O Anecie Jadowskiej słyszała już chyba większość. To znakomita polska pisarka, która zadebiutowała w tym roku swoją pierwszą powieścią Złodziej dusz, będącą zarazem tomem otwierającym serię Heksalogia o Wiedźmie. No właśnie! O wyżej wspomnianej wiedźmie też pewnie wiele osób słyszało, zwłaszcza o jej ciętym języku i wybuchowym charakterku. Niestety kolejny tom o przygodach Dory pojawi się dopiero w styczniu, ale… autorka przygotowała dla swoich fanów coś specjalnego: Wilk w owczej skórze, czyli opowiadanie wypełniające lukę pomiędzy dwoma pierwszymi tomami serii.
Dora nadal próbuje się przyzwyczaić do tego, że teraz już na stałe mieszka w Thornie, a dodatkowo rozkręca także swoją firmę detektywistyczną. Niby zainteresowanie jest, ale najczęściej ludziom chodzi o to, aby na własne oczy zobaczyć kobietę, która potrafi jedynie rękami wyrwać serce wampirowi.
Zlecenie, które otrzymuje jest dla niej wybawieniem. Dora ma bowiem odnaleźć niemagiczną córkę wiedźmy Ziemi. Sprawa z pozoru wydaje się dosyć prosta, dziewczyna uciekła od rodziny i ze znienawidzonego domu, w którym królowała magiczna aura, tylko po to aby się wyszaleć. Jednak gdy połączy się to z tajemniczą sprawą trupa, notabene wysuszonego do cna i faktem, że dziewczyny nie da się tak łatwo odnaleźć. To sprawa okazuje się dużo bardziej skomplikowana niż się z początku wydawało. Co łączy niemagiczną dziewczynę i wyniosłego Pana wampirów? Tego właśnie musi dowiedzieć się Dora.
Wilk w owczej skórze to, jak mówi sama autorka i jak wspominałam powyżej, opowiadanie spajające Złodzieja dusz z Bogowie muszą być szaleni. Doskonale wypełnia lukę jaka powstała pomiędzy tymi dwoma tomami.
Autorka przypomniała o swojej doskonałej umiejętności budowania odpowiedniego napięcia już od pierwszego zdania, a także o fakcie, że jest doskonałą bajarką. Każdy opis, nawet jeżeli dotyczy jedynie wnętrza jakiegoś budynku, jest tak malowniczy i dopracowany w każdym szczególe, iż czytelnik nie ma żadnych problemów z jego wizualizacją. Dodatkowo cała fabuła przepełniona jest tajemnicami i zakrętami, dzięki temu od opowiadania wprost nie można się oderwać. O akcji ciężko jest cokolwiek napisać, ponieważ tak jak w przypadku każdego opowiadania, rozwija się ona w tempie błyskawicznym.
Dora jest jak zawsze złośliwą wiedźmą o ciętym języku, która nie spocznie dopóki nie doprowadzi powierzonej jej sprawy do końca. Cieszę się, że autorka nic nie zmieniła w tej postaci, bo tak prawdę mówiąc w pannie Wilk nie ma co zmieniać. Jest to doskonale wykreowana postać, która praktycznie żyje własnym życiem. Jedynym minusem tego opowiadania jest brak postaci Mirona. Diabełek strasznie mi się spodobał podczas lektury Złodzieja dusz i prawdę mówiąc po cichu liczyłam także na jego obecność w opowiadaniu. Chociaż nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Pani Aneta zaserwowała nam bowiem spotkanie pierwszego stopnia z wampirzym księciem – Romanem; a jednocześnie również z jednym ze Starszyzny władającej Thornem. Jego wymiana kąśliwości z Dorą zapewnia czytelnikowi świetną zabawę.
Podsumowując. Wilk w owczej skórze to doskonały rarytasik, który doskonale, chociaż chwilowo, umili czas oczekiwania na kolejne przygody naszej wiedźmy. Dlaczego chwilowo? Ano dlatego, że jak już skończymy opowiadanie to molik i fascynat takich opowieści, zamieszkujący w naszej głowie, będzie się darł na całego o jeszcze :D Zachęcam do sięgnięcia po opowiadanie.