Wybrzeże Snów recenzja

"Wybrzeże Snów" - opinia

Autor: @Katarzyna_Wasowicz ·7 minut
2020-09-16
Skomentuj
1 Polubienie
Rany, ile ja się na tę część naczekałam. Nie uwierzycie, ale kiedy tylko autorka, Maria Zdybska, podała do wiadomości datę publikacji "Wybrzeża Snów" omal się nie popłakałam. "Jezioro Cieni" zostawiło mnie zdruzgotaną (lecz nie pozbawioną nadziei ;)) i pełną niedosytu. No powiedzcie mi, jak można tak zakończyć tom, wiedząc, że kolejna część ukaże się niewiadomo kiedy??? No jak??? Ale... Takie prawo twórców, by zostawiać swoich czytelników rozedrganych, wściekłych, ubeczanych :)

W cyklu zakochałam się po pierwszych zdaniach prologu "Wyspy Mgieł". Pół książki czekałam na pojawienie się Raidena, drugiego głównego bohatera Kruczego Serca, a w międzyczasie zaprzyjaźniałam się z Mildą, której nie można pominąć wspominając o postaciach. Milda towarzyszy nam także w "Wybrzeżu Snów" i powiem Wam, że świetna z niej przyjaciółka. Jako postać fikcyjna wzbudza wiele sympatii, co prawda momentami wydaje się być niezrównoważona emocjonalnie (no cóż, każdy ma jakieś wady, prawda?), ale Milda jest także lojalna, pomocna i troskliwa.

***

"Wybrzeże Snów" jest bezpośrednią kontynuacją "Jeziora Cieni" i chociaż minęło niesamowicie dużo czasu od wydarzeń z drugiej części (dla mnie minęło, bo może ktoś z Was czytał ponownie niedługo przed premierą finału, lub dopiero poznał "Jezioro Cieni") dla Lirr było to mgnienie oka i wkroczyłam (a raczej wpadłam) w jej rzeczywistość z pełnym dramatyzmem i ściśniętym sercem, kompletnie zapominając, że odkąd gościłam w świecie Kruczego Serca na dłużej minęły długie miesiące.

Uwielbiam Krucze Serce, jego bohaterów i styl jakim jest opowiedziana ta historia. Trzecia, i ostatnia, cześć serii jest najlepiej napisana ze wszystkich. Płynna i sensualna jak "Jezioro Cieni" w "Wybrzeżu" staje się jeszcze bardziej dramatyczna i emocjonalna. Mówię Wam, to jak Maria Zdybska oddała emocje Lirr, jej rozpacz i determinację jest wprost rewelacyjne.

***


"Odsunęła drące palce, tknięta nagłą myślą. Wisiorek z Wyspy Mgieł był kluczem do przeszłości, do której postanowiła nigdy więcej nie wracać. Nie należał już do niej, był ofiarą dla Zarii, ceną za jej błogosławieństwo. Nie mogła tego cofnąć, tak jak nie mogła zawrócić czasu, odzyskać Raidena."

***

Lirr... Lirr w końcu wie czego chce. Opadają jej z oczu klapki, okej, te klapki to zostały brutalnie zerwane pod koniec drugiej części, ale nareszcie dziewczyna uświadamia sobie to i owo. I… nie jest jej z tym łatwo. Można rzec, że jest jej cholernie ciężko. Boru szumiący, jak mi się serce ściskało czytając (widząc i czując - to zalety stylu autorki) o jej cierpieniu. Były momenty, gdy chciałam ją przytulić do swojej piersi i tak po matczynemu powiedzieć, że wszystko będzie dobrze i że nie jest sama. Na całe szczęście Lirr towarzyszyła w trudnych chwilach Milda, a także inne kobiece postacie, które na swój sposób ją wspierały.

Trzeba powiedzieć, że Lirrian nie jest, a raczej nie była osobą, która łatwo i chętnie przyjmuje pomoc. Wydarzenia w Kręgu i ich konsekwencje sprawiły jednak, że dziewczyna dojrzała i zmieniła nieco swoje nastawienie. Pojawił się też moment, gdy chciałam dziewczynie bić brawo za postawę :). Mówią, że miłość jest ślepa… Jeśli chodzi o Lirr, to moim zdaniem miłość otworzyła jej oczy.

Spotykamy się także z innymi bohaterami: Meave, Viorelem, Caelem (ten facet budzi we mnie mordercze instynkty - słowo daję, i jak czytałam we wcześniejszych tomach jak Lirr do niego wzdycha to mnie szlag trafiał), a nawet przez krótką (za krótką) chwilę widzimy się z Hego.

Hego to bardzo tajemnicza postać, nie sądzicie? Pojawia się na trochę, czytamy o nim, gdy Lirr go wspomina, ale tak poza tym niewiele o nim wiemy. I prawdę mówiąc trzecia cześć tego nie zmieniła. Droga autorko, dlaczego tak mało Hego w Kruczym Sercu? Toż to barwna postać, mająca z pewnością wpływ na charakter Lirrian, awanturnik, pirat pełną gębą. No mało mi go było, mało.

