Potężna biografia najbliższego współpracownika Stalina, przez długie lata szefa osławionej i okrutnej policji politycznej, NKWD. Niewątpliwie Beria był zbrodniarzem, sam uczestniczył w niektórych śledztwach i katował aresztowanych. Po jego upadku w 1953 r., Chruszczow, zrobił z niego wcielenie zła, prawdziwego potwora czasów stalinowskich. A prawda jest taka, że wszyscy współpracownicy Stalina: Chruszczow, Mołotow, Malenkow i inni mieli morze krwi na rękach. Zaś czarna legenda Berii była im bardzo na rękę, bo ich wybielała. Ta czarna legenda, bardzo wzmocniona przez propagandę komunistyczną, do dzisiaj trzyma się całkiem dobrze.
Widoczna jest chęć autorki, aby przegiąć pałkę w drugą stronę i wybielić swojego bohatera. Według niej Beria był inteligentnym pragmatykiem widzącym konieczność reform systemu i zaprzestania represji stalinowskich, chciał zrobić z ZSRR coś w rodzaju demokracji federalnej, istny wizjoner. To duża przesada, zresztą autorka bardzo mało pisze o aktywnej działalności Berii w masowych represjach czasów stalinowskich.
Najciekawszy w tym opasłym tomie był dla mnie opis lat powojennych, gdy Stalin stracił zaufanie do Berii, także do innych 'starych' członków Politbiura (Mołotow, Malenkow, Mikojan), ale starzejący się dyktator nie miał dość siły, aby ich zniszczyć. Niewątpliwie Berii pomogło to, że kierował programem budowy sowieckiej bomby atomowej; jego inteligencja, pracowitość, zdolności organizacyjne odegrały ważną rolę w sukcesie tego przedsięwzięcia.
Po śmierci tyrana, w marcu 1953 r., w ciągu 114 dni, Beria podjął błyskawiczną ofensywę w kierunku liberalizacji reżimu sowieckiego, m.in. uwolnił milion więźniów Gułagu spośród 2,5 miliona tam przebywających. Zapoczątkował też politykę większej autonomii narodowej w ramach ZSRR. Na arenie międzynarodowej parł do zjednoczenia Niemiec, które miały być neutralne.
Te i inne reformy spowodowały niezadowolenie i strach aparatu partyjnego, Beria bowiem działał za szybko i był zbyt nieostrożny, twierdzi autorka. Dlatego szybko został obalony i zgładzony w najlepszym stylu stalinowskim: Proces Berii „przeprowadzono zgodnie z prawodawstwem wyjątkowym, przyjętym 1 grudnia 1934 r. po zabójstwie Kirowa, bez obecności adwokatów i możliwości odwołania się do postępowania kasacyjnego i do prawa łaski, z natychmiastowym wykonaniem kary śmierci po ogłoszeniu wyroku.” Zarzuty były naciągane, akt jego procesu nigdy nie odtajniono. Po śmierci Berii walki między przywódcami sowieckimi nie kończyły się już zagładą przegranych, zamiast tego zsyłano ich na prowincję lub emeryturę, reżim się ucywilizował...
Autorka niewątpliwie wykonała olbrzymią pracę, przekopała się przez wiele źródeł (niemniej trzeba pamiętać, że wiele dokumentów zostało zniszczonych, ponadto archiwa rosyjskie są od wielu lat zamknięte), ale rezultat jest niejednoznaczny, za dużo tam szczegółów, nazwisk, zdarzeń. Pani Thom wydaje się nie panować nad materiałem: rzeczy ważne przeplatają się z trywialnymi. Trzeba się sporo natrudzić, aby znaleźć ciekawe syntezy w powodzi faktów, nazwisk i szczegółowych opisów intryg na średnich szczeblach władzy sowieckiej. W sumie rzecz cała robi bardziej wrażenie brudnopisu, niż przemyślanego i skończonego dzieła.
Mimo tych zastrzeżeń to bardzo ciekawa biografia.