Pokolenie dżinsów recenzja

W imperium zła bez większych zmian

Autor: @atypowy ·6 minut
2022-04-03
1 komentarz
7 Polubień
Nie jest to łatwa książka. Ta niedługa powieść powstała na kanwie prawdziwej historii, która nigdy nie powinna się wydarzyć. Opowiada o grupie młodych ludzi ze stolicy Gruzji, którzy byli tak umęczeni radzieckim reżimem, że postanowili za wszelką cenę uciec z kraju. Nie zdawali sobie sprawy z tego, że choć nie uda im się osiągnąć celu, przyjdzie im za to zapłacić życiem. To historia nieudanego porwania samolotu. To historia pseudo-procesu, którego wynik znano przed jego rozpoczęciem. To historia o tym jak nadal funkcjonuje „imperium zła”, którego centrum dowodzenia wciąż znajduje się na Kremlu. Najbardziej przytłaczająca w lekturze tej książki jest jednak świadomość, że to co wydarzyło się w 1983 roku, mimo upływu lat, nadal się dzieje.



DŻINSOWY BUNT

„Supermocarstwo, które pierwsze podbiło Kosmos, nie potrafiło uszyć dżinsów. Co może być lepszego i bardziej nieszkodliwego od szycia dżinsów? Ale w Związku Radzieckim to się naprawdę nie udało i znaleziono na to najgorsze rozwiązanie – po prostu zakazano dżinsów.”

Nic dziwnego, że zakazane dżinsy stały się przedmiotem pożądania i jednocześnie symbolem buntu wobec władzy. Młode pokolenie Gruzinów było spragnione wolności jak kania dżdżu. Ciężko dziś sobie to wyobrazić jak wielką wartość w tamtym czasie miały oryginalne amerykańskie dżinsy. I jak wielkie ryzyko wiązało się z ich posiadaniem.

Każda forma manifestacji sprzeciwu wobec miłościwie panującej władzy, była obarczona ryzykiem dotkliwych konsekwencji. Mocarstwo nie miało zbyt wiele dystansu do siebie, dlatego nawet dżinsowa kurtka mogła być uznana za prowokację. Nic dziwnego, że wielu „szczęśliwych” obywateli szukało najróżniejszych możliwości przedostania się „na zachód”.

Jeśli ucieknie stąd kilka osób, to czy coś ubędzie takiemu imperium?
— Nie kilka, setki i tysiące dla nich nic nie znaczą, człowiek dla nich w ogóle nic nie znaczy…
— Tym bardziej.
— Ale oni są uprzedzeni do cudzych spektakli, lubią tylko spektakle wystawiane przez siebie. A
zniewagi wam nie wybaczą.




„WYZWOLICIELE”

Czytając o akcji „odbicia” samolotu z rąk młodych porywaczy, towarzyszyła mi mieszanina smutku, przerażenia i obrzydzenia. Niestety nie mogę napisać, że odczuwałem również zaskoczenie. Zbyt dobrze pamiętam jak w 2004 roku Rosjanie odbijali z rąk terrorystów szkołę w Biesłanie. Nie mogę zapomnieć jak w 2002 roku akcja antyterrorystów w moskiewskim teatrze skończyła się śmiercią 173 osób, w tym 133 zakładników. Jaką wartość ma życie ludzkie pokazali również w akcji ratunkowej okrętu podwodnego Kursk w 2000 roku. Tragiczne przykłady można tu mnożyć, a to co wydarzyło się na lotnisku w Tbilisi w 1983 roku niestety wpisuje się w brutalny schemat:

„Nikt z nich nie mógł przewidzieć horroru, jaki jeszcze ich czekał. Od razu po lądowaniu samolot otoczyło kilkudziesięciu uzbrojonych w automaty żołnierzy i bez żadnego ostrzeżenia czy ultimatum otworzyli ogień. Do dziś nie jest jasne, kto wydał rozkaz, który spowodował tyle ofiar, i to wtedy, kiedy większość pasażerów sądziła, że są już prawie uratowani. Trudno wyobrazić sobie, co się działo po tym, jak kilkudziesięciu uzbrojonych w automaty sowieckich żołnierzy podziurawiło samolot z zewnątrz. (…)
Pomimo kategorycznego żądania porywaczy – karetki pogotowia nie zabierały rannych. Porywacze uznali to za demonstrację bezduszności władz i autentycznie dziwili się, że nie jest im żal swoich niewinnych obywateli.
Kalkulacja władz była precyzyjna i okrutna, ale inna – według nich im więcej rannych będzie w samolocie, tym lepiej, bo jęki rannych, panika i agonia będą przeszkadzać porywaczom w logicznym rozumowaniu.”