Koniecznie musicie przeczytać "Wybrzeże Snów", żeby się dowiedzieć co stało się z Raidenem, cynicznym magiem, który skradł niejedno czytelnicze serce (w tym moje). Przepraszam, ale nie mogę Wam tego powiedzieć...

Patrząc z perspektywy czasu, stwierdzam, że "Wybrzeże..." w pełni należy do Lirrian. Jasne, to ona była zawsze główną bohaterką serii, ale odnoszę wrażenie, że w finale daje się to odczuć po stokroć, więc i Raidena mamy zdecydowanie mniej, co nie jest takie dziwne, zważywszy na wydarzenia z drugiego tomu.

***

" - Moje serce, Milda... - Lirr z trudem udało się wyszarpnąć z uścisku. - Ja go zabiłam, rozumiesz? Zabiłam człowieka, którego duszę w sobie noszę i bez którego nie mogę żyć. - Straciła oddech, straciła głos. Słysząc własne słowa, jeszcze bardziej znienawidziła samą siebie."

***

O akcji mogę powiedzieć tyle: dzieje się, oj dzieje. Mam wrażenie, że dzieje się ciągle, chwil wytchnienia było niewiele, a te które się pojawiały tak przesiąknięte były emocjonalnością, że choć dynamika wydarzeń nieco się wygłuszała, to uczucia, które mi towarzyszyły nie pozwalały zbytnio na zachowanie spokoju. No i ta ciągła niepewność: czy Lirr się uda?

***

Uniwersum Krucze Serca zdaje się być niezwykle rozbudowane, my jednak, w historii Lirr i Raidena, poznajemy zaledwie kawałek. Przynajmniej takie odnoszę wrażenie. Tyle jest jeszcze tam miejsc do odkrycia, tyle przygód do opowiedzenia. Nie wiem jak Wy, ale ja z ogromną przyjemnością raz jeszcze weszłabym w ten świat, przy okazji innych perypetii, innych bohaterów. Wielką stratą byłoby marnowanie takiego potencjału wykreowanego świata.

Sprawił to styl Marii Zdybskiej, malowniczy i oddziałujący na zmysły, a przy tym niesamowicie płynny, jak melodia, w którą wsłuchiwałam się z przyjemnością i ekscytacją by usłyszeć to co chce mi przekazać. Ja jestem nim absolutnie zachwycona.

***

"Spadając czuła się wolna, lecąc, była niczyja, odważna, silna i niepowstrzymana.(...) Płynąc, szybując, spadając i frunąc oderwała się od strachu i bólu, od złych przeczuć, złych wspomnień i jeszcze gorszych oczekiwań, od złudnych, rozrywających serce nadziei. Znów była krukiem, była wiatrem, burzowym szkwałem i dziką falą, nikt nie mógł jej zatrzymać, spadając czy tez wzbijając się w przestworza, odzyskiwała siłę, której tak potrzebowała."

***

Zakończenie… Czytałam z zapartym tchem (i będę musiała przeczytać jeszcze hurtem całość, żeby tak do końca to wszystko zrozumieć), przerywałam, wracałam kilka linijek wstecz, czytałam dalej i znowu. Finał jest... zaskakujący. I zaskakująco otwarty. Tyle mogę Wam powiedzieć. Z jednej strony stwarza autorce możliwość kontynuacji (mówiąc szczerze wątpię by to nastąpiło, ale nigdy nie wiadomo, prawda?), z drugiej pozwala czytelnikowi na całą masę domysłów i spekulacji. I to jest właśnie świetne, to gdybanie, zastanawianie się, analizowanie. Z pewnością przeczytam całą trylogię jeszcze raz, znając już zakończenie i będę szukać we wcześniejszych tomach tropów i śladów prowadzących do takiego właśnie zamknięcia.

A propos zamknięcia... Mam wrażenie, że nie wszystkie wątki zostały tak definitywnie zakończone, że coś jeszcze zostało do opowiedzenia i wyjaśnienia. Z kolei, wziąwszy pod uwagę narratora, który wyjaśnia to co wiedzą sami bohaterowie, ale on sam jakby pozostaje częściowo pozbawiony wszechwiedzy trzecioosobowego narratora, to może nie zostały zadane wszystkie pytania, a raczej nie zadali je sami bohaterowie. Mnie osobiście intryguje Hego (ale to już wiecie), intrygują mnie szczegóły jak Lirr trafiła na Wyspę i kim była jej matka, no i do licha ciężkiego, co się stało tuż po pogromie jaki urządziła Meave, gdy Lirrian była mała.

Gdzieś w tyle głowy tłucze mi się myśl, że odpowiedź jest w tekście, że trzeba poszukać, raz jeszcze przeczytać, tym razem uważniej, nie z gorącą głową, bo przecież trzeba się było dowiedzieć jak się cała przygoda skończy, czy Raiden żyje, czy Lirr uda się zemścić na Kręgu (i jak tego dokona), kto i jakie ofiary poniesie. Mówiąc kolokwialnie Maria Zdybska takim zakończeniem zabiła mi ćwieka. Bez dwóch zdań.

