Nasze działania pociągają za sobą konsekwencje, ale czasami mam wrażenie, że wiele wydarzeń tak naprawdę ma swój początek w czyimś pragnieniu. W kontekście dzisiejszej recenzji widzę to pragnienie jako chęć zemsty, sprawiedliwości, ale pragnienia mogą być najróżniejsze – pozytywne, negatywne, neutralne... Są jak ziarnka, z których mogą wyrosnąć kiełki, by później pojawiła się cała roślina. A czym będzie ta roślina? Idąc dalej tropem metaforycznym, właśnie konsekwencją. Więc zadajmy sobie pytanie: jaką? Piękną? Trującą?
Tutaj naszą konsekwencją jest ciało Stefana Koniecznego. Widok naprawdę obrzydliwy i zaskakujący. Tym bardziej że razