Kiedy Gracie Poznała Marudę recenzja

To był naprawdę SLOW burn...

Autor: @katexx91 ·3 minuty
2023-06-14
Skomentuj
1 Polubienie
Co to był za SLOW burn!

Bez wątpienia Zapata jest nazywana mistrzynią slow burn, ale czy tym razem nie było zbyt powolnie?


Garcie trzymała się kilku zasad w życiu. Najważniejsza była zarazem obietnicą, złożoną swoim dziadkom. Miała prowadzić długie i przyzwoite życie, a to wiązało się z kolejnym zasadami. Nie przebywać w jednym miejscu zbyt długo. Zawsze zacierać swoje ślady. Nie wychylać się. Nie zawierać zbytnio znajomości. Te kilka zasad miały pomóc jej w przeżyciu i ukrywaniu się przed ludźmi, którzy chcieli ją dopaść.
Pewnego wieczoru Gracie znajduje w swoim ogródku półnagiego przystojniaka. Każda normalna osoba cieszyłaby się w tamtym momencie. W końcu mężczyzna był oszałamiający, dosłownie jakby nie z tej ziemi. Jednak dla niej oznaczało tylko jedno. Kłopoty, szczególnie że nieznajomy był ranny, a ona powinna już dawno zmienić miejsce zamieszkania. Jednak nie mogła go zostawić... nawet jeśli był najbardziej zrzędliwym i gburowatym facetem pod słońcem. A potem... on nie chciał opuścić jej.


To jedna z tych książek, po które sięgasz i okazuje się, że opis jest tylko wierzchołkiem góry lodowej. Dopóki nie zaczęłam czytać, zapomniałam, dlaczego ta książka tak bardzo mnie zainteresowała. I wcale nie chodziło o to, że jest tutaj slow burn, który ostatnio bardzo polubiłam. Nie chodziło również o motyw grumpy&sunshine czy forced proximity. Tutaj pojawia się coś, co naprawdę jest rzadkością w książkach — mamy tutaj superbohatera. I powiem wam, że połączenie tego z wyżej wymienionymi motywami (szczególnie zrobienie z głównego bohatera tytułowego Marudę) było strzałem w dziesiątkę. Główna bohaterka, jak i ja, niejednokrotnie zadawałyśmy sobie pytanie, jak ktoś tak burkliwy, małomówny, zrzędliwy, chamski i do bólu szczery może być Obrońcą ziemi? On nawet przez długi czas nie pozwolił jej poznać swojego prawdziwego imienia! Jednak wystarczyło go trochę poznać, sprawić, by nabrał zaufania, a okazało się, że to chyba najbardziej szczery i szlachetny facet na tej ziemi. Był dobry, troskliwy, opiekuńczy i miał wręcz złote serce, ale na swój sposób ta jego gburowatość dodawała mu uroku.
Garcie była jego przeciwieństwem, choć i wiele ich łączyło. Rozgadana i to bardzo, w sumie nic dziwnego, była skazana na samotność, szczególnie po śmierci dziadków. Czasem żyła jak na szpilkach. Musiała ciągle żyć w ukryciu, co jakiś czas zmieniając miejsce zamieszkania. Wiedziała, że właśnie takie czeka ją życie, jednak mimo wszystko radziła sobie, jak mogła. Ze względu na swoją sytuację, miała problem z zaufaniem. Od urodzenia nie mogła sobie pozwolić na zbytnią ufność, nie mogła sobie pozwolić na odrobinę bliskości. Jej ciągłe rozmyślania, nawet o prostych rzeczach, w których tak naprawdę nie było drugiego dna, a ona jakby go szukała, czasami irytowały.

Podobała mi się natomiast relacja Gracie i Marudy. Te wszystkie przekomarzanki, docinki sprawiały, że każde z nich powoli miało dość tego drugiego, jednocześnie obserwowało się, jak rodzi się pomiędzy nimi zaufanie i przyjaźń.
Jednak z drugiej strony, czasem zachowywali jak nie na swój wiek. Gdyby nie było powiedziane, że bohaterowie mają po trzydzieści/parę lat, to dałabym im góra dwadzieścia parę.

A co do na początku wspomnianego slow burn, to mam mieszane uczucia. Autorka naprawdę (naprawdę!) długo nam kazałam czekać na rozwój akcji między bohaterami, co oczywiście ma swoje plusy, ale kiedy już uczucie wybuchnęło, zdawało mi się, że wszystko potem trwało jedną krótką chwilę.


Jeśli lubisz slow burn, grumpy&sunshine i uwielbiasz Marvela lub DC, to ta książka jest dla ciebie.

Moja ocena:

× 1 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Kiedy Gracie Poznała Marudę
Kiedy Gracie Poznała Marudę
Mariana Zapata
7.4/10

Gracie nigdy by się nie spodziewała, że w swoim ogródku znajdzie półnagiego, niesamowicie seksownego mężczyznę, wydającego się dosłownie nie z tej ziemi. Pewnie ta sytuacja mogłaby wielu wydawać się ...

Komentarze
Kiedy Gracie Poznała Marudę
Kiedy Gracie Poznała Marudę
Mariana Zapata
7.4/10
Gracie nigdy by się nie spodziewała, że w swoim ogródku znajdzie półnagiego, niesamowicie seksownego mężczyznę, wydającego się dosłownie nie z tej ziemi. Pewnie ta sytuacja mogłaby wielu wydawać się ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

„Kiedy Gracie poznała marudę” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Mariany Zapaty, zdecydowałam się przeczytać jej książkę, ponieważ zaintrygował mnie opis. Miałam malutką nadzieję na ciut elemen...

@snieznooka @snieznooka

„Życie już nigdy nie miało być takie samo i musiałam się z tym pogodzić”. Grece żyje na zupełnym pustkowiu, z daleka od ludzi, ma swoje sekrety, życie nigdy jej nie oszczędzało. Pewnego dnia, dosłow...

@tatiaszaaleksiej @tatiaszaaleksiej

Pozostałe recenzje @katexx91

Times New Romans
To było rzygowne.

Ta książka to w s z y s t k o! Co powiecie na historię o dzieciakach, którzy pisali historie w zeszytach w domku na drzewie, a gdy byli nastolatkami, nadal wymieniali ...

Recenzja książki Times New Romans
Złe dziecko
Złe dziecko, a może po prostu trudne?

Podobno to thriller, który trzyma w napięciu jak najlepsze powieści Kinga... Hannah była mocno wyczekiwanym dzieckiem Beth i Douga. Od samego początku darzyli ją ogrom...

Recenzja książki Złe dziecko

Nowe recenzje

Wojna stuletnia 1337-1453
Historia pewnego konfliktu
@Carmel-by-t...:

Ojciec miał trzech synów i córkę. Łobuziaki nie doczekały się męskich potomków.(*) Córka wyszła za mąż za wroga rodziny...

Recenzja książki Wojna stuletnia 1337-1453
Grzechòt
Klimatyczna powieść grozy dla nastolatków i dor...
@Uleczka448:

Zapewne zgodzicie się ze mną, że brakuje nam dziś dobrych, polskich powieści spod znaku horroru, które jednocześnie bę...

Recenzja książki Grzechòt
Reina Roja. Czerwona królowa
Spiskowcy ratują Hiszpanię
@Meszuge:

Tytuł dziwny, bo „reina roja” to po hiszpańsku właśnie „czerwona królowa”. Jakaś nowa moda czy maniera na powtarzanie t...

Recenzja książki Reina Roja. Czerwona królowa
© 2007 - 2024 nakanapie.pl