W IMPERIUM ZŁA BEZ WIĘSZKYCH ZMIAN

Chciałbym uniknąć uderzania w zbyt patetyczne tony, odnoszę jednak wrażenie, że na wschodzie naprawdę niewiele się zmieniło przez te wszystkie lata. Korzeń zła tkwi gdzieś głębiej. Owszem, na zewnątrz doszło do znacznych przemian – dziś nikt nikomu nie broni noszenia dżinsów i wyjazdów „na zachód”. Jednak przeszłość wciąż może wrócić, jeśli nie osiągamy przemiany na poziomie duszy. Choroba może przez jakiś czas trawić nasze wnętrze bezobjawowo. Może się nawet wydawać, że to co najgorsze za nami, a wtedy (spodziewanie – niespodziewanie) następuje remisja. Czy nie to z przerażeniem teraz obserwujemy widząc płonący Mariupol? Choć zmieniły się formy komunikacji, to jednak pewne mechanizmy wciąż pozostają niezmienne:

„Oprócz indoktrynacji telewizyjnej władza zastosowała też znane sobie stare bolszewickie metody: prawie we wszystkich instytucjach i zakładach pracy odbywały się zebrania, których uczestnicy potępiali to, co się stało i przyjmowali uchwały z żądaniem jak najsurowszych kar dla bandytów i zdrajców. Zasadniczą, perfidną intencją władz było to właśnie, żeby odpowiedzialne za przyszły krwawy wyrok było społeczeństwo, a nie rząd. Chociaż wtedy nikt nie podejrzewał, że sowiecki sąd będzie tak skrajnie okrutny w stosunku do młodych ludzi, ale część społeczeństwa już wówczas wiedziała, że władza sowiecka nikomu nie wybaczy takiego zachowania i ukarze porywaczy samolotu choćby dla przykładu, żeby przestraszyć innych.”



ILE WARTE JEST ŻYCIE LUDZKIE ?

Nieraz słyszymy, że ludzkiego życia nie można wycenić, ale czy tak w istocie jest? Wiemy, że w najmroczniejszych czasach kurs bywa wyjątkowo niski. Czasem może być to 30 srebrników, a kiedy indziej 3 ruble. Wierzę, że nikt nie uzna tego za spoiler opowiedzianej w „Pokoleniu dżinsów” historii, ponieważ od pierwszych stron wiemy, że nie możemy spodziewać się tu happy endu:

Rodziców skazanych nie powiadomiono oficjalnie o wykonaniu wyroku, zasady władzy sowieckiej były bardziej perfidne i okrutne. Kilka dni po 3 października rodzinom skazanych dostarczono rachunki i zobowiązano ich do pokrycia kosztu kul, którymi zabito ich dzieci. Koszt jednej kuli wynosił trzy ruble, ale matka Gegi musiała zapłacić sześć rubli – również za tę, która nie wyleciała, albo wyleciała, ale kat po prostu nie trafił. Choć bardzo trudno w to uwierzyć, bo oni rzadko chybiali nie tylko z tak bliskiej odległości, ale też z daleka i tak było w całym sowieckim imperium. Natomiast tym, którzy wykonywali wyrok, za każdego zabitego więźnia dodawano czternaście rubli do miesięcznego wynagrodzenia. Jaką cenę miało życie człowieka tam, gdzie jego śmierć kosztowała czternaście rubli…



DLA MIŁOŚCI NIC NIE JEST NIEMOŻLIWE

Nie sądźcie jednak, że jest to powieść przesiąknięta jedynie złem i smutkiem. To również powieść o tym, że nawet w świecie gdzie kurs za ludzkie życie wynosi czternaście rubli, nic nie jest w stanie zabić prawdziwej miłości. Choć wszystkie znaki wskazują na triumf zła, to jednak moralne zwycięstwo zawsze znajduje się po stronie dobra. Dato Turaszwili nie przytłacza nas jedynie opisem tragizmu tej prawdziwej historii. Jest tu również wiele ciepła i pięknej miłości. Pierwszej miłości między dwojgiem młodych ludzi. Miłości między dziećmi i rodzicami. Miłości między przyjaciółmi. W końcu również miłości, która pochodzi od Boga.

