Frankie recenzja

Wszystko co dobre zaczyna się od kota

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @alicya.projekt ·3 minuty
2023-10-27
Skomentuj
5 Polubień
A gdy już się zacznie, to nie ma odwrotu. I całe szczęście.

Gdy po raz pierwszy zobaczyłam „Frankiego” stwierdziłam, że to powieść dla mnie. BO KOT. Z początkiem lektury przyszły jednak wątpliwości. Czy na pewno mam ochotę na historię, która mnie zasmuci, zmusi do refleksji, by na końcu otulić niczym ciepły, miękki kocyk? Czy chcę opowieści którą znam, bo przecież czytałam ją już, w różnych wersjach, wielokrotnie? Mimo owego zwątpienia i początkowej powściągliwości, nie przerywałam – na szczęście – lektury i, nawet nie wiem kiedy, wsiąkłam w nią doszczętnie. Pokochałam nietuzinkowego (a czy jakikolwiek kot jest tuzinkowy?) Frankiego i jego koci, nieświadomy zawiłości ludzkiego świata, punkt widzenia.

Okazało się więc, że intuicja podpowiedziała mi dobrze: tym razem, wbrew mylącym podszeptom, chciałam właśnie takich, znajomych mi i ciepłych wzruszeń.

***

Wyobraźcie sobie sytuację ostateczną, w której odkrywacie, że bezczelnie gapi się na was kot. Intymność, którą chcieliście zachować w tej okrutnie smutnej chwili, diabli biorą. Dlatego też, rozporoszeni i nieźle wkurzeni, ruszacie na przypadkowego świadka z tym, co macie pod ręką. Niespodziewanie wasz rzut okazuje się celny i robi się wam z tego powodu oczywiście głupio. Skomplikowana sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy kot odzyskawszy przytomność postanawia do was przemówić…

W taki właśnie sposób Frankie, „przytrafia się” Richardowi Goldowi. Mężczyźnie, który wraz ze śmiercią ukochanej żony stracił sens życia i nie widzi już dla siebie żadnej przyszłości. Oszołomiony nagłym zwrotem akcji, nie zdaje sobie jeszcze sprawy z tego, że gdy kot raz przekroczy próg jakiegoś domu, to zazwyczaj w nim zostaje i, że od tego momentu jego życie ma szansę się zmienić. Chociażby dlatego, że obok pojawi się ktoś na swój sposób bardzo ufny, kogo nie chce się zawieść. Chociażby dlatego, że trzeba będzie czasami zdjąć smutny szlafrok i wyjść z łóżka by kupić sierściuchowi jedzenie, albo wytrzeźwieć i zabrać go na wymarzoną wycieczkę do………Hoolywoodu!

Bo kot, jak to kot. Nie pyta po co, tylko po prostu jest. A ta jego obecność jest bezwstydnie wymagająca i lubi się rozpychać w życiu nią obdarowanego. Czy to jednak wystarczy, by ktoś pogrążony w rozpaczy znów nauczył się kochać życie? Banalnym byłoby stwierdzenie, że tak, a ta historia banalną nie jest. Dlatego ta dwójka – śmiało można powiedzieć, że po przejściach – oczywiście staje się dla siebie wzajemnie „iskierką nadziei”, a może nawet „punktem zwrotnym”, ale musicie wiedzieć, że droga którą wspólnie kroczą jest bardzo wyboista i nie ma na niej jasnego ani oczywistego celu – tylko walka o to by go znaleźć.

Wszystko czego stajemy się tutaj świadkami to pretekst do snucia, przez pryzmat kociej filozofii, rozważań o życiu. „Frankie” mówi bowiem o tym, jak być szczęśliwym, jak czerpać radość z chwili, jak być dobrym i jak być kochanym, a także jak przetrwać w świecie, gdzie nieustannie paraliżuje nas poczucie straty. To jedna z tych powieści, których nie wypada kończyć oczywistym happy endem, ponieważ to odbiera im głębię, czyniąc nieznośnie powierzchownymi. Dlatego – słusznie – zakończenie pozostawiono tym razem otwartym, co z jednej strony dodaje czytelnikowi otuchy, z drugiej nie pozostawia mu złudzeń na temat natury otaczającej go rzeczywistości.

