Jedyne dziecko recenzja

„Ślady na jej ciele zniknęły po godzinie. Ale zostały te w jej pamięci. Ukryła je tak skrzętnie jak wiewiórka orzechy na zimę.”

„Jedyne dziecko” Jacka Ketchuma to historia zainspirowana prawdziwymi wydarzeniami. I ta informacja sprawiła, że odebrałam ją nad wyraz emocjonalnie. Na wstępie dodam, że nie jest to książka dla osób wrażliwych, o słabych nerwach. Brutalność, ból i cierpienie towarzyszą niemal od pierwszych stron.

Autor znany jest z mocnych powieści i ta do takich też należy. Mamy ukazaną tu krzywdę dziecka, niesłuszne decyzje sądu i kobietę-matkę, która dla swojego jedynego dziecka jest w stanie zrobić wszystko.

W książce znajdziemy wiele brutalnych, a czasem wręcz obrzydliwych opisów. Nie da się jej przeczytać jednym tchem, gdyż nawet stalowe nerwy tu nie pomogą. To niezwykle przerażający thriller, który obnaża bezduszność ludzi. Takie historie ciągle mają miejsce, a często kat traktowany jest o wiele lepiej niż ofiara. Brak człowieczeństwa i empatii stale towarzyszy naszemu społeczeństwu, a służby, które powinny dawać nam chociażby namiastkę bezpieczeństwa, zbyt często doszukują się braku szczerości w zeznaniach pokrzywdzonych, zezwalając tym samym pośrednio na dalsze poczynania sprawcy. Niewiarygodne jest jak często takie sytuacje mają miejsce i jak bardzo ludzie będący obok postanawiają milczeć. Poprzez to również stają się poniekąd współwinnymi, a są to zwykle osoby z najbliższej rodziny, od których oczekiwałoby się pomocnej dłoni.
Jack Ketchum ma niezwykle lekkie pióro, mimo iż tematyka jakiej się podejmuje niestety nie należy do najłatwiejszych.

Z pewnością jest to książka, która na bardzo długo pozostanie w mojej pamięci, a na sam jej tytuł reaguję gęsią skórką. Polecam jedynie osobom, które mają silną psychikę.

„(…) ale z ludzką osobowością jest jak z papierologią – gówno zawsze wypłynie na powierzchnię.”

„Ludzka śmierć ma pewien subtelny zapach, z którym poradzić nie może sobie ani mróz, ani środek dezynfekujący. Jest niczym czarna, wilgotna pleśń na gnijącym kwiecie, bezbarwny nalot na nieświeżym mięsie.”