Wakacje gwiazd w PRL. Cały ten szpan recenzja

Tyle samo prawd ile kłamstw...

Autor: @Meszuge ·5 minut
2021-06-14
4 komentarze
8 Polubień
Lektura wywołała we mnie mnóstwo ambiwalentnych odczuć. Z jednej strony bywał to wspomnień czar i sentymenty z czasów dzieciństwa, ale z drugiej solidna irytacja, bo to dowcipasy niezbyt wysokiego lotu, plotkarstwo godne pisma „Fakt” i zwyczajne fantazje, okraszone pogardliwą drwiną i złośliwościami. I tak, ze skrajności w skrajność, przez całą – oczywiście bardzo grubą – książkę. Bo problem z publikacjami tego typu jest taki, że ja niektóre z opisywanych czasów i zdarzeń pamiętam… niestety.

Ta książka to kuferek przygód, wspomnień własnych i podarowanych przez wybitnych artystów – przyjaciół domu, znajomych, idoli. Patchwork, magiczna układanka, trochę jak w kalejdoskopie z różnokolorowych szkiełek. Taki był świat. A wszystko to zdarzyło się naprawdę[1].

Moim zdaniem w książce opisanych jest wiele realiów czasów PRL, zapewne większość, i nieco mniej fantasmagorii, urojeń i cudacznych przekonań autorki oraz innych osób, na ten temat. Czasem te przekłamania walą po oczach, ale zwykle jednak są zawoalowane. Przykład:

Dziś trudno uwierzyć, że do późnych lat 60. państwo nie przewidywało posiadania samochodów przez zwykłych obywateli[2].

To prawda że nie mam pojęcia, co wtedy przewidywało państwo, ale ponad wszelką wątpliwość w późnych latach sześćdziesiątych w Polsce (i nie tylko) Polacy (niewielu) jeździli prywatnymi samochodami marki Warszawa (produkowana od 1951 roku), Syrena (produkowana od 1957 roku), Pobieda (w Polsce od 1951), P-70(1955). Z czasem zaczynały pojawiać się pierwsze Wartburgi (1955), Zaporożce (1960), Škody… Dygnitarze jeździli limuzynami marki Czajka niedostępnymi dla zwykłych obywateli.

…Kazik, kąśliwy obserwator naszych czasów, wyśpiewał słusznie, że kochamy dzieci, ale wolne się nam należy. Wcześniej, czytaj w Polsce Ludowej, nie do pomyślenia. Nie do pomyślenia też laptop, gry komputerowe, telefon komórkowy, nawet klocki lego, obecne tylko na obrazku aż do połowy lat 70. Takie wynalazki nie występowały w naturze[3].

Czy w Polsce Ludowej brak telefonów komórkowych i laptopów w latach czterdziestych, pięćdziesiątych, sześćdziesiątych i aż do połowy siedemdziesiątych, to na pewno wina PRL? A jak wyglądają fakty? Pierwszym komercyjnie oferowanym laptopem był Grid Compass Computer. Zaprojektowany w roku 1979 był używany w programie NASA dotyczącym promów kosmicznych. We wrześniu 1975 opublikowano amerykańskie zgłoszenie patentowe firmy Motorola pod tytułem „Radio telephone system”. Pierwsza sieć telefonii komórkowej została uruchomiona w Japonii w 1979 (NTT).
Poza tym, co w PRL było niby nie do pomyślenia? Że kochamy dzieci? Owszem, było do pomyślenia, jak najbardziej. Że wolne się nam należy? W PRL, choć może się to wydawać nieprawdopodobne, nie pracowało się od świtu do nocy, siedem dni w tygodniu. Urlopy – to niesamowite! – też były.

Świetna anegdota dotycząca Grzegorza Fitelberga, po powrocie z emigracji dyrygenta Wielkiej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach:

W hotelu podsuwają mu do wypełnienia kartę meldunkową, z czym w Europie wcześniej się nie spotkał[4].

No, to pewnie zależy w jakiej Europie, bo w całej Francji w latach pięćdziesiątych i później, wszystkie hotele o świcie odwiedzał policjant i odbierał karty meldunkowe gości z poprzedniej doby. W innych krajach – nie wiem.

„…Nie ze mną te numery Brunner – to oczywiście niezłomny Hans Kloss-Mikulski do Emila Karewicza w Stawce większej niż życie”[5].

To oczywiście oczywista bzdura. W serialu nigdy takie słowa nie padły. W odcinku 14, „Edyta”, jest za to: „Takie sztuczki nie ze mną, Brunner. Zapominasz, z kim mówisz”. To chyba najbardziej zbliżone.

