Christopher Paolini w wieku piętnastu lat wykreował wielki świat wielu ras. Szczerze mówiąc nie dziwi mnie to, że zrobił to w tak młodym wieku, gdyż wielu nastolatków, którzy mają zapał do pisania zaczyna tworzyć coś konkretnego, coś co zaczną, odłożą i o tym zapomną. Zadziwiające jednak jest to, że potrafił zacząć pisać i skończyć swoje dzieło, tak że wszystko jest gładkie i przejrzyste dla czytelnika, a to już jest sztuką trudną.
Gdy patrzymy na książkę widzimy niebieską, wręcz granatową okładkę, na której znajduje się smok- a właściwie ( czego dowiadujemy się po zgłębieniu lektury) smoczyca, o imieniu Saphira. Jej oczy smutno na nas patrzą, aż chce się sprawdzić dlaczego i przeczytać o losach jej i tytułowego smoczego jeźdźca Eragona.
Gdy już pojawia się chęć odkrycia ich przygód otwieramy książkę na pierwszych stronach, a tam wspaniała mapka krainy zwanej Alagaesia, po której to nasz bohater będzie odbywał swoje wojaże. Pełno na niej dziwnych obcobrzmiących nazwy takich jak Dras - Leona, Pustynia Hadaracka czy Du Weldenvarden, które już niedługo staną się bliskie naszemu sercu, które tak zawładną naszą wyobraźnią, że przez jakiś czas będziemy żyć w świecie wykreowanym przez Paoliniego.
W Eragonie jesteśmy świadkami jego podróży, okresu w którym z szesnastoletniego wieśniaka przemienia się w odpowiedzialnego i silnego wroga Imperium, wraz z jego podróżami i my dorastamy . Razem z bohaterem zachwycamy się niezwykłym kamieniem, słuchamy opowieści bajarza Broma, aby następnie podziwiać niesamowitego błękitnego smoka. Jesteśmy czwartym towarzyszem podróży po Kośćcu, Teirmie czy Górach Beorskich, my też nosimy siniaki podczas szkolenia chłopca, odkrywamy tajemnicę Broma, dowiadujemy się kim jest Arya i dlaczego szuka nas całe Imperium wraz z okrutnymi Ra’zacami. Paolini zabiera nas w drogę, która przynosi wiele zmian, która sprawia, że jest nam ciągle mało i prosimy o więcej.
Kto lubuje się w badaniach nad elfami, kogo urzeka czar poznawania nowych ras, innej niespotykanej wcześniej w literaturze odmiany magii? Kto chce kawałek dobrej literatury w świecie, gdzie powstaje co raz więcej modnego badziewia na temat wampirów i czarownic?
Sądzę, że znalazłoby się paru chętnych. Ich właśnie odsyłam do Eragona.
Polecam wam zanurzyć się po uszy w świat Eragona, w jego przygody, obserwację, naukę magii, poznawanie nowych słów Pradawnej Mowy. Interesowały was kiedyś zasady jakie rządzą światem? Tłumaczenie jak to wszystko się kręci prosperuje?
W tej lekturze znajdziecie wytłumaczenie wielu ras – religię Krasnoludów, Elfów, Urgali, oczywiście Ludzi oraz Smoków, bo w świecie Eraona to jedne z najinteligentniejszych stworzeń jakie wydała ziemia.
Wcześniej wspomniałam o tym, że Eragon jest wrogiem. Wrogiem imperium. To właśnie wokół jego walki ze złym Galbatorixem opiera się fabuła książki. Co złego zrobił władca Alagaesi, że trzeba go usunąć i to jak najszybciej? Dlaczego wszyscy się go boją? Kim są walczący z nim Vardeni? I w końcu dlaczego tylko Eragon może sprawić, że do krainy znów przybędzie spokój i szczęście a zło zostanie odegnane?
Czytajcie a wszystko się wyjaśni.
Co może zdecydowanie przemawiać na jego korzyść?
Cóż, ja jestem zagorzałą pochłaniaczką książek, mogę czytać i czytać i czytać… ale moje rodzeństwo to już inny kaliber wtajemniczenia. Książki – tylko streszczenia do szkoły, jakiekolwiek litery – napisy w filmach, ewentualnie jakaś krótka notka na stronach internetowych. Można by pomyśleć, że świat literatury jakiejkolwiek w ogóle dla nich nie istnieje… a jednak po raz drugi zdarzył się cud – za pierwszym, razem sami z własnej woli przeczytali Harry’ego Pottera, za drugim właśnie Eragona. Na tym polega jego czar, jego magia, na tym, że osoby nieczytające, traktujące książkę jedynie jako podpałkę na ognisko, czytają – i to jak czytają !Pochłaniają książkę z prędkością światła! I żądają więcej!