Terror recenzja

Terror

Autor: @horror.com.pl ·6 minut
2009-12-10
Skomentuj
2 Polubienia

Czytelnicy lubujący się w literaturze fantastyczno-naukowej nazwisko Dana Simmonsa znają przede wszystkim z dwóch kapitalnych, niezwykle oryginalnych cykli powieściowych – „Hyperion” oraz „Ilion”. Pierwszy z nich zaliczany jest do arcydzieł gatunku i nie bez przesady porównuje się go z „Diuną” Franka Herberta. Ogromną zaletą obu serii Simmonsa jest nie tylko znakomity styl autora znamionujący wybitnego pisarza, lecz przede wszystkim nakreślona z ogromnym rozmachem oryginalna wizja świata, w którym rozgrywa się akcja powieści. Amerykanin to twórca-erudyta, którego warsztat zbudowany jest na bazie materiałów źródłowych, jakie autor studiuje przed przystąpieniem do pisania kolejnych powieści. Dziełami potwierdzającymi tę tezę są chociażby oparta na mitologii greckiej dylogia „Ilion” i ”Olimp” oraz trzymająca w napięciu historyczna powieść „Terror”. Simmons, zdobywca wielu prestiżowych nagród literackich, m.in. Hugo i Losuca, swobodnie czuje się właściwie w każdej konwencji literackiej. Spod jego ręki wychodziły wybitne nie tylko powieści science-fiction, lecz także horrory, kryminały, powieści fantasy oraz dzieła podejmujące tematykę historyczną.
Do tego ostatniego nurtu twórczości Simmonsa należy zaliczyć powstały w 2007 roku „Terror”. Nawet nie będę ukrywał, że powieść ta jest jedną z tych, które na czas czytania całkowicie i bezapelacyjne ogarniają wyobraźnię czytelnika. Jej lektura to nie tylko intelektualna zabawa, jaką jest czytanie jakiejkolwiek beletrystyki, lecz także prawdziwa podróż w perfekcyjnie i niezwykle sugestywnie opisany świat arktycznego piekła. Simmons jest autorem, który nie tylko snuje prostą do odczytania historyjkę. Każda z jego wielkich powieści jest wielowymiarowa i wielowątkowa. Podobnie jest z „Terrorem”. Co ważne, powieści twórcy „Hyperiona”, pomimo ogromu składających się często z wizyjnych, onirycznych czy symbolicznych treści, są jak najbardziej przystępnymi powieściami, nie sprawiającymi najmniejszych trudności w ich zrozumieniu. Na tym chyba polega wielki geniusz tego pisarza. Tworzy on dzieła perfekcyjne warsztatowo, oryginalne w warstwie fabularnej i znaczeniowej (co w literaturze fantastycznej jest już rzadkością) i co najważniejsze, bez formalnych eksperymentów zachowując wierność wykreowanej w XIX wieku konwencji powieści epickiej.
Historia opowiedziana na kartach książki „Terror” ma dość solidne umocowanie w rzeczywistości. W 1845 roku na statkach Erebus i Terror Sir John Franklin, brytyjski admirał żeglarz, wyruszył w kierunku Arktyki, aby znaleźć Przejście Północno-Zachodnie, dzięki któremu możliwe by się stało przepłynięcie z Morza Baffina do Morza Berringa. Przez trzy lata nie było ani jednego sygnału od żadnego z ponad setki marynarzy pracujących na obu statkach. Potrzebnych było około czterdziestu wypraw ratunkowych, aby dowiedzieć się, iż okręty Johna Franklina utkwiły w lodach między Wyspą Wiktorii i Wyspą Króla Williama.
Simmons zainspirowany powyższymi wydarzeniami stworzył z nich konstrukcję swojej powieści, którą wypełnił już autorską, oryginalną treścią o wręcz hipnotycznej sile rażenia. Przedstawił bowiem historię 129 oficerów i marynarzy, których oba statki ugrzęzły w arktycznych lodach na kilkadziesiąt miesięcy. Członkowie załogi teoretycznie przygotowani na skrajnie niekorzystne warunki meteorologiczne, nawet w najgorszych snach nie mogli przewidzieć, że aura w postaci siarczystych mrozów, huraganów, gigantycznych śnieżyc oraz całkowicie nieprzewidywalnych ruchów pokładów lodu stworzy im prawdziwe piekło na ziemi. By posłużyć się infernalnym porównaniem - klimat stał się dla marynarzy dopiero pierwszym kręgiem piekielnym. Człowiek bowiem do pewnych rzeczy potrafi się dostosować, jednak kiedy jego motywację i choćby tlący się instynkt przetrwania pożre robak zwątpienia, zaczynają otwierać się przed nim wrota kolejnego kręgu, szaleństwa i bezgranicznej rozpaczy. W pewnym momencie do coraz bardziej chorych i głodnych marynarzy Terroru i Erebusa zaczyna wkradać się ciemność, biorąca w posiadanie coś, co człowiek znajdujący się w niebezpieczeństwie ceni najbardziej, nadzieję. I ciemność ta nie ma tylko metaforycznego znaczenia, albowiem ściśniętych między arktycznym mrozem a postępującym wyzbywaniem się wszelakich moralnych hamulców ludzi zaczyna prześladować jak najbardziej materialny demon konsekwentnie mordujący w spektakularny sposób jednego marynarza za drugim. Każdy ich krok, decyzja czy paniczne działanie jest natychmiast konfrontowane z nieznanym, istotą żerującą na bezkresnej białej pustce. Jakakolwiek forma przeciwstawieniu się piekielnemu złu kończy się zawsze krwawą masakrą. Oszołomionego tym wszystkim czytelnika Simmons nie oszczędza i swoich bohaterów stawia na przeciw jeszcze gorszego niż ekstremalny klimat, fizyczne wycieńczenie i obcą istotę wroga. Kim on jest? Chyba nietrudno się domyśleć. Najgorszym, najokrutniejszym i najbardziej bezwzględnym wrogiem człowieka jest inny człowiek.
