Lisa Jane Smith to amerykańska autorka tworząca powieści i opowiadania skierowane głównie do nastoletnich odbiorców. Do tej pory napisała dwie serie książkowe: liczący sobie już 10 tomów Nightworld i sześciotomowe Pamiętniki Wampirów (The Vampire Diaries) oraz trzy trylogie (czwarta jeszcze się nie ukazała). Poza tym spod jej pióra wyszło kilka krótkich opowiadań.
„Wizje w mroku” obiły mi się o uszy na długo przed tym, nim w końcu miałam okazję do jej przeczytania. Byłam raczej sceptycznie nastawiona po pozytywnych wspomnieniach „Pamiętników Wampirów”, które jednak z czasem uległy zmianie. Nie jestem pewna czy sięgnęłabym po nią, gdyby nie spora promocja w pobliskiej księgarni.
Główną bohaterką jest Kaitlyn – dziewczyna posiadająca tajemniczą i niezwykłą zdolność za razem. Co jakiś czas zaczyna nieświadomie rysować szkice, które często przedstawiają niezbyt pomyśle wizje przyszłości. Do tego jest posiadaczką niezwykle oryginalnych niebieskich oczu z bardzo ciemnymi obwódkami, co tylko dodatkowo przeraża jej rówieśników. Jak możemy się domyślić, z racji swoich zdolności nie jest ona osobą zbyt lubianą, skrycie marzy jednak o prowadzeniu życia normalnej licealistki. Pewnego dnia jednak zostaje wezwana do dyrektorki i tam słyszy, że wszystko może ulec zmianie. Zostaje zaangażowana do rocznego projektu oraz testów, które mają poszerzyć jej zdolności. Oprócz niej mieszka tam też czworo innych młodych zdolnych, dwie opiekunki i szef całego przedsięwzięcia, ze swoimi dwoma agresywnymi psami. We wszystkim jest jednak jeden mały haczyk.
Główna bohaterka mimo tylu swoich wyjątkowych cech jest raczej postacią przeciętną i ciągle miałam wrażenie, że czegoś jej brak. Czegoś, co odróżniałoby ją od tysiąca innych postaci nastolatek. Bliżej już do tego miana jest Gabrielowi, który ma nie tylko ciekawą historię, ale też mroczne zdolności i kilka tych cech charakteru, które raczej doceniam. Od początku wyczuwałam, że coś pchnie go w stronę Kaitlyn i nie powiem, tym razem również się nie pomyliłam.
Kompletny brak mojej sympatii zaskarbił sobie natomiast Rob, postać tak idealna i na wskroś przeszyta dobrem, że aż nudna. Najbardziej jednak zszokowały mnie nieco późniejsze wyznania między nim a Kait, zwłaszcza że praktycznie się nie znali. Ba, nawet nie mieli zbyt wielu okazji by porozmawiać od tak, nie przeszkodziło to jednak wcale w wypowiadaniu formułek jakby byli dla siebie stworzy, taki był sens ich życia. No proszę. Zauważyłam jednak, że takie uczucie jest już wręcz znakiem rozpoznawczym autorki (za przykład można użyć tu chociażby „Tajemny Krąg”).
Powieść napisana jest w narracji trzecioosobowej, co nie powiem, było miłą odmianą po przeczytaniu dziesiątek pozycji z perspektywy osoby pierwszej.
„Wizje w mroku” zostały podzielone na trzy części, tworzą one jednak spójną całość. Liczy sobie ona naprawdę wiele stron, jak dla mnie jest to jednak ogromny plus, gdyż osobiście nie przepadam za krótkimi powiastkami. Jeśli kogoś przerażałaby perspektywa tych +pięciuset stron, muszę powiedzieć jedno – naprawdę tego nie odczujecie, całość czyta się w ekspresowym tempie.
Mimo kilku nudnych opisów całość możemy uznać za dość ciekawą i niezwykle wciągającą. Język nie jest zbytnio wymagający, toteż będzie zrozumiały dla każdego czytelnika. Styl autorki również zasługuje na pochwałę, dialogi nie były bezsensowne a ogólny zarys fabuły to rzecz naprawdę ciekawa.
Błędów w tłumaczeniu jako takich nie dostrzegłam, jednak na samym początku przewinęła mi się jakaś literówka. Na całe szczęście nie było ich więcej.
Wydanie uznać możemy za całkiem estetyczne, przyjemna dla oka okładka przedstawiająca dziewczynę skąpaną w ciemnościach od razu nasuwa nam klimat powieści.
Podsumowując, myślę że jest to pozycja warta przeczytania, jednak skierowana została raczej do nastoletnich czytelników – głównie mam tu na myśli wspomniany wcześniej wątek miłosny. Polecam wszystkim, którzy chcą naprawdę miło spędzić czas, sama również sięgnę po pozostałe powieści autorki.