Tak ale... Medytacje codzienne recenzja

Według księdza

Autor: @Meszuge ·4 minuty
2020-07-31
1 komentarz
1 Polubienie
Przyznaję, że mam szczególny, wręcz osobisty stosunek do słów „tak, ale…” – i nie tylko ze względu na grę opisaną przez twórcę analizy transakcyjnej, Erica Berne'a w książce „W co grają ludzie”. W związku z tym po „Tak, ale…” Rohra sięgnąłem ze sporym zaciekawieniem, może nawet łapczywie. Bardzo szybko zorientowałem się, że także Richard Rohr gra z czytelnikiem w „tak, ale…”, jednak sam o tym – w pewnym sensie i do pewnego stopnia – uprzedza od samego początku.

Czy krótkie (zwykle jest to jedna-dwie strony) teksty składające się na „Tak, ale…” Rohra skłaniają do medytacji? Wiele – tak. Ale są też i inne, rodzące lawinowo narastające wątpliwości, emocje, stanowiące zaproszenie do rozważań, do zajęcia stanowiska, odwołania się do własnych przekonań albo wiedzy zawartej w innych książkach, do myślenia po prostu, bo niekoniecznie do medytowania.

Przykład:
„Jezus konsekwentnie ignorował, a nawet negował oparte na wykluczeniu, wymierzaniu kary oraz triumfalizmie starotestamentowe teksty, natomiast wskazywał na te, które głosiły akceptację, miłosierdzie i uczciwość.
(…)
Jezus czytał swoje własne natchnione księgi w sposób uduchowiony i wysoce selektywny, zupełnie ignorując, a nawet odrzucając niektóre ich części na korzyść inkluzywnych, pomocnych przesłań i przypowieści”[1].

Zastanawiam się, skąd Richard Rohr wytrzasnął takie przekonanie? Czy fakt, że w Biblii zdań wypowiedzianych bezpośrednio przez Jezusa i poruszanych przez Niego tematów jest rzeczywiście niewiele, upoważnia teologa do twierdzenia, iż widocznie przez trzydzieści trzy lata życia nie poruszył On żadnego innego tematu i nie powiedział nic do nikogo na żaden inny temat, jest uprawnione? Ale mniejsza z tym, to głupstwo, tak po prostu ojciec Rohr wierzy i jego to sprawa. Ostatecznie rzecz w tym, że czytanie Biblii dosłownie jest – według niego – sporym błędem, i więcej nawet, pewnych fragmentów Pisma Świętego w ogóle nie potrzeba czytać, bo (patrz wyżej) rzekomo Jezus tak robił.

„Święte księgi biblijne pełne są absolutnych przełomów, objawień oraz rozmaitych przejawów wysokiej próby spotkań, nawróceń, transformacji, a także Ducha Świętego. Biblia zawiera również teksty karcące, małostkowe, o charakterze plemiennym czy też wreszcie po prostu idiotyczne”[2].

„Idiotyczne”? Ups! Mocne! W tym momencie w naturalny sposób przypomniało mi się zdanie z „Czarnego obelisku” Ericha Marii Remarque'a, które brzmiało mniej więcej tak: I tylko w jednym różnicie się od Boga – Bóg wie wszystko, a wy wszystko wiecie lepiej.
Ale niech będzie, powiedzmy, że Rohr już prawie przekonał mnie, iż Biblię czytać należy selektywnie, wtedy jednak trafiłem na…

„Jeśli katolicy powinni się nawrócić, protestanci muszą zacząć odprawiać pokutę. Przez swoje zawołanie »sola Scriptura« (»tylko Pismem«) postawili się na łasce swoich własnych kultur, swojej ograniczonej edukacji, swoich uprzedzeń oraz selektywnego czytania niektórych tekstów, przy jednoczesnym pominięciu innych”[3].

Cóż z tego wynika? Ano to, że Biblię należy czytać selektywnie, ale tylko my, katolicy, jesteśmy właściwymi… selekcjonerami. Jeśli ktoś próbuje robić to samo co my, robi to źle z samego założenia, bo tak! – a coś takiego to jest już klesza retoryka, arogancja i pycha.

„Mój serdeczny przyjaciel dr Gerald May dokonał lata temu rozróżnienia, z którego przyszło mi często korzystać. Stwierdził, iż duchowość nie ma nas zachęcać do samowoli, lecz do dobrej woli. Duchowość tworzy ludzi dobrej woli, którzy gotowi są zrezygnować z potrzeby bycia pierwszymi, posiadania racji, bycia zbawionymi, górowania nad innymi czy też definiowania siebie samych jako lepszych od innych ludzi”[4].

Tyle tylko, że z absolutnym przekonaniem o własnych racjach Rohr wypowiada się na każdy możliwy temat, bo i o macierzyństwie pisze, i o polityce, i o historii, i o kobiecości… a to w naturalny sposób rodzi pytanie, czy on sam zalicza siebie do ludzi dobrej woli, których tworzy duchowość.

To, co zaprezentowałem, nie jest jednak (wbrew pozorom) oceną książki Rohra, ale próbą pokazania, do jakich refleksji, rozważań i przemyśleń skłaniać może „Tak, ale…”. Bo równie wiele, a właściwie nawet więcej, znajdowałem tu perełek budujących, wspierających. Ot, choćby…

„Miłość jest przede wszystkim decyzją”[5].

To stwierdzenie podoba mi się bardzo, bo jest także moim prywatnym odkryciem. Do dziś pamiętam, jak podczas warsztatów z duchowości zrozumiałem, że miłość to wybory i decyzje, a nie uczucia i egzaltacje. Rohr stwierdził, że decyzje, ja dodałem i nadal dodaję do tego także wybory – nie będzie miłością decyzja podejmowana w sytuacji braku jakiegokolwiek wyboru. O, właśnie! Do takich rozważań „Tak, ale…” też skłania.

