Do książek, których tematyką jest szeroko rozumiany rozwój osobisty podchodzę chyba ostrożniej niż do jeża. Skąd moja nieufność do tego rodzaju publikacji? Ponieważ jest wielu pseudo-ekspertów, którzy w swoim mniemaniu mają wiedzę i umiejętności pozwalające na to, aby doradzać, komuś jak ma zmienić swoje życie na lepsze. Brzmi pięknie, prawda? Zmienić życie od tak na już, zaraz, bo Autorowi się udało? Coś w stylu: "ja dałam/em radę Ty też możesz". Niestety nie jest to takie łatwe.
Dlatego z ogromną ciekawością sięgnęłam po tytuł " Mistrzyni- powieść dla kobiet szukających inspiracji" Małgorzaty Szafrańskiej. Dlaczego własnie ten tytuł mnie do siebie przyciągnął? Sama autorka w krótkich opowiadaniach kreśli obraz swojego życia. I bardzo mocno myli się ten, kto uważa,że jest ono tylko pasmem sukcesów. Małgorzata Szafrańska na swoim własnym przykładzie pokazuje,że zarówno sukcesy,porażki, wątpliwości są częścią życia. A ponieważ lepszy przykład niż wykład to w opowiadaniach widać autentyczność. A ta przyciąga.
To, co we mnie zostało, gdzieś głębiej po lekturze tej książki to przekonanie, że nie muszę być perfekcyjna, idealna. I że jestem dość dobra, wystarczająca taka, jaka jestem. Ale akceptacja siebie w konkretnej sytuacji, wybaczenie sobie samej błędnych decyzji nie jest niestety takie proste. Co nie znaczy,że po słabszym dniu, czasie w życiu mam odpuści i nie próbować dalej. Mocno zapisało mi się w pamięci porównanie umysłu do ogrodu,a swojego ciała do świątyni, " Twój umysł to twój ogród, wiec sadz w nim najpiękniejsze kwiaty." s. 282 A nasze negatywne myśli to chwasty,które możemy wyrwać. "Twoje ciało to Twoja świątynia. Dbaj o nią. W każdy możliwy sposób" tamże.
Bardzo ważny jest też dla mnie obraz popękanej ceramiki, którą Japończycy nazywają Kintusugi. Autorka ten obraz obnosi do tego, jak dobrze wykorzystać porażkę. Bo nawet to, co się nie udaje albo jest trudne można przekuć,w coś pozytywnego: "Świat łamie nas, każdego dnia poddaje próbom. Od porażki do porażki. od potknięcia do potknięcia. Od nas jednak zależy co zrobimy ze sobą i jak te sytuacje wykorzystamy. Możemy leżeć wiecznie w kawałkach, narzekać, patrzeć z boku na tych dzielniejszych, którzy mieli odwagę pozbierać się. Możemy też wziąć lak do ręki i poskładać się do kupy, a nim na blizny położymy sproszkowane złoto, to poszukamy wzorów, wyczujemy fakturę naczynia, nauczymy się z tego wszystkiego czegoś, co nas wzbogaci" s 284. Ale mimo to czujemy często zamiast dumy po przegranej walce czujemy wstyd. Możemy to zmienić czerpiąc także z Kintusugi: "Nie wystarczy pozbierać popękanych kawałków, zebrać je w dłoń i już zrobione. By stać się silniejszą, bardziej odporną, musisz jeszcze posklejać zebrane kawałki i ozdobić sproszkowanym złotem, by zamiast wstydu, czuć dumę, kiedy wspominasz swoje stoczone walki" s. 285.
Wielką rzeczą jest kampania społeczna: "Jestem wystarczająca dobra". Na czym ona polega? Chodzi w niej o to, aby zaakceptować siebie taką jaką jestem. Pierwszym krokiem jest podjęcie decyzji,że chcę to zmiany. Drugi to założenie dziennika, notatnika i napisanie na jego pierwszej stronie: Jestem wystarczająco dobra, mądra,piękna. I codziennie rano przepisz te słowa na kolejnych kartach. Trzeci krok to napisania tych słów czerwoną pomadką na lustrze. Przyznam się, że ten etap najbardziej do mnie przemawia.Chociaż jest też z drugiej strony najtrudniejszy. I nie chodzi tylko o to,że nie używam czerwonej pomadki. Chyba nie miałabym odwagi tego napisać. Podziwiam wszystkie te kobiety i dziewczyny, które się na to zdobyły. Jeszcze trudniejszy jest etap ostatni czwarty, bo w nim robimy zdjęcie lustra z tymi słowami i wstawiamy je na tapetę w telefonie, na swoim profilu na Fb. I na samą myśl o tym robi mi się zimno przynajmniej na razie. Ale to nie oznacza,że nie zdobędę się, kiedyś na odwagę i nie spróbuje tego zrobić.
To nie jest zwykły poradnik, jak pokonać własne demony.To jest przewodnik krok po kroku, jak je pokonać. Co nie znaczy,że jeśli raz uda mi się pokonać strach, czy brak wiary w siebie to te upiory nie będą do mnie wraca. Ale z każdym małym zwycięstwem, kiedy nie dam się swojej podświadomości będzie mi łatwiej. Książkę czyta się bardzo lekko i nawet nie wiadomo, kiedy. Bardzo polecam ;):)