Gdy mam pisać kolejną recenzję powieści, której głównymi bohaterami są wampiry zawsze zastanawiam się od czego zacząć moją pisaninę i ostatnimi czasy mam z tym nie lada problemy. Wampir jak wampir, dziecię nocy. Według wierzeń ludowy to zmarły, który wymyka się pod osłoną nocy by wysysać ciepłą krew z wątłych żył żywych, ale czy ktoś jeszcze pamięta takiego wampira?
Gdybym teraz wystrzeliła do Was z pytaniem: jak wygląda wampir? Co byście mi odpowiedzieli? Opisalibyście mi przystojnego Edwarda ze Zmierzchu o pięknej, bladej twarzy, bursztynowych lub czarnych (gdy jest na „głodzie”) oczach, zimnej skórze i zniewalającym zapachu? Czy może wspomnielibyście coś o Draculi lub eleganckim Lestacie o blond czuprynie i ekstrawaganckim stylu bycia? Czy może zamiast postaci męskich przywołalibyście główną bohaterkę książki Szalone życie wampira która, nota bene, wampirem nie jest?
Faktem jest to, że wampiry ewoluowały i już wcale wampirów nie przypominają, jednak są jeszcze książki, które przedstawiają dzieci nocy w bardzo, ale to bardzo klasycznym wydaniu. W pierwszy dzień jesieni, wracając z zakupów postanowiłam zajrzeć do biblioteki. Podczas spaceru między regałami zamarudziłam w dziale literatury dziecięcej i tam znalazłam Wampirka, powieść niemieckiej pisarki, Angeli Sommer-Bodenburg z 1979 roku. Nie zastanawiając się długo porwałam trzy pierwsze tomy cyklu z półki i poszłam do lady bibliotekarki. Kobieta spojrzała na mnie dziwnie. Pewnie myślała, że na stare lata zaczynam się uwsteczniać, ale co mi tam, ważne, że wypożyczyłam książki, których szukałam dobre sześć lat.
Bohaterem powieści jest dziewięcioletni Antek, wielki miłośnik opowieści o duchach, wiedźmach i wampirach. Któregoś wieczora, kiedy chłopak szykował się do obejrzenia kryminału w telewizji do jego okna zapukał nie, kto inny jak jedyny w swoim rodzaju wampir, ale nie taki, jakiego znacie ze współczesnych powieści. Żaden przystojny nastolatek czy inny pretensjonalny osobnik z burzą kasztanowych włosów, ale prawdziwy wampir z potarganą czupryną, białą twarzą, czerwonymi, podkrążonymi oczami i odziany w długą, czarną pelerynę. Jeszcze żeby tego było mało Rydygier nie jest zwyczajnym wampirem, pochodzi on z rodu Trzęsikamieniów i jest hrabią(!) mieszkającym wraz z liczną rodziną w grobowcu w zarośniętej części miejskiego cmentarza. W dodatku pachnie jak na wampira przystało: mieszanką stęchlizny, ziemi i grobowego zaduchu. Dziecię nocy pełną gębą!
Antek i Rydygier szybko się zaprzyjaźniają, a ich przyjaźni, choć niezwykłej i dziwnej, zazdroszczę im jak diabli. Antoś przeżywa wraz z Rydygierem całą serię przedziwnych, fantastycznych przygód, ale, żeby czytelnik się nie nudził do życia Antka wkrada się młodsza siostra tytułowego wampirka, Ania Bezzębna, która nie dość, że nie odżywa się krwią (jeszcze), a mlekiem to jeszcze jest bez pamięci zakochana w Antosiu.
Książka skierowana jest zdecydowanie do młodszych czytelników, którzy dopiero, co rozpoczynają swoją przygodę z literaturą fantasy i paranormalnymi postaciami. Nie jest to powieść ambitna dla nastolatka i po przeczytaniu Wampirka będzie on czuł niedosyt, być może rozczarowanie banalną fabułą, ale mnie powieść urzekła i niesamowicie rozbawiła. Nie pamiętam już, kiedy ostatnio tak bardzo się śmiałam czytając jakąkolwiek książkę. Język jest prosty, ale w swej prostocie cudownie lekki, co sprawia, że lekturę czyta się z prawdziwą przyjemnością. Bohaterowie niemalże wychodzą ze stron powieści i wciągają czytelnika bez reszty do swojego świata pełnego zwariowanych i mrocznych przygód. Oprócz tego polskie wydanie książki zawiera przeurocze ilustracje autorstwa Amelii Glienke, które tylko urozmaicają i nadają lekturze niesamowitego uroku. Jedynie, czego mogłabym się doczepić to tłumaczenie nazwisk, które w przekładzie na język polski brzmią okropnie. Tłumaczka powinna pozostać przy oryginalnych, niemieckich nazwiskach. Poza tym powieść jest świetna, jeśli nie dla nastolatków to z pewnością dla młodszych dzieciaków, które jeszcze nie mieli do czynienia ze światem wampirów.