Wiedźmag recenzja

"Wiedźmag" to powieść graficzna, która jest po brzegi wypełniona magią. Molly Knox Ostertag zabiera nas do świata, którego zasady i reguły możemy poznać już od pierwszych stron. Przez kolejne dni, wraz z głównym bohaterem, przeżywamy przygody, zawieramy nowe znajomości czy szukamy właściwych odpowiedzi na niewyjaśnione sprawy. A wszystko to krąży wokół jednego tematu - zdolności magicznych.

Co mnie w tej książce najbardziej zaskoczyło? To, że autorka od samego początku nawiązuje do roślin, a konkretnie do drzew owocowych, dzięki czemu moja ogrodnicza dusza mogła się tu odnaleźć. Dalej mamy magię (to słowo będzie tu wielokrotnie przeze mnie przywoływane), która na zmianę przeplata się ze zmiennokształtnymi istotami. Oba aspekty tej historii są bardzo ciekawe i liczę na ich pogłębienie w dalszych częściach trylogii. Sprawa, która nurtuje zarówno Aster, jak i mieszkańców, to zagadkowe zniknięcia chłopców. Jak wiemy z powieści, to oni jako jedyni mogą przybierać postać różnych zwierząt. Ostertag prowadzi nas różnymi ścieżkami, jednak te prawdziwe rozwiązanie mamy tak naprawdę pod nosem. Nie jest to może odkrywcza sprawa, ale samo jej przeżywanie zalicza się do naprawdę emocjonujących. Bardzo polubiłam bohaterów tej historii! Każdy z nich jest różnorodny i w każdym z nich można odnaleźć jakąś cząstkę siebie. Ja zawsze poszukuję swoich cech w fikcyjnych postaciach, a że rośliny są moją pasją, przepadłam w nich do końca. Już nie wspominając o samym zakończeniu, które momentami sprawiło, że wzruszenie łapało mnie za gardło.

Jeszcze słowo co do graficznego wydania "Wiedźmag" >>>
Matowa okładka, fioletowa wyklejka i co najważniejsze, drzewo genealogiczne rodziny Aster, które możecie zobaczyć na samym początku książki. Bardzo lubię takie dodatki, co tylko wzbogaciło lekturę tej iście magicznej opowieści.

Polecam - na końcowe listopadowe wieczory będzie w sam raz!I oczywiście, czekam na dalsze tomy🔮

[ Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Young ]