W „Wakacjach gwiazd PRL”, jak tytuł wskazuje, wszystko obraca się wokół wyjazdów i gwiazd, ale dzięki setkom dygresji (niektóre widać w cytatach), dotyka najróżniejszych aspektów życia w PRL. Wiele zdjęć (oczywiście czarno-białych, bo przecież „komuna” była szara…), fragmenty piosenek, stare kawały i zabawne anegdoty, wspomnienia z Rabki, Sopotu, Zakopanego. To byłaby wspaniała książka, gdyby tylko była w pełni wiarygodna. W sumie i tak jest nieźle, i czytelnicy, którzy są w stanie odróżnić fakty i rzeczywistość od rojeń, mogą mieć z lektury sporo uciechy. Nieco gorzej przedstawia się sprawa z czytelnikami młodszymi – mogliby uwierzyć, że wszystko to jest samą prawdą. Czy mogliby uwierzyć w taką na przykład oto opowieść? Kiedy kręcono w Poroninie film o Leninie, aktor, Rosjanin, grający Lenina, nie korzystał z toalety przez wiele dni (nie oddawał moczu, nie wypróżniał się), bo takiej postaci po prostu nie wypada. Może i śmieszne, ale fizjologicznie nie wydaje się możliwe. A „komunie” można postawić wiele jak najbardziej realnych zarzutów, nie trzeba w tym celu tworzyć fantazmatów, nawet zabawnych.

Z obserwacji niektórych członków własnej rodziny wiem, że czasem staruszkowie luki w pamięci wypełniają rojeniami, w które zresztą święcie wierzą. Tak to po prostu jest i nie ma się co obrażać. Dziwi mnie tylko, że takich… hm… rewelacji nie wyłapała redaktorka merytoryczna. A książka przez ręce takowej rzekomo przeszła.

Zaobserwowałem też znaczne różnice między poczuciem humoru autorki książki i jej znajomych, prezentowanych przez nią gwiazdorów, a moim i mojego – jakże zwykłego – środowiska. Jastrzębia Góra. Markowski z Pendereckim spacerują. Markowski jest… przynapity (takie określenie poznałem dopiero dzięki Gucewicz). Do Markowskiego podchodzi mała dziewczynka, która na głowie ma chusteczkę w groszki, i grzecznie pyta o godzinę. Ten odpowiada:

„Za dwadzieścia pierwsza, ty pieprzony czerwony kapturku”[6].

Ponoć Krzysztof Penderecki tak się śmiał z tego fantastycznego kawału, że długo nie mógł się uspokoić. No cóż… Za moich czasów i w moim środowisku coś takiego nazwano by ordynarnym chamstwem, a nie znakomitym poczuciem humoru.

Wspomniałem o fragmentach piosenek z tamtych lat (przy niektórych z nich łza kręciła mi się w oku, bo przecież ten szlagier to na koloniach, gdy poznałem…), więc przy okazji i mnie przypomniała się piosenka śpiewana kiedyś przez Izabelę Trojanowską:
Tyle samo prawd ile kłamstw
rządzi całym światem mym
Tyle samo prawd ile kłamstw
kieruje nim…

Książkę szczerze polecam czytelnikom starszym (wspomnienia z dzieciństwa, młodość), obdarzonym dobrą pamięcią i potrafiących czytać ze zrozumieniem, a przynajmniej uważnie. Bywa zabawnie i nostalgicznie, ale nie we wszystko trzeba wierzyć.






---
1. Krystyna Gucewicz, „Wakacje gwiazd PRL”, Muza, 2021, s. 7.
2. Tamże, s. 15.
3. Tamże, s. 46.
4. Tamże, s. 58.
5. Tamże, s. 267.
6. Tamże, s. 293.


@wydawnictwomuza i @muza.black

Moja ocena:

Data przeczytania: 2021-06-14
× 8 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Wakacje gwiazd w PRL. Cały ten szpan
Wakacje gwiazd w PRL. Cały ten szpan
Krystyna Gucewicz
7/10

W Polskę jedziemy! Elitarny Sopot, szokujące nagością Chałupy, malowniczy Kazimierz, zwariowane Zakopane, roztańczony Ciechocinek. Jak w kalejdoskopie pojawiają się modne miejscowości, znane twarze...