„Dzisiejszym gruzińskim nastolatkom pewnie trudno uwierzyć, że dziewczyna w ich wieku szukała ukochanego ojca w dalekich obozach przez ileś lat samotnie, bo jej matka też została aresztowana, choć Eka nie wiedziała dlaczego. Nie tylko młodym Gruzinom, także ludziom starszego pokolenia (i nie tylko teraz), trudno uwierzyć w to, co udało się zrobić Ece Czichladze, dla miłości jednak nic nie jest niemożliwe.”

Serdecznie polecam Wam tę książkę należącą do klasyki gruzińskiej literatury. Oby podobne historie jak ta, która stała się inspiracją dla tej powieści, nigdy się już nie wydarzały. Oby wszystkim nam wydarzała się taka szczerość wzajemnych uczuć i troski, którą zobaczycie u głównych bohaterów „Pokolenia dżinsów”.


PS. Zapraszam też na bloga: atypowy.com
oraz IG:@cien_mgly

Moja ocena:

Data przeczytania: 2022-04-03
× 7 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Pokolenie dżinsów
Pokolenie dżinsów
Dato Turaszwili
6.6/10

Powieść “Pokolenie dżinsów” Dato Turaszwiliego nawiązuje do prawdziwych tragicznych wydarzeń w Gruzji w 1983 roku. 18 listopada kilkoro przyjaciół porwało samolot lecący z Tbilisi do Leningradu. Despe...

Komentarze
@Brzezina
@Brzezina · prawie 2 lata temu
Czeka na półce:)
× 1
Pokolenie dżinsów
Pokolenie dżinsów
Dato Turaszwili
6.6/10
Powieść “Pokolenie dżinsów” Dato Turaszwiliego nawiązuje do prawdziwych tragicznych wydarzeń w Gruzji w 1983 roku. 18 listopada kilkoro przyjaciół porwało samolot lecący z Tbilisi do Leningradu. Despe...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Lata osiemdziesiąte, ZSRR to ponury czas i miejsce do życia. Pogłębiająca się stagnacja gospodarcza, wyniszczająca wojna w Afganistanie i wszechobecna bieda, sprawiały że obywatele „imperium zła”, sz...

@Mackowy @Mackowy

Trzydzieści osiem lat temu, a dokładniej 18 listopada 1983 roku, siedmioro przyjaciół porwało samolot. Nie słyszeliście o tym, prawda? Ja też nie słyszałam – zmieniło się to w momencie w którym zobac...

@Chassefierre @Chassefierre

Pozostałe recenzje @atypowy

Twierdza Chiny
Mocarstwo u bram

Różne mamy powody by sięgać po książki. Często by znaleźć tam chwilę wytchnienia. By cieszyć się pięknym językiem. By oderwać się od przytłaczającej nas codzienności, wy...

Recenzja książki Twierdza Chiny
Psalm dla zbudowanych w dziczy
Dla tych, którym przydałaby się chwila wytchnienia

Bardzo chciałem przeczytać tę książkę. Nie często tak mam w ostatnim czasie, bo nie narzekam na brak książek czekających w kolejce, jednak w tym wypadku naprawdę wyczeki...

Recenzja książki Psalm dla zbudowanych w dziczy

Nowe recenzje

Nechemia
W drodze przez XVII Rzeczpospolitą.
@sweet_emily...:

--*_*_*_*_* Jest rok 1666, w Konstantynopolu objawił się Mesjasz. Na jego spotkanie wyruszają tłumy Żydów. Wśród nich N...

Recenzja książki Nechemia
Kelner w Paryżu
Za kulisami paryskich restauracji
@maitiri_boo...:

„Kelner w Paryżu” to nie tylko opowieść o pracy za kulisami paryskich restauracji, ale także głębokie spojrzenie na lud...

Recenzja książki Kelner w Paryżu
Bralczyk o sobie
Bralczyk. Nie Jerzy. Po prostu Bralczyk.
@sweet_emily...:

Chciałabym napisać recenzję tej książki. Recenzję przez małe "r". Trudno jest bowiem oceniać autobiograficzny zapis roz...

Recenzja książki Bralczyk o sobie
© 2007 - 2024 nakanapie.pl