Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenckiego Nakanapie.pl
Kiedy tylko zobaczyłam okładkę i przeczytałam opis, byłam pewna, że mi się spodoba. Nie zawiodłam się. Lektura okazała się bardzo wciągająca, przeczytałam ją szybko, bo też specjalnie nie była długa, ale też przywiązałam się do bohaterów oraz do ich świata, a emocji towarzyszących mi podczas czytania w ogóle się nie spodziewałam.
Debora Lantz przeprowadza się wraz z rodzeństwem i ich matką do południowego Teksasu. Opuszczają zielone , pełne obfitości Tennessee z nadzieją lepszego życia u boku wuja i jego rodziny. Abigail sprzedała całe gospodarstwo po śmierci męża. Z ciężkim sercem zmienia otoczenie dla dobra piątki swych dzieci. Jedzie na spotkanie dawnego adoratora z przeszłości, którego niegdyś odtrąciła, a który nadal pozostał kawalerem i tylko marzył aby kiedyś zostać jej mężem. Nastoletniej Deborze nie w smak jest zrywać silne korzenie i opuszczać kochane przez wszystkich miejsce w szczególności iż spotyka się z pewnym chłopakiem i ma nadzieje na rychłe zamążpójście. W społeczności Amiszów nie godzi się by kobieta, wdowa wychowywała samotnie dzieci i zarządzała całym gospodarstwem. Niespełna dwa lata po śmierci męża, kobieta musiała mieć na uwadze nowe małżeństwo. Debora i jej rodzeństwo mimo żalu i tęsknoty wspierają Abigail, modląc się o lepszy czas.
Ziemia obiecana do której, docierają przejechawszy pół kraju, mocno rozczarowuje. Żal przepełniający serce potęguje wzbierające łzy. Teksas to piaszczysta, twarda ziemia obfita w dziwne zwierzęta , pozbawiona kolorów i uboga w roślinność. Trwająca od kilku miesięcy susza niszczy uprawy tym samym pozbawiając społeczność środków do życia. Amisze żyli głównie z handlu owoców i warzyw, miodu i wyrobów ręcznych. Ich produkty cieszą się niesłabnącą popularnością ze względu na ich wysoką jakość i naturalność. Maleńka osada ledwie wiąże koniec z końcem.
Od samego początku wszystko idzie nie tak jak powinno. Wyobraźnia znacznie różni się od rzeczywistości także w sferze miłosnej. Stephen - dawny adorator Abigail, już nie jest tym samym mężczyzną co kilkanaście lat wcześniej. Ma piękne gospodarstwo, ciężko pracuje lecz jeśli chodzi o uczucia i podejście do codziennych spraw znacznie różnią się od siebie. Abigail dopadają coraz silniejsze wątpliwości co do ich wspólnego życia.
Debora także tęskni za dawnym życiem i najchętniej wyjechałaby jak najdalej stąd. Wszystko raptownie zmienia się, kiedy poznaje syna miejscowego pszczelarza, Fineasza Kinga. Chłopak od momentu ich pierwszego spotkania wzbudza silne emocje w dziewczynie. Oszołomiona i nigdy wcześniej nie doświadczona przez podobne odczucia, Debora czuje silny pociąg aby bliżej poznać Fineasza. Nie jest to takie proste jak zazwyczaj bywa, ponieważ Fineasz jest skrytym i wycofanym młodym człowiekiem Na skutek wypadku w którym, ginie jego matka, chłopak wychodzi z pokiereszowaną twarzą. Blizny silnie odstraszają od niego ludzi. Fineasz uznawany jest za samotnika i dziwaka zafiksowanego na punkcie uli i ptaków. On także jest pod wrażeniem Debory, od pierwszej chwili wpadła mu w oko, lecz trzyma ją na spory dystans uniemożliwiając poznanie jego natury.
Trudna relacja łącząca tych dwojga wzbudza wiele emocji. Chęć poznania bliżej społeczności Amiszów pchnęła mnie do przeczytania powieści. Można się sporo dowiedzieć i zobaczyć, że proste życie jakie wiodą obfite jest w różne rozterki i życiowe dramaty takie samo jak u innych a jednak wszystko odczuwa się jakoś bardziej intensywniej. Opis świata, ludzi, i codziennej rutyny wydawać się może niesamowicie monotonny, a tu także pozytywne zaskoczenie. Wbrew pozorom w książce dużo się dzieje. Sama idea również przypadła mi do gustu i została dobrze skomponowana i opisana. Powieść urzekła mnie swą prostotą a zarazem nietuzinkowością i stylem. Polecam.