„Frankie” nie jest powieścią szczególnie oryginalną i świeżą. Jego „bezpieczna” forma sprawdza się więc doskonale w sytuacji, gdy chcemy poobcować ze słodko-gorzkimi emocjami i tak po ludzku pośmiać się przez łzy. O mocy tej książki przesądza przede wszystkim nieoczekiwana zmiana perspektywy. Jej narratorem jest bowiem kot, który tłumaczy nam świat, swój i Golda, po kociemu, kocim językiem konkretu. Wprowadza to do powieści, traktującej o trudnych tematach, element humorystyczny i rozładowuje nieznośnie napięcie. Dodatkowym smaczkiem są tutaj dosyć nietypowe opisy zwierząt, które przypisują im zupełnie inne cechy, niż robią to ludzie, np. lisy to pozytywnie nastawieni do wszystkiego ściemniacze, a sroki zawsze są w złym humorze i okropnie przeklinają.

„Frankie” to rozbrajająco szczera i mądra w ciepły sposób powieść. Plasterek miodu i czas zadumy, nie tylko dla kociarzy.

[współpraca barterowa]


Moja ocena:

× 5 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Frankie
Frankie
Jochen Gutsch, Maxim Leo
8.5/10

Richard Gold po stracie żony pogrążył się w rozpaczy. Całymi dniami nosił smutny szlafrok i stary kapelusz i zmagał się z chorobą zwaną „życie bez sensu”. Frankie to wolna dusza, kot żyjący na ulicy...

Komentarze
Frankie
Frankie
Jochen Gutsch, Maxim Leo
8.5/10
Richard Gold po stracie żony pogrążył się w rozpaczy. Całymi dniami nosił smutny szlafrok i stary kapelusz i zmagał się z chorobą zwaną „życie bez sensu”. Frankie to wolna dusza, kot żyjący na ulicy...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

We współpracy z wydawnictwem Otwarte „Ludzie często nie mają o niczym pojęcia. Jeśli mieszkasz z człowiekiem, to szalenie ważne jest wyznaczanie granic. I pokazanie mu, kto tu rządzi. W przeciwnym ...

@wiki820 @wiki820

Kiedy kreślę te kilka słów moja kocica mruczy zwinięta obok moich nóg machając od czasu do czasu pokaźnym ogonem. Patrzę na nią z czułością i wdzięcznością bo jej obecność w moim domu zmieniła wszyst...

@Jezynka @Jezynka

Pozostałe recenzje @alicya.projekt

Skąd się bierze kupa?
To co przedszkolaki lubią najbardziej

Każdy kto miał kiedykolwiek styczność z przedszkolakami, doskonalone wie, że na pewnym etapie wszystko związane z kupą i pierdzeniem, to hit hitów i temat nad tematami. ...

Recenzja książki Skąd się bierze kupa?
Widzący
Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem

@ObrazekGdy pałający rządzą zemsty, nienawidzący wszystkich i wszystkiego Trojan, ucieka z Pustki wszechrzecz staje na krawędzi zagłady. Ograbiony z twarzy Bóg nie ma ...

Recenzja książki Widzący

Nowe recenzje

Most nad wzburzoną wodą
Most nad wzburzoną wodą
@aneta5janiec12:

Powieść „Most nad wzburzoną wodą” wybrałam przede wszystkim ze względu na intrygujący opis. Okładka również przykuła mo...

Recenzja książki Most nad wzburzoną wodą
Wędrówki z psem
Wędrówki z psem lub... bez psa.
@maciejek7:

Być może moja opinia nie będzie zbytnio obiektywna, bo nie mam już od jakiegoś czasu psa, lecz za to mam innego czworon...

Recenzja książki Wędrówki z psem
W cieniu góry
W cieniu wielkich historii...
@Estera:

Tym razem sięgnęłam po polski kryminał, polecany na grupach miłośników gatunku. Czy ja też polecam? Tak ze stuprocentow...

Recenzja książki W cieniu góry
© 2007 - 2024 nakanapie.pl