Poza kontrolą recenzja

 

          Trudne relacje rodzinne. Temat wszystkim znany, bowiem każdy z nas albo słyszał, czytał o rodzinnych problemach, albo sam nie dogaduje się z bliskimi. Jak jednak postąpić, gdy próg domu przekracza nowy, nieakceptowany przez najmłodszych członek rodziny? Czy da się wytrzymać taką panującą w domu presję i trudną atmosferę? 

            „Poza kontrolą” – thriller psychologiczny, który trzyma w napięciu do ostatniej chwili. Główna bohaterka – Callie – traktowana jest jako wróg przez dzieci jej męża, Jamesa. Ten, choć początkowo nie zauważa problemu, z czasem zaczyna się źle czuć we własnym domu, w którym na zmianę trwają wielkie kłótnie i ciche dni. Ojciec – głowa rodziny – nie potrafi jednak poradzić sobie z własnymi dziećmi, dlatego ucieka w pracę, zostawiając żonę samą z problemami. Callie, choć kończy już studia psychologiczne i niedługo ma rozpocząć pracę z pacjentami, niekoniecznie radzi sobie z ludźmi znajdującymi się w jej otoczeniu oraz troskami, które jej dotykają. Sprawia jej to wiele przykrości, ponieważ od zawsze marzyła o założeniu rodziny i wychowaniu kilkorga dzieci. Kobieta zmuszona jest podjąć wiele trudnych decyzji. Czy jednak wszystkie z nich są tymi dobrymi i pozytywnymi? Na pewno niejeden czytelnik nie będzie w stanie pojąć, do czego zdolna jest przyszła terapeutka… 

            Książkę czytało się bardzo szybko i przyjemnie. Już od pierwszych stron wciągnięci jesteśmy w świat Callie i Jamesa. Ów thriller – co ważne – ma narrację pierwszoosobową. Cały świat przedstawiony poznajemy oczami głównej bohaterki. Książka – jak na dobry thriller psychologiczny przystało – trzyma w napięciu aż do ostatnich słów. Do samego końca nie wiemy, jak zakończyły się problemy rodzinne i czy wreszcie nastała zgoda między Callie a jej pasierbami. Pozwolę sobie dodać, choć było to już wielokrotnie pisane – Kathryn Croft stworzyła fenomenalne zakończenie. Takie, którego nikt się nie spodziewa. Zakończenie, po którym wpadamy głęboko w fotel i siedzimy z szeroko otwartą buzią…