Do autorów dopiero co debiutujących podchodzę z wielką rezerwą, zbyt często się na nich zawiodłam. Jednak moje dobre serce znów wzięło górę nad rozumem i zakupiłam "Pięknych i martwych" już jakiś czas temu. Nie wymagałam od niej ambitności ani tym bardziej powiewu świeżości. Jakie było moje zaskoczenie kiedy ze strony na stronę wciągałam się w świat przedstawiony przez Yvonne, a jedynym rozczarowaniem jakiego doświadczyłam było samo wydawnictwo. Ale po kolei.
"[...] czasem trzeba obejrzeć się za siebie, by zrozumieć to, co niesie nam przyszłość."
Cała historia zaczyna się gdy nastoletnia Renee, w dniu swoich urodzin znajduje ciała rodziców w lesie. Zrozpaczona i zagubiona, nie umie poradzić sobie ze stratą najbliższych - do tego dochodzi jeszcze niejasna i dziwna śmierć jej rodziny - atak serca, gaza w ustach, pełno monet wokół. W tedy do jej życia wkracza dawno niewidziany dziadek, który postanawia wysłać dziewczynę do renomowanej i wysokiej klasy Akademii Gottfreida, która okazuje się dość dziwnym miejscem - zamiast matematyki lekcja liczb urojonych albo ogrodnictwo. W krótkim czasie Renee zaczyna odnajdywać swoje miejsce w szkole, nawiązuje nowe znajomości oraz...poznaje swojego księcia z bajki. Dante - bo tak nazywa się obiekt jej westchnień, to chłopak owiany tajemnicą i mroczną aurą. Z nikim nie rozmawia, z nikim się nie przyjaźni jednak wyjątek będzie stanowiła Renee. Obydwoje czują, że to co jest między nimi, nie jest normalne. Z czasem zaczynają wychodzić na jaw tajemnice które za wszelką cenę wszyscy chcą ukryć - giną uczniowie, a co najlepsze w taki sam sposób w jaki zginęli rodzice nastolatki. Dziewczyna stara się rozwikłać całą zagadnę, znaleźć winnego i dociec prawdy. Nie wie jednak, że to co odkryje zmieni jej świat o 360 stopni.
Szczerze przyznam nie spodziewałam się tak dobrej książki. Pisana lekkim i prostym językiem, skierowanym głównie do młodych odbiorców sprawdza się znakomicie w dobie dzisiejszego kanonu powieści. Czysta i klarowana fabuła okalana nietuzinkowym stylem w jakim jest nakreślona, sprawia, że ciężko się od niej oderwać. Każdy sobie myśli: "Ot, kolejna książka z cyklu paranormal romnce" - ale tak nie jest. Wątek miłosny jest tutaj tylko miłym i delikatnym dodatkiem. Autorka stawia na akcję, tajemnicę, zagadki i świetnych bohaterów którzy potrafią podbić nasze serca. Yvonne potrafi przyciągnąć czytelnika tak skutecznie, że ten zapomni o całym świecie i przenosi się na piękne okolice Akademii.
"Czasem warto skupić się na dobrych wspomnieniach. Przypominają człowiekowi, że szczęście jednak istnieje, nawet jeśli w tej chwili jest to najmniej oczywiste."
Historia jest oryginalna...zrobię mały spoiler - i wcale nie jest o wampirach. Tak, tak dobrze czytanie, nie znajdziecie w "Pięknych i martwych" żadnego wampira, ale masę dobrej przygody i wyrazistości z najwyższej półki. Renee - to dziewczyna która jest wrażliwa, ale też nie patyczkuje się z nikim. Zawsze mówi to co myśli i ponad wszystko stawia wartość przyjaźni i miłości nad inne dobra. Odważna i zdeterminowana, w jakimś stopniu bardzo mnie przypomina. Nie jest wyidealizowana, ale naturalna - co teraz jest mniejszością, niestety. Dante natomiast to romantyczny, lecz pełen tajemnic chłopak, który swoim przenikliwym spojrzeniem potrafi rozbroić na łopatki. Mimo iż jego natura, pcha go w pewne...ekhym...czyny on sam umiejętnie się przed tym broni, co powoduje, że od razu zyskuje sympatię i uczucie od czytelniczek. Reszta bohaterów - również ciekawych i ważnych, jest nie mniej interesująca jak dwie główne postaci.
I teraz najważniejsza sprawa - wydanie i opracowanie książki. Z czystym sumieniem mogłabym postawić 5,5 w mojej sakli za dzieło panny Woon, jednak nie mogę, a wszystko przez wydawnictwo. Będę w tej chwili ciutkę bezczelna ale - czy ci co nadzorowali korektę i sprawdzali błędy byli nastukani czy pod wpływem alkoholu? W książce roi się od błędów ortograficznych - jest ich masa, zostajemy zalewania brakiem końcówek, mieszaniem zwrotów typu : On powiedziała, Ona powiedział itp. Oprócz tego (coś, co mi się wyryło w pamięć) to zamiast partyjki krykieta idziemy na partyjkę krokieta. Dobry Boże, czy ty to widzisz. Jestem wstrząśnięta i rozczarowana na całego tym opracowaniem. Wydawnictwo Amber należy do moich ulubionych, jednak tutaj muszę powiedzieć, że dali ciała po całości.
"Tak to własnie jest, częścią wartości życia jest świadomość, że możesz utracić wszystko co cię otacza."
Pomijając fakt wydawniczy, z całego serca polecam historię zawartą w "Pięknych i martwych" wszystkim tym, którzy kochają tajemnice, zagadki i motyw miłości w tle. Autorka nie podąża wydeptanymi ścieżkami, tylko sama na swój niesamowity sposób kreuje świat przedstawiony w owej powieści. Ja sama odnalazłam w niej, wszystko to co mnie satysfakcjonuje - nietuzinkowych bohaterów, zagadkowe sytuacje i piękne zakończenie. Pomimo wad w druku, każdy powinien dać książce szansę, ponieważ tutaj wina leży tylko po stronie Ambra - Ivonne spisała się na medal. Jej debiut na długi czas zostanie w mojej pamięci. Jestem pewna, że sięgnę po kontynuację jeśli tylko się pojawi. Każdy kto szuka oderwania się od rzeczywistości i przeniesienia się w inny świat - proszę bardzo, wejdźcie kochani w otchłań Akademii Gottfrieda.
Ocena: 4-/6