Powieść Alicji Flis pt. “Pocałunek Boga” miała swoją premierę na początku 2021 roku. Trafiła w moje ręce dość niedawno, wcześniej o niej nie słyszałam i bardzo żałuję, że tak późno ją przeczytałam, bo ta książka po prostu zachwyca.
Skusił mnie tak naprawdę motyw Madery - przepięknej wyspy, którą chciałabym kiedyś zwiedzić. To była chyba jedna z nielicznych książek, gdzie opisy przyrody nie chcą być pomijane przez czytelnika. Autorka tak cudownie oddaje urok tej wyspy, że czułam się jakbym przeniosła się do tych wszystkich nieodkrytych a niesamowicie malowniczych miejsc. Nie bez powodu Maderę nazywa się ukwieconym rajem, wyspą wiecznej wiosny czy utraconym Edenem. Alicja Flis w magiczny sposób wciąga czytelnika w swoją opowieść. Jest to niesamowita historia, tak naprawdę kilku głównych bohaterów. Najbardziej koncentruje się na Susanie z Polski, jednak każdy wątek poboczny nieodłącznie powiązany z historią Susany, na chwilę staje się też głównym, a przynajmniej równie ważnym. Swoich bohaterów Alicja Flis wykreowała wręcz po mistrzowsku – to ludzie zwykli, tacy jak większość z nas, jednak ich przeszłość, chociaż nie mieli na nią wpływu, bo w dużej mierze odpowiedzialni są za nią zupełnie inni ludzie, sprawia, że muszą się zmierzyć z własnymi słabościami, oczekiwaniami innych i dawnymi demonami, aby móc zacząć niejako od nowa.
Nieprzypadkowo na Maderę trafiają Susana, Michael, Monika i George, dodatkowo wszyscy będą mieszkać w tym samym miejscu - w Calhecie tuż nad Oceanem Atlantyckim, gdzie okolica jest po prostu przepiękna, już sam spacer sprawia, że ludzie dotąd zabiegani, zatrzymują się na chwilę i kontemplują widok. Ale od przeszłości nie jest łatwo się wyrwać. Susana, główna bohaterka, została porzucona przez mężczyznę, który zapomniał jej powiedzieć, że ma żonę i dziecko. Michael to wypalony pisarz, Monika to skrzypaczka z problemami psychicznymi, a George, brat bliźniak Moniki próbuje złapać dystans do wszystkiego. Pojawiają się jeszcze ksiądz, lekarz i pracownicy pensjonatu.
W tej historii, która na początku wydaje się być ot taka zwykła- wręcz niepozorna, co chwilę wypływają na światło dzienne liczne sekrety, na każdym kroku okazuje się, że nic nie dzieje się bez przyczyny, każdy z bohaterów będzie toczyć nierówną walkę z przeciwnościami losu, ale czy uda im się osiągnąć szczęście, do którego wszyscy dążymy. Z pewnością nie będzie to łatwe, jednak ich losy jak się okazuje skomplikowane już od pokoleń są niesamowicie interesująco opisane, a to jak są ze sobą powiązane z pewnością zaskoczy niejednego czytelnika.
Mnie ta historia urzekła, było tam tyle emocji, których zwykle szukam w książkach, wspaniała sceneria, doskonałe lekkie pióro autorki, fascynujący bohaterowie i ich niesamowite losy. Do tego ta książka wywołuje lawinę przemyśleń, jak to czy można odmienić swoje przeznaczenie, odciąć się od tego, co wydarzyło się kiedyś i zacząć funkcjonować we własnych zasad, akceptując rzeczywistość taką, jaka jest? Odpowiedzi nierzadko kryją się na samym dnie ludzkiej duszy.
Gorąco polecam, myślę, że Alicja Flis napisała rewelacyjny scenariusz, do filmu który byłby hitem w kinach. Ja nie mogłam się oderwać.