Wilkołactwo inaczej zwane też likantropią bądź lykantropią, to wierzenie w umiejętność przekształcania ludzkiego ciała w zwierzęcą formę. Jak sama nazwa wskazuje, najczęściej dotyczy to postaci wilka. Każda kultura ma swoje przypuszczenia, na temat tego jak do takiej przemiany może dojść. Najczęściej jednak krąży mit, że aby stać się wilkołakiem trzeba zostać ugryzionym przez innego przedstawiciela tego gatunku. A jak to wygląda w mniemaniu młodej polskiej autorki, która próbuje przedstawić to zjawisko na swój własny sposób.
Margo Cook właśnie przeprowadziła się do małego miasteczka Wolftown z Nowego Jorku. Początkowo ciężko jej się przystosować. Szczególnie, że przeprowadzka nastąpiła w ciągu trwania roku szkolnego, a i dziewczyna z powodu swojego upodobania do czerni znacznie się wyróżnia. Jednak nie jest tak źle jak Margo przypuszczała. W szkole poznaje inną dziewczynę, która dość niedawno również przechodziła przez etap bycia nową w szkole. Właśnie z tego powodu pomiędzy Margo i Ivette nawiązuje się nić przyjaźni. No i oczywiście jest jeszcze ON… Maks Stone, który przyciąga główną bohaterkę niczym magnes. Wszystko mogłoby się więc wydawać na najlepszej drodze do udanego życia normalnej nastolatki gdyby nie tajemnicze koszmary dręczące Margo od przyjazdu. Każdy z nich dotyczy tego samego, ale równocześnie stale się coś zmienia ujawniając zupełnie nowe szczegóły. Co z tego wyniknie?
Katarzyna Berenika Miszczuk jest absolwentką Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Wilk jest jej debiutancką powieścią, którą napisała będąc w wieku piętnastu lat, ale wydała dopiero trzy lata później. Obecnie, młoda pisarka ma na swoim koncie już kilka powieści w tym także kontynuację Wilka – Wilczycę, dzięki której została nominowana do nagrody Nautilus przyznawanej przez czytelników w corocznym plebiscycie na najlepszy polski utwór literacki z gatunku fantastyki.
Od samego początku widać, że powieść została napisana przez bardzo młodziutką debiutantkę dopiero poszukującą swojego stylu i gatunku literackiego w jakim czuje się najlepiej. Wszystko z powodu języka który, owszem jest prosty oraz dość plastyczny, ale jest także na wskroś młodzieżowy co może nieco przeszkadzać starszym czytelnikom. Po za tym autorce brak wprawy w przekazywaniu za pomocą słów, wszelkich emocji jakie targały bohaterami w poszczególnych sytuacjach. Chociaż nie mogę powiedzieć, Wilka czytało mi się bardzo szybko i dość przyjemnie. Ot! Lekka lektura na chłodne jesienne wieczory z kubkiem gorącej herbaty z mlekiem.
Jeżeli idzie o fabułę, to jak dla mnie jest ona dość przewidywalna, ale mimo wszystko potrafi wciągnąć. Chociaż jej początek, w ogóle na to nie wskazuje. Trudno się bowiem w niego wczytać z powodu dość niemrawo rozwijającej się akcji. Ale jak już wspominałam na początku akapitu, w Wilka można się wciągnąć i z zainteresowaniem śledzić poczynania nastoletnich bohaterów. No właśnie, jeżeli o nich już mowa. Przyznaję się bez bicia, o ile nawet polubiłam Maksa i Iv, to o tyle główna bohaterka grała mi na nerwach. No proszę! Ile razy można drążyć w kółko tą samą sprawę (strach przed lasem)? Podejrzewam, że gdyby jakimś cudem stała wtedy przede mną to nie obeszłoby się bez rękoczynów… a właściwie to książko-czynów, bo najpewniej oberwałaby Wilkiem w łepetynę i może wtedy wreszcie by się ogarnęła.
Podsumowując. Wilk ma w sobie sporą ilość niedociągnięć i sztuczności, ale mimo tego miło spędziłam czas przy jego lekturze. Widać, że autorka ma talent do tworzenia historii, potrzebuje tylko czasu aby go doszlifować. To czy polecam, czy nie pozostawię bez odpowiedzi. Sami zdecydujcie.