***

Podsumowując (ależ się tym razem rozpisałam, no ale sami rozumiecie to "Wybrzeże Snów" ;))

Tej części nie przeczytałam, ja ją wchłonęłam. Kiedy zaczęłam czytać, trudno było mi się oderwać. Finałowa część Kruczego Serca jest najlepiej napisana z całej trylogii. To pełna dramatyzmu i pędzącej akcji opowieść o dojrzewaniu, otwieraniu się na prawdę (jakakolwiek by ona nie była), na walce o ukochaną osobę, odkrywaniu siebie i wypełnianiu przeznaczenia. Tylko wiecie co? Kiedy skończyłam czytać, kiedy (teoretycznie) wszystko stało się jasne, zaczęłam się zastanawiać, czym tak naprawdę jest to całe przeznaczenie?

Z całego serca polecam Wam cały cykl: "Wyspa Mgieł", "Jezioro Cieni" oraz finałowe "Wybrzeże Snów". Ogromną zaletą jest styl oraz kreacja bohaterów. Maria Zdybska stworzyła uniwersum, z którego aż nie chce się wychodzić po przeczytaniu ostatniego zdania. Dla mnie jest to też jedna z tych serii, do których z pewnością będę wracać i z którymi z pewnością się nie rozstanę.

Jeśli pokochaliście Krucze Serce, na stronie Wydawnictwa Inanna znajdziecie opowiadanie z tego uniwersum, pt. "Zwierciadło Kłamstw". Dostępne jest całkowicie za darmo, we wszystkich formatach. Przybliży Wam nieco jedną z bohaterek serii. Serdecznie zapraszam.

Niecierpliwie będę wyczekiwać kolejnych powieści Marii Zdybskiej oraz śledzić jej dalszą pisarską karierę.

Dziękuję autorce i Wydawnictwu Inanna za możliwość patronowania ostatniej części.

Moja ocena:

× 1 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Wybrzeże Snów
Wybrzeże Snów
Maria Zdybska
8.1/10
Cykl: Krucze serce, tom 3

FINAŁ TRYLOGII KRUCZE SERCE Jeśli spadasz wystarczająco długo, zaczynasz się czuć, jakbyś latał. Lirr straciła wszystko, poza obietnicą zemsty na siedmiu magach Kręgu. Jedynie wątła nadzieja na odzy...

Komentarze
Wybrzeże Snów
Wybrzeże Snów
Maria Zdybska
8.1/10
Cykl: Krucze serce, tom 3
FINAŁ TRYLOGII KRUCZE SERCE Jeśli spadasz wystarczająco długo, zaczynasz się czuć, jakbyś latał. Lirr straciła wszystko, poza obietnicą zemsty na siedmiu magach Kręgu. Jedynie wątła nadzieja na odzy...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

„Wybrzeże Snów” było książką, na którą w 2020 roku czekałam najbardziej. Po świetnym drugim tomie, od zakończenia serii wymagałam naprawdę dużo, szczególnie po tym, co autorka zafundowała swoim czyte...

@Kacik_ksiazkowy_Irene @Kacik_ksiazkowy_Irene

Błędy przeszłości nigdy nie sypiają. Przycupując na ramieniu, oplatając je szczelnie, przymykają jedynie powieki, symulując, czekają na właściwy moment, aby sączyć truciznę; aby szeptać przykre słowa...

@Aleksandra_B @Aleksandra_B

Pozostałe recenzje @Katarzyna_Wasowicz

Jak sprzedać nawiedzony dom
"Jak sprzedać nawiedzony dom" Grady Hendrix - opinia

Jak sprzedać nawiedzony dom? Nie mam pojęcia i z tym problemem też niespecjalnie potrafią sobie poradzić Louise i Mark - bohaterowie powieści Grady’ego Hendrixa pod tym ...

Recenzja książki Jak sprzedać nawiedzony dom
Ani słowa o rodzinie
"Ani słowa o rodzinie" - opinia

Kaja bardzo pragnęła poznać swoją rodzinę w Polsce. Lecz z całą pewnością nie tak to sobie wyobrażała, gdy już do tego doszło. „Ani słowa o rodzinie” Alicji Filipows...

Recenzja książki Ani słowa o rodzinie

Nowe recenzje

Dlaczego podskakuję
DLACZEGO PODSKAKUJĘ
@mikka138:

Gdy tylko dowiedziałam się o czym jest ta książka, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Temat jest mi dobrze znany, a wi...

Recenzja książki Dlaczego podskakuję
Mieszko. Wyjście z cienia
"Mieszko. Wyjście z cienia"
@tatiaszaale...:

Nie można stać w miejscu, trzeba przeć do przodu i do przodu. Bo kto nie idzie dalej, a stoi czy na zadku siedzi zadowo...

Recenzja książki Mieszko. Wyjście z cienia
Nechemia
W drodze przez XVII Rzeczpospolitą.
@sweet_emily...:

--*_*_*_*_* Jest rok 1666, w Konstantynopolu objawił się Mesjasz. Na jego spotkanie wyruszają tłumy Żydów. Wśród nich N...

Recenzja książki Nechemia
© 2007 - 2024 nakanapie.pl