Uwielbiam czytać wszelkiej maści historie rodzinne. Rozbudowane postacie, wgląd w codzienne życie danej rodziny, pokolenia, w danej epoce. Śledzić uważnie ich miłostki, rozterki, smutki i radości, niepokoje, to dla mnie prawdziwy rarytas. A jeśli do tego w książce jest rozbudowane tło historyczne, to lektura jest dla mnie szczególnie ponętna. Wioletta Sawicka stworzyła cykl „Wiek miłości, wiek nienawiści”. Poznajemy w nim dramatyczne losy rodziny ziemiańskiej, która miała nieszczęście mieszkać na Wileńszczyźnie, w czasach tyleż ciekawych dla historyka, co bardzo niebezpiecznych dla ówczesnych ludzi. Autorka przyznała, że historia oparta jest na faktach, na losach jej prababci. Zapowiadało się naprawdę ciekawie.
Rok 1913. Hrabia Aleksander Ostojański był właścicielem przeogromnego, przepięknego i urodzajnego majątku ziemskiego. Był nie tylko mądrym, uczciwym i dobrym gospodarzem, ale także prawdziwym patriotą i w tym duchu wraz z małżonką starał się wychowywać potomstwo. Jego oczkiem w głowie była Oleńka. Szykował już dla niej męża ze szlachetnego rodu, z odpowiednim tytułem i majątkiem. Nie wiedział, że ukochana córka jeździ po okolicznych folwarkach nie tylko po to, by nauczać ubogie dzieciaki i krzewić w nich wiarę w odrodzenie ojczyzny. Cichaczem spotykała się z ubogim nauczycielem Joachimem. Wśród łąk, w ocienionych zagajnikach, podczas konnych przejażdżek rozmawiali, przytulali się, całowali, a ich uczucie z dnia na dzień robiło się coraz silniejsze.
Jednak nad łąkami, polami i majątkiem Ostojańskich zebrały się ciemne, burzowe chmury. Wizyta wojskowych zakończyła sielankę. Konfiskata majątku, aresztowania, morderstwa, grabieże. Piękne, zadbane Ostojany przestały istnieć. Cudem ocalała Oleńka. Co doprowadziło do dramatu? Jak dziewczyna zdołała wyjść z opresji? Jak potoczą się dalej jej losy? Była bogata i otaczali ją bliscy. Teraz została uboga, bez rodziny i dachu nad głową. O tym, jak sobie poradziła, musicie już koniecznie przeczytać sami.
„Nienawiść nasz czas naznaczy. Miłość w korale z kropel krwi ustroi, a śmierć makami na polach zakwitnie...”.
Początkowo trudno było mi się wciągnąć w historię. Była przewidywalna i schematyczna. Przeszkadzało mi nachalnie ukazane patriotyczno - religijno - pozytywistyczne wychowanie. Poczułam się trochę jak w szkole, gdy na lekcjach języka polskiego wciąż się analizowało pojęcie pracy u podstaw. Było bardzo patetycznie i mdło. Taka sztampa odrobinę mnie zniechęciła do lektury. Jednak kilka rozdziałów dalej wszystko się zmieniło. Niespodziewanie opisywana historia ruszyła z kopyta i resztę tomu czytałam z wypiekami na twarzy. Przestało być schematycznie i przewidywanie. Akcja popłynęła już wartko, płynnie, bez zgrzytów i z dużą ilością niespodzianek.
Bardzo wciągająca historia. Walka z przeciwnościami losu, ukazanie codziennego życia w trudach i znoju, z widmem wojny na karku. Autorka nie uciekała od użycia chłopskiej, prostej gwary i naleciałości językowych. To stworzyło niezwykły, wciągający klimat. Tło historyczne zostało realistycznie oddane. Przyjemny, plastyczny język i styl autorki był dodatkowym atutem. Umiejętnie też podsycała zainteresowanie i w taki niespodziewany sposób zakończyła zmagania Oleńki, że natychmiast musiałam rozpocząć II tom! Dobrze, że miałam go pod ręką.
Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.