Komentarze
@almos
@almos · prawie 3 lata temu
To ciekawe, że im bardziej oddalamy się od PRLu, tym więcej przeinaczeń, przekłamań i zwyczajnego fałszowania historii. Co zatem sądzić o opowieściach o poprzednich epokach, np o IIWŚ czy II RP?
× 6
@OutLet
@OutLet · prawie 3 lata temu
Dobre pytanie, wnioski nasuwają się niewesołe.
× 4
@Meszuge
@Meszuge · prawie 3 lata temu
Wydaje mi się, że takich przekłamań byłoby znacznie mniej, gdyby u nas wiecznie politycy nie grzebali w historii. W czasie IIWŚ Polacy bohatersko i bezinteresownie ratowali Żydów, czy ich zabijali, wydawali Niemcom, szantażowali? Piłsudski to był wielki polityk, czy przestępca rabujący banki i polityczny watażka? Takie pytania można mnożyć w nieskończoność i w wielu przypadkach odpowiedź brzmiałaby "i jedno, i drugie" - gdyby politycy nie próbowali wstecznie kreować historii pod swoje potrzeby.
× 4
@almos
@almos · prawie 3 lata temu
No właśnie, politycy i niektórzy historycy wciąż usiłują nam wmawiać, że historia była albo biała, albo czarna, nic poza tym, a w rzeczywistości to były różne odcienie szarości... Niestety, narracja biało-czarna bardzo przemawia do wielu ludzi, bo jest prosta i łatwa do przyjęcia...
× 3
@Rudolfina
@Rudolfina · prawie 3 lata temu
Autorka wygląda na taką, co też powinna pamiętać. Szkoda, że nie przyłożyła się do riserczu…
× 6
@Betsy59
@Betsy59 · prawie 3 lata temu
No właśnie, autorka urodziła się chyba wcześniej niż 1974, zwłaszcza, że w książce są jej zdjęcia z dzieciństwa lat 50- tych i 60-tych. Wydaje mi się, że w Wikipedii ( i tutaj) jest zła data jej urodzenia, gdzieś widziałam 1947. Czeski błąd? 20 lat mniej i od razu staje się mniej wiarygodna.
@Betsy59
@Betsy59 · prawie 3 lata temu
Już jest w wikipedii dobra data urodzenia. Poprawiłam też tutaj.
× 1
@Rudolfina
@Rudolfina · prawie 3 lata temu
A może to już skleroza? Ale jestem perfidna 😛
@Meszuge
@Meszuge · prawie 3 lata temu
Autorka w tym wieku może mieć sklerozę. Redaktorka merytoryczna - nie.
× 1
@Betsy59
@Betsy59 · prawie 3 lata temu
Dziś zaczynam czytać. Na pewno sie wypowiem, bo też te czasy pamiętam :)
× 1
@Betsy59
@Betsy59 · prawie 3 lata temu
Ten w Poroninie nie załatwiał się jeden dzień zdjęciowy, a nie kilka dni. Pewnie na kwaterze jakąś toaletę miał.... W tym kontekście anegdota wydaje mi sie całkiem prawdopodobna, bo toj- tojek wtedy jeszcze nie było....
Wakacje gwiazd w PRL. Cały ten szpan
Wakacje gwiazd w PRL. Cały ten szpan
Krystyna Gucewicz
7/10
W Polskę jedziemy! Elitarny Sopot, szokujące nagością Chałupy, malowniczy Kazimierz, zwariowane Zakopane, roztańczony Ciechocinek. Jak w kalejdoskopie pojawiają się modne miejscowości, znane twarze...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Bardzo lubię takie wspominki.. Pamiętam czasy PRL-u, wiem jak trudno było zwykłemu pracownikowi wyruszyć na takie piękne wakacje..., nie każdego było stać na wypady do słynnych kurortów. Lecz pracown...

@maciejek7 @maciejek7

Wyruszamy na przygodę życia. Ale, aby było pięknie i nostalgicznie cofniemy się troszeczkę do odległych nam czasów, czasów, które nie wszyscy znają z osobistych przeżyć, niektórzy tylko z powtarzanyc...

@malgosialegn @malgosialegn

Pozostałe recenzje @Meszuge

Wojna. Krótka historia
Nie radzimy sobie bez wojen

Jeremy Black (urodzony 30 października 1955) to brytyjski historyk, pisarz i były profesor historii na Uniwersytecie w Exeter; kawaler Orderu Imperium Brytyjskiego (MBE)...

Recenzja książki Wojna. Krótka historia
Sigalin
Od kefiru po (od)budowę stolicy

Jeśli danym jest urbaniście oglądać realizację planów, w których opracowaniu uczestniczy – poznaje smak tworzenia. Jeśli danym mu jest ponadto w tej realizacji brać bezp...

Recenzja książki Sigalin

Nowe recenzje

Nuvole bianche. Białe chmury
Białe chmury
@snieznooka:

„Nuvole Bianche. Białe Chmury” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Adrianny Ratajczak, niezbyt często sięgam po ks...

Recenzja książki Nuvole bianche. Białe chmury
Confessio
Debiut inny niż wszystkie
@zaczytanaangie:

W kółko piszę o mojej miłości do debiutów, więc to może być już nudne, ale mam wrażenie, że ten rok przyniósł nam prawd...

Recenzja książki Confessio
Miłość aż po grób
Róża w natarciu
@guzemilia2:

Q: Macie jakąś swoją ulubioną serię książkową, która ma więcej niż 5 tomów? U mnie jedną z takich ulubionych serii, je...

Recenzja książki Miłość aż po grób
© 2007 - 2024 nakanapie.pl