Chłopak i dziewczyna. Dwa inne kontynenty. Dwa inne miasta. Dwa niezwykłe przypadki. Co ich łączy? Czy jest to tylko telepatyczna więź odbywająca się w odległości tysięcy kilometrów? Skąd mają ten dar? Dlaczego akurat oni? Co przyszykował dla nich los?
Leonardo Patrignani to trzydziestotrzyletni włoski aktor dubbingujący, kompozytor i lektor, zafascynowany twórczością Stephena Kinga. Swoje pierwsze opowiadania zaczął pisać już w wieku sześciu lat. Wszechświaty będące pierwszym tomem serii Multiversum są jego debiutem.
Książka już od pierwszych stron wciągnęła mnie do swojego świata. Dobrze, że akurat byłam w domu i dopiero czekałam na lekcje od koleżanki z powodu nieobecności. Od lektury nie mogłam się oderwać i nawet nie wiem, kiedy przeczytałam połowę. Drugą już musiałam sobie dawkować, bo niestety obowiązki szkolne mnie wzywały. Jestem przekonana, że gdyby nie ten fakt, z pewnością cały dzień spędziłabym z lekturą. Powiew świeżości, jaki z niej płynie, aż bije. Może nie dla wszystkich, bo czytali już pozycje o takiej tematyce, jednak dla mnie było ona nowością i może, dlatego z taką zaciekłością odkrywałam wszystkie nieścisłości razem z bohaterami.
Patrignani z pewnością wybił się z tych gatunkowych barier, które można spotkać na każdym kroku. Mam na myśli tutaj modę panującą na rynku wydawniczym. Były wampiry, były anioły, były antyutopie, teraz w modzie są zombie i inspiracje baśniami. A temat Wszechświatów, Wieloświatów, rzeczywistości alternatywnej? Nie było na to mody w ostatnich latach. Nie twierdzę też, że taka moda nastanie po tym tytule. Szczerze w to wątpię, bo nawet patrząc na Goodreads powieść nie jest nie wiadomo, jak znana. Oczywiście ilość ocen na tym portalu nie jest wyznacznikiem tego, jednak lubię tam zajrzeć i zobaczyć ile osób i jak oceniło na świecie daną pozycję. Jestem zaskoczona, że jest ich tak mało, bo dzieło Leonarda jest warte przeczytania.
Tematyka do łatwych z pewnością nie należy i nawet teraz nie jestem w stanie pojąć wszystkich zagadnień związanych z nią. Jest to temat tak nierzeczywisty, tak trudny do wyobrażenia. Jednak mała cząstka mnie, wyobraża sobie to i zastanawia się, czy może wszechświaty naprawdę istnieją, czy może gdzieś tam, żyje alternatywna wersja mnie, której życie potoczyło się zupełnie inaczej. Życie, które przebiegło w większej mierze po mojej myśli. A zjawiska Déjà vu tak naprawdę nie są związane z opóźnioną reakcją mózgu czy innymi sprawami związanymi z neurologią czy neuropsychologią, lecz z przeszłością z czymś, co miało kiedyś miejsce. A może niektóre wyobrażenia czy sny tak naprawdę są wspomnieniami innego „ja”? Jest to trudne do ogarnięcia, ale równocześnie niezwykle ciekawe.
Jak na debiutanta autor pisze naprawdę świetnie. Prosto, przyjemnie, na temat, bez zbytniego owijania w bawełnę. Tylko konkrety, jakie od powieści można wymagać. Wszechświaty są pisane w większej części z perspektywy Alexa, więc to jego mamy okazję poznać najlepiej. Mam nadzieję, że w następnym tomie będzie można zapoznać się jeszcze bliżej z Jenną, która mnie zaintrygowała. Tak po prostu. Tak jak Marco, którego historia mnie poruszyła. Są to nadzwyczaj ciekawi bohaterowie i choć niektóre momenty były dla mnie trochę naciągane – jak na przykład podróż w nieznane za drugą osobą, to jednak dzięki temu autor zyskał właśnie taką, a nie inną wersję ich życia w tej rzeczywistości.
To, co przykuwa wzrok to oczywiście okładka. Jest tak piękna, że nie mogę się wprost na nią napatrzeć, a zwracając uwagę na drugą część Memoria jestem przekonana, że wszystkie książki z tej serii będą miały oprawę graficzną jak z obrazka. Ciekawym elementem może być to, że obwoluta posiada nakładkę. To właśnie na niej znajdują się postacie i napisy, ściągając ją możemy oglądać tylko krajobraz. Zdążyłam się zorientować, że włoska kontynuacja również coś takiego ma. Spotkałam się z czymś takim po raz pierwszy, ale jest to z pewnością intrygujący pomysł, lecz trochę irytujący, ponieważ podczas czytania ciągle się ona przesuwa. Zwróciłam uwagę również na kartki książki. Tutaj chyba także pierwszy raz spotykam się z tak grubym papierem. Wszystkie techniczne walory powieści są jak najbardziej starannie wykonanie, z czym ostatnio rzadko się spotykam.
Włoch miał interesujący pomysł na swoją książkę i całkowicie go zrealizował. Intrygująca tematyka, bohaterowie z krwi i kości, bardzo dobry warsztat, jak i odpowiednie tempo akcji. Z jednej strony można powiedzieć, że Wszechświaty są lekturą prostą, z drugiej niekoniecznie, bowiem nieraz przerywałam na moment czytanie, żeby przyswoić sobie przeczytane informacje. Koncepcja Wieloświatów mną wstrząsnęła i z pewnością będę się nad tym tematem zastanawiać, jak i starać się z nim bliżej zapoznać. Z ogromną niecierpliwością oczekuję kontynuacji na polskim rynku wydawniczym, ponieważ koniec powieści jest intrygujący i tylko zaostrza apetyt na dalsze losy Alexa i Jenny. Jeśli nie byliście przekonani doWszechświatów, nie ma, na co czekać, światy alternatywne zapraszają.