"Uparte serce" to powieść wręcz idealnie nadająca się jako baza pod scenariusz filmowy. Już po paru stronach nasunął mi się na myśl pewien autor, którego styl pisania jest łudząco podobny do Becky Wade. Ten styl należy do Nicholasa Sparks'a, który podobnie jak autorka powieści z dzisiejszej recenzji, także trzyma się charakterystycznego dla dawnych lat stylu pisarskiego. Myślę, że chyba każdy kto czyta książki wręcz nałogowo, dostrzega pewną różnicę pomiędzy stylem powieści dzisiaj, a tym obecnym jeszcze parę lat temu. Chociaż oczywiście dzisiaj także mamy mnóstwo wspaniałych powieści, to jednak dawniej były one zupełnie inne, miały inny schemat i sposób rozwijania wątków, akcji, zwłaszcza jeśli chodzi o takie gatunki jak powieść obyczajowa czy romans. Wade w swojej książce używa właśnie tego dawnego stylu, dzięki czemu czytając czułam jakbym trzymała w dłoniach jakąś starą, dobrą książkę. Według mnie główną cechą, dzięki której kiedyś książki bardziej zapadały w pamięć, jest sposób tworzenia postaci. Dzisiejsi bohaterowie, piękni, wykształceni, bogaci, wręcz idealni, do tego zawsze ustawieni w wielkim mieście, nie są już tak bliscy czytelnikom, jak bohaterowie zwykli, mający problemy i wiodący normalne życie. Na szczęście dzisiaj coraz częściej autorzy sięgają właśnie po takie normalne charaktery i powracają do dawnych zwyczajów.
Głównymi bohaterami powieści "Uparte serce" są Kate i Matt. On jest byłym hokeistą, który wiódł szczęśliwe życie ze swoją ukochaną żoną, dopóki nie rozłączyła ich jej nagła śmierć. Od tamtej pory Matt nie może się pozbierać, zajmuje się remontami domów i nie za bardzo obchodzi go życie. Jest małomówny, przygnębiony i machinalnie przeżywa kolejne dni. Tymczasem Kate to kobieta młoda, która ma w sobie wiele energii i zapału oraz chęci do pracy, z natury jest optymistką i pragnie zmieniać świat, a zaczyna od pomocy dzieciom w opiece społecznej. Choć to zabiera całą jej energię, jest dumna kiedy może pomóc dzieciom i towarzyszyć im w trudnych momentach życia. Jednak pewnego dnia jedno z nich umiera w tragiczny sposób, co odciska się na psychice kobiety. Jej wiara w swoją misję zostaje zachwiana, dziewczyna nie potrafi odzyskać dawnej chęci i motywacji do pracy. Nie pomaga jej także samotność. Ratunkiem dla jej bezsilności staje się babcia, która prosi ją o wyremontowanie rodzinnej posiadłości. To właśnie tam spotyka Matta i mimo braku chęci z jego strony, zaprzyjaźnia się z nim. Jest to szansa dla nich obojga, by zacząć żyć na nowo i znaleźć miłość, którą utracili, każde na swój sposób.
Bohaterowie są tak dokładnie nakreśleni, że nie trzeba ich sobie wyobrażać, od razu w głowie pojawiają się ich sylwetki, wszystkie wady i zalety, obawy i pragnienia. Autorka dosyć sporą część książki poświęciła wszystkim postaciom, dzięki czemu dobrze ich znamy. Nie jest to jednak oddzielone od całości, a raczej sprytnie wplątane w kolejne wątki. Mimochodem poznajemy także przeszłość Kate i Matta, ale mimo tych wszystkich szczegółów i gatunku tej książki, odgadnięcie zakończenia wcale nie jest takie proste. Kilka razy wahałam się i wydawało mi się, że rozwiązanie ich historii będzie inne od moich przypuszczeń. Mimo wszystko to spokojna powieść, w której wiele wątków i ciągła akcja, pozwalają jednocześnie się zrelaksować, na pewno nie trzymają cały czas w napięciu, jednak tutaj jest to na pewno plusem.
Na pewno polecam "Uparte serce" wszystkim wielbicielom spokojnych lektur, idealnych na miły wieczór, które nie zajmują wiele czasu, a zapadają w pamięć i przypominają dawne powieści romantyczne.