I ostatni już cytat:

„Chrześcijaństwo jest stylem życia – prostym, wyzbytym przemocy, otwartym na współpracę i pełnym miłości sposobem na bycie w świecie. A jednak my zrobiliśmy z niego oficjalną religię (z wszystkimi tego konsekwencjami), unikając samej zmiany stylu życia. Można zatem, żyjąc w dowolnym momencie dziejów chrześcijaństwa, być wojowniczo nastawionym, zachłannym, rasistowskim, egoistycznym i próżnym człowiekiem, a mimo to nadal z wiarą wyznawać Jezusa jako swojego Pana i Zbawiciela, a także przyjmować sakramenty, wywiązując się ze zobowiązań formalnych. Na taką głupotę świat nie ma już więcej czasu. Zbyt wiele cierpienia jest na ziemi”[6].

I tak się zastanawiam… Gdyby to cierpienie dotyczyło bezpośrednio księży, może z tą głupotą dałoby się coś zrobić, ale w obecnej sytuacji i warunkach… no, cóż…

Rozmyślania Rohra podzielone zostały na kilka nurtów (rozdziałów): „Fundament”, „Ramy”, „Ekumenizm”, „Transformacja”, „Proces”, „Cel” – jednak ten podział nie wydawał mi się jakoś specjalnie odczuwalny podczas lektury krótkich rozważań. Podczas szybkiej lektury, dodam, bo teraz nadszedł czas na nieśpieszne smakowanie tekstów zawartych w „Tak, ale…” po dwa-trzy dziennie i… nie więcej.


--
[1] Richard Rohr, „Tak, ale... Medytacje codzienne”, przeł. Łukasz Malczak, Wydawnictwo M, 2014, s. 9.
[2] Tamże, s. 21.
[3] Tamże, s. 23.
[4] Tamże, s. 24.
[5] Tamże, s. 27.
[6] Tamże, s. 57.

Moja ocena:

× 1 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Tak ale... Medytacje codzienne
Tak ale... Medytacje codzienne
Richard Rohr
6/10

Tak, ale … , czyli niezbędnik każdego chrześcijanina! Ojciec Richard Rohr, współczesny kierownik duchowy i nauczyciel medytacji proponuje, jak czytać i interpretować Biblię. Naśladuje sposób, w jaki J...

Komentarze
@jatymyoni
@jatymyoni · ponad 3 lata temu
Ciekawa recenzja. Jednak po Twoich recenzjach mam coraz mniejszą ochotę sięgnąć po tego autora. To co uznajesz za plusy znam z innych książek. Natomiast minusy przeważają. Jezus jako praktykujący Żyd od czwartego roku uczył się Tory na pamięć. Jest w jednej z Ewangelii scena, gdy dwunastoletni Jezus znika w Świątyni i później okazuje się, że dyskutuje z uczonymi na temat Pisma Św.. Uczeni byli pod wrażeniem Jego znajomości Biblii. W Ewangelii Mateusz rozdział 5 :" Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. 18 Zaprawdę. bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. 19 Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim. 20 Bo powiadam wam: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. "
To się "nieco " kłóci w wywodami autora. Jednak daruję sobie lekturę, wolę Ojca Jana Berezę i
Jan Paweł Konobrodzki OSB i Mertona. Ostatnio byłam pod wrażeniem
Krzysztof Grzywocz, który mówi o naszych warunkach życia.
@Meszuge
@Meszuge · ponad 3 lata temu
Rohra, tak naprawdę, cenię tylko "Spadać w górę". Pozostałe czytałem niejako z rozpędu, szukając też tego CZEGOŚ, co było w "Spadać w górę", ale nie znalazłem.
× 1
Tak ale... Medytacje codzienne
Tak ale... Medytacje codzienne
Richard Rohr
6/10
Tak, ale … , czyli niezbędnik każdego chrześcijanina! Ojciec Richard Rohr, współczesny kierownik duchowy i nauczyciel medytacji proponuje, jak czytać i interpretować Biblię. Naśladuje sposób, w jaki J...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @Meszuge

Wojna. Krótka historia
Nie radzimy sobie bez wojen

Jeremy Black (urodzony 30 października 1955) to brytyjski historyk, pisarz i były profesor historii na Uniwersytecie w Exeter; kawaler Orderu Imperium Brytyjskiego (MBE)...

Recenzja książki Wojna. Krótka historia
Sigalin
Od kefiru po (od)budowę stolicy

Jeśli danym jest urbaniście oglądać realizację planów, w których opracowaniu uczestniczy – poznaje smak tworzenia. Jeśli danym mu jest ponadto w tej realizacji brać bezp...

Recenzja książki Sigalin

Nowe recenzje

Narzeczona bez zobowiązań
Zagubione dusze
@jagodabuch:

"Narzeczona bez zobowiązań" autorstwa Eweliny C. Lisowskiej to romans historyczny, który przenosi czytelnika w drugą po...

Recenzja książki Narzeczona bez zobowiązań
Księgarenka na Miłosnej
Ukojenie po ciężkim tygodniu
@mariola1995.95:

“Księgarenka na Miłosnej” jest uroczą powieścią obyczajową osadzoną w czasach współczesnych. Trzydziestoletnia Aleksan...

Recenzja książki Księgarenka na Miłosnej
Walerka i bohaterki Jastry
Mali bohaterzy to też bohaterzy.
@maciejek7:

"Walerka i bohaterki Jastry" to druga część z serii "Borkowie i kaszubskie przygody" autorstwa Darii Kaszubowskiej. Nie...

Recenzja książki Walerka i bohaterki Jastry
© 2007 - 2024 nakanapie.pl