Książka pomimo swojej znaczącej objętości, ok. sześćset stron, ani na moment nie oddziałuje na czytelnika nużąco. Jest to jedna z tych pozycji, które chwytają uwagę odbiorcy i ani na chwilę jej nie puszczają. Simmons osiągnął to dzięki kilku znanym, lecz bardzo skutecznym zabiegom formalnym. Pierwszy z nich to zróżnicowana narracja. Wszystkie wydarzenia poznajemy dzięki kilku punktom widzenia. Co prawda główny trzon opowieści to relacje przedstawione z punktu widzenia najważniejszego bohatera, komandora Francisa Croziera, lecz autor nie unika perspektywy innych postaci bardzo różnym statusie zarówno społecznym jak i moralnym. Mamy więc losy załogi statków Terror i Erebus ukazane za pośrednictwem chociażby głównodowodzącego wyprawą Sir Johna Franklina, lecz także bardzo ekspresyjnie wydarzenia relacjonują jeden z lekarzy oraz wielu z marynarzy pełniących na statku ściśle określone role.
Innym pisarskim zabiegiem, dynamizującym akcję powieści „Terror”, jest zastosowana przez Simmonsa inwersja czasowa fabuły. Początkowo bowiem wydarzenia poznajemy z dwóch perspektyw czasowych. Jedna ma charakter retrospekcji. Przybliżone dzięki niej zostają wydarzenia z przeszłości bohaterów, szczegóły przygotowań do wyprawy oraz okoliczności kataklizmu, jaki dotknął oba statki podczas arktycznej odysei. Druga zaś perspektywa to teraźniejszość postaci będących narratorami. Do pewnego momentu mamy do czynienia z dwoma sposobami narracji, a po osiągnięciu punktu stycznego w czasie zostajemy już z fabułą prowadzoną linearnie. Bohaterowie jednak nie zapominają o przeszłości. Bardzo często cierpiąc w warunkach arktycznej zimy wracają myślami do szczęśliwszej przeszłości symbolizowanej przez życie w imperium kolonialnej Anglii. Powieść w takich momentach przeradza się w opowieść obyczajową, dzięki której poznajemy zarówno sposób bycia ludzi z ówczesnych wyższych sfer jak także politykę Królestwa Brytyjskiego wobec swoich kolonii.
Taka powieść jak „Terror”, dziejąca się w miejscach dla przeważającej części czytelników zupełnie nieznanych i całkowicie egzotycznych, swoją siłę musi czerpać z opisów. To one bowiem, nie akcja, mają pomóc odbiorcy w wyobrażeniu sobie przestrzeni, w jakiej mają miejsce wszystkie wydarzenia. Myślę, że Simmons podczas procesu twórczego nad swoją powieścią stale miał to na uwadze. Opisom arktycznej przyrody, najmroźniejszych zakamarków kuli ziemskiej poświęcił bardzo dużo miejsca. I finezja oraz hipnotyzująca sugestywność tychże partii powieści wręcz zachwyca. Z śnieżnego i lodowego piekła, jakie otacza marynarzy brytyjskiej ekspedycji, Simmons uczynił kolejnego bohatera, będącego jednocześnie ideałem piękna jak również bezwzględnym zabójcą za nic mającym ból i cierpienie istot ludzkich. Uczestnicy wyprawy w zadziwiający sposób personifikują otaczającą ich naturę. Nienawidzą jej, lecz także nabożnie szanują. Wiedzą bowiem, iż ten, kto wobec niej uniesie się jakże znamienną dla człowieka pychą, zginie pierwszy. Musiał więc Simmon to wszystko przekazać czytelnikowi w taki sposób, aby i on z zachwytem jak i respektem delektował się frazami traktującymi o zabójczym, lecz jednocześnie cudownie pięknym arktycznym świecie.
Jak łatwo się domyślić z powyższego opisu „Terror” Dana Simmosna nie jest klasyczną powieścią grozy pisaną z myślą o wywołaniu w czytelniku stanów lękowych. Jest to wielowymiarowa i wieloznaczna opowieść łącząca w sobie nie tylko konwencję powieści historycznej i przygodowo-podróżniczej, lecz także traktującą o złożoności ludzkiej psychiki. Niezwykle ważnym elementem struktury powieści jest bowiem ukazanie zarówno zbiorowości jak i pojedynczego człowieka w sytuacji ekstremalnej, często wymykającej się istocie ludzkiej poza sferę poznania. Wreszcie Simmons, nadając światu arktycznej grozy nadnaturalny wymiar, sprawia, iż bohaterowie skonfrontowani zostają z mistyką, o jakiej dotąd nie mieli pojęcia. Jej odrzucenie czy wręcz profanacja sprowadza na bohaterów gniew sił, o jakich dotąd nie śnił nawet znany niektórym marynarzom Edgar Allan Poe. Czy cokolwiek jest w stanie wyrwać uczestników wyprawy Sir Johna Franklina z mroźnej, napawającej pierwotnym strachem otchłani? Odpowiedź na to pytanie jest naprawdę i zaskakująca i niezwykle intrygująca.
× 2 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Terror
5 wydań
Terror
Dan Simmons
8.4/10

