Jozef Karika "Wiatr".
Pokochałam autora już dzięki "Szczelina" i pochłonęłam wszystkie dostępne książki. Dlatego z niecierpliwością czekałam na kolejną. I oczywiście, nie zawiodłam się.
Odcinek drogi, na której dochodzi do niewyjaśnionych wypadków. Przeważnie śmiertelnych. Blisko Polski... A wszystko ma związek z wiatrem. Halny. Kojarzycie? No pewnie. Niektórzy z was mogą znać legendę na temat Wietrzycy. Jak panuje Halny, dzieją się z nami różne rzeczy. Dziwne. Niewyjaśnione. Straszne. Samobójstwa, morderstwa. Totalny chaos...
Trójka bliskich sobie ludzi postanawia wyjaśnić zagadkę śmierci dwóch wędkarzy. W posiadanie jednego z bohaterów wpada kamera. Nagranie pokazuje, jakoby wędkarze jeździli w to i z powrotem, bez ładu. Bez składu. Jakby byli pijani. Przed całą podróżą mijają kobietę. Staruszkę maszerującą poboczem. Ubraną na czarno, coś jakby strój pogrzebowy. Z chustą zasłaniającą twarz. Kuśtykającą. Niby nic dziwnego. A jednak... Bo to nie jest pogoda na jakikolwiek spacer. Wieje wiatr. Silny wiatr. Mijają ją i właśnie wtedy zaczyna się przedstawienie, które kończy się tragicznie.
Trójka przyjaciół chcąc wyjaśnić zagadkę sama wpada w kłopoty. Zjawa? Duch? Demon? Fikcja? Wyobraźnia? Wietrznica? Czyżby legenda była prawdziwa? Dochodzi do różnych zjawisk, przekraczających normalne rozumowanie. I nie ma już od tego odwrotu. Można tylko jechać przed siebie... Tak długo, jak starczy paliwa. A potem? Potem czeka nicość...
"Wiatr" po części klimatem przypomina "Szczelinę". Mamy tu niewyjaśnioną sprawę, możnaby rzecz z wątkiem paranormalnym. Mamy legendę, której nie daje się do końca obalić. Mamy także wątek obyczajowy, rozwinięty. Przeżywamy różne emocje z bohaterami. Nie do końca można ich polubić, niekiedy nie można zrozumieć. Księgowy, któremu w życiu prywatnym się nie układa. Skorumpowany policjant, który nosi maskę nieskazitelnego. Kobieta w ciąży, bojąca się wyjawić tę szczęśliwą nowinę, bo czas jest nieodpowiedni. Każda z tych osób przed czymś ucieka. A zagadka z przeklętą drogą to właśnie dla nich azyl przed rzeczywistością i problemami.
Podobało mi się. Całościowo oceniam bardzo dobrze. Zaciekawiło, sprawiło, że czułam niepokój. Ciężka atmosfera dająca się we znaki, zwłaszcza że akcja dzieje się w ciągłej trasie, podczas nocy, z wiatrem hulającym w roli głównej. Mało tego, patrząc za okno, na wiatr, który dziś u mnie wieje, miałam autentycznie gęsią skórkę.
Jedyne co mi nie pasuje, to opis zakończenia. Nie tak to sobie wyobrażałam. Oczywiście wiem, że gdy chodzi o legendy, nie ma jednej jasnej odpowiedzi. Ale to, co zaserwował autor, chociaż daje do myślenia, robi z mózgu miazgę, tak pozostawia niedosyt i niezrozumienie.
Tak czy inaczej. Podsumowując. Warto było czekać, warto było zatopić się w lekturze. Doznania gwarantowane, nawet biorąc pod uwagę dziwne zakończenie.
Polecam! Zresztą jak wszystkie książki tego autora.