego przesłania czy raczej mnogich przesłań, czy nawet tony czarnego humoru, które autor pragnął przekazać czytelnikom, ale zdecydowanie warto próbować poprzez powracanie do tych lektur co jakiś czas. Dla mnie „Hokus-Pokus” stanowi wyborną literacką ucztę, której recenzja mogłaby nigdy się nie kończyć, bo tak wiele spostrzeżeń chciałabym w niej zawrzeć.

Moja ocena:

× 14 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Hokus-pokus
5 wydań
Hokus-pokus
Kurt Vonnegut
8.5/10

Przewrotna opowieść o rozgoryczonym życiem człowieku, w której czarna komedia miesza się z krytyką ludzkiej głupoty i cynizmu rządzących. Eugene Debs Hartke, weteran wojny w Wietnamie i niespełniony ...

Komentarze
Hokus-pokus
5 wydań
Hokus-pokus
Kurt Vonnegut
8.5/10
Przewrotna opowieść o rozgoryczonym życiem człowieku, w której czarna komedia miesza się z krytyką ludzkiej głupoty i cynizmu rządzących. Eugene Debs Hartke, weteran wojny w Wietnamie i niespełniony ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Co ma do przekazania stary człowiek spisujący wspomnienia? Zapewne chce utrwalić najpiękniejsze, najdonioślejsze chwile swojego życia lub zachować dla potomnych jakąś mądrość. A co ma do powiedzenia ...

@asiaczytasia @asiaczytasia

Gotowi na „Hokus-pokus”? Kurt Vonnegut to zdecydowanie jeden z moich ulubieńców, jeśli chodzi o mistrzów literatury pięknej. Nigdy nie idzie na kompromisy. Obnaża ludzkie wady, śmieje się bezlito...

@Zaneta @Zaneta

Pozostałe recenzje @bookovsky2020

Bizancjum
Bizancjum - nieustająco tajemnicze imperium

W przypadku książek dosyć często nie liczy się ilość, a jakość. Ostatnio, po raz kolejny, przekonałam się na własnej skórze, że podobnie jest w przypadku książek z serii...

Recenzja książki Bizancjum
Zanim wystygnie kawa
Legenda miejska o podróży w czasie

Legendy miejskie - ciekawią, intrygują, budzą uśmiechy o natężeniu wszelkiego kalibru. Tymczasem, według fabuły książki Toshikazu Kawaguchi, w rozbudowanej i zagmatwanej...

Recenzja książki Zanim wystygnie kawa

Nowe recenzje

Tylko dobre wiadomości
Z optymizmem patrzeć w przyszłość
@Moncia_Pocz...:

Już dość dawno nie sięgałam po książki Agnieszki Krawczyk, choć kiedyś czytywałam je systematycznie. Postanowiłam nadro...

Recenzja książki Tylko dobre wiadomości
Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Jestem oczarowana
@stos_ksiazek:

Ależ wyciągnęłam się w tę książkę. Po prostu przepadałam! Nie spodziewałam się, że „Pomiędzy wiarą a przekleństwem” Joa...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Wegetarianka
Od wegetarianizmu do choroby psychicznej
@sweet_emily...:

Miałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...

Recenzja książki Wegetarianka