W poszukiwaniu siebie
Marinka odkąd pamięta mieszka z babcią. Lecz ani jej opiekunka ani jej dom nie są zwyczajni. Bowiem babcia Marinki jest Babą Jagą, a obie mieszkają w iście magicznym domku, domku na kurzych łapach. Nasza główna bohaterka wie, jakie jest jej przeznaczenie. Ma zostać kolejną Strażniczką Bramy, tak jak babcia ma przeprowadzać zmarłych przez Bramę na drugą stronę. Ale Marinka nie chce takiego życia, nie chce wędrować ciągle z miejsca w miejsce, bo jej dom ciągle jest w ruchu, nie chce poświęcać się dla zmarłych, tęskni za żyjącymi przyjaciółmi, tęskni za osiedleniem się w jednym miejscu i spokojnym życiu. Marinka mimo że ma babcię, kruka Kubę i dom, który się nimi opiekuje, czuje się samotna.
W wyniku swoich egoistycznych pragnień posiadania przyjaciela, łamie zakazy babci i opuszcza teren domku na kurzych łapach. Poznaje Benjamina i jagnię, którym ten się opiekuje. Splotem okoliczności jagnię trafia pod jej opiekę. Marinka nazywa go Benji, by przypominał jej poznanego niedawno Benjamina. Niestety dom opuścił Krainę Wielkich Jezior i Marinka straciła szansę na przyjaźń z żywym człowiekiem. Na początku wspomniałam o egoistycznym pragnieniu posiadania przyjaciela ze strony naszej głównej bohaterki, bo tak uważam, że to pragnienie było egoistyczne. Co mogą potwierdzić dalsze wydarzenia w opowieści. Marinka dopiero gdy straci to co miała, a czego nie doceniała, zrozumie, że wcale nie była tak samotna, ale że nadal nie jest gotowa by zostać Strażniczką. Odtąd będzie próbowała naprawić swoje błędy, dowie się prawdy o sobie, kim tak naprawdę jest, przekona się, że nie wszyscy ludzie są dobrzy i sympatyczni, a także, że Jagów jest na świecie o wiele więcej i to jest jej rodzina i przyjaciele.
"Dom na kurzych łapach" to prześlicznie wydana współczesna baśń o poszukiwaniu siebie, swojego miejsca na ziemi, zmienianiu swojego przeznaczenia, opowieść o docenianiu tego co mamy, o samotności, tęsknocie za nieznanym, za przyjaźnią, za życiem innym niż nasze.
Opowieść ta nawiązuje do słowiańskich baśni. Fajnie, że autorka postanowiła nawiązać do bajek z dalekiej Rosji i innych krajów😉 Mamy okazję poznać Babę Jagę i dom na kurzych łapach z zupełnie innej strony niż znaliśmy dotychczas (no wiecie Jaś i Małgosia, zła Baba Jaga, chata z piernika, piec, baśnie braci Grimm 😉).
Polubiłam postać Baby Jagi, babci Marinki, każdy chciałby mieć taką zwariowaną i oryginalną babcię, a także Jagę Tatianę, świetna kobieta ! Choć czasem denerwowała mnie swoim postępowaniem, polubiłam też naszą główną bohaterkę, Marinkę. Wiadomo jest w naszej opowieści jeszcze dzieckiem, a dzieci nie postępują czasem logicznie i dojrzale, jak człowiek dorosły i odpowiedzialny za swoje czyny.
Książka przyciąga wzrok przepiękną twardą okładką, a zawartość nie zawodzi.
Nie można przyczepić się do tłumaczenia ani korekty. Bowiem styl jest bardzo dobry i nie ma błędów w tekście, a co niestety w dzisiejszych wydawanych książkach nie jest takie oczywiste - brawa dla wydawnictwa !!! ☺ Niesie, jak to baśń z resztą, ważne przesłanie, i zapewnia doskonałą rozrywkę. Polecam z całego serducha ! 💚💚💚