Śmierć przyszła po nich niespodziewanie z białej pustki. Maj roku 1845. Kierowana przez sir Johna Franklina ekspedycja wyrusza na statkach Erebus i Terror ku północnym wybrzeżom Kanady na poszukiwanie...

Komentarze
Terror
5 wydań
Terror
Dan Simmons
8.4/10
Śmierć przyszła po nich niespodziewanie z białej pustki. Maj roku 1845. Kierowana przez sir Johna Franklina ekspedycja wyrusza na statkach Erebus i Terror ku północnym wybrzeżom Kanady na poszukiwanie...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Kiedy dwa statki – HMS Erebus i HMS Terror – należące do angielskiej Służby Badawczej Królewskiej Marynarki Wojennej pod dowództwem sir Johna Franklina wypływały ku północnym szlakom, nikt nie przypu...

@MichalL @MichalL

'' Crozier wie, że dla komandora nie ma trudniejszej rzeczy niż porzucić własny okręt i że taka decyzja jest szczególnie trudna dla członków Królewskiej Marynarki Wojennej.'' '' Terror '' Dana Simmo...

@Siostra_Kopciuszka @Siostra_Kopciuszka

Pozostałe recenzje @horror.com.pl

Zew Cthulhu
ZEW CTHULHU

H.P. Lovecraft zwany mistrzem stylu oraz najciekawszym autorem fantastyki grozy, pisał swe opowiadania bardziej dla siebie aniżeli dla innych. Jest to z pewnoś...

Recenzja książki Zew Cthulhu
Zdradzieckie serce
ZDRADZIECKIE SERCE

"Czerwona śmierć wyludniła i pustoszyła kraj. Nigdy jeszcze tak straszna zaraza nie nawiedziła tych stron. Zwiastunem jej była krew; czerwona, okropna krew. Ch...

Recenzja książki Zdradzieckie serce

Nowe recenzje

Ostatni azyl
Wyścig o skarby
@jorja:

Dzięki pisarzom takim jak Vincent Severski czy Robert Ludlum bardzo polubiłam się z literaturą szpiegowską. Sensacja po...

Recenzja książki Ostatni azyl
Impuls
Impuls.
@Malwi:

"Impuls" to poruszająca opowieść o sile matczynej miłości, wytrwałości i walce z własnymi demonami. Jolanta Żuber prowa...

Recenzja książki Impuls
Dlaczego podskakuję
DLACZEGO PODSKAKUJĘ
@mikka138:

Gdy tylko dowiedziałam się o czym jest ta książka, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Temat jest mi dobrze znany, a wi...

Recenzja książki Dlaczego podskakuję
© 2007 - 2024 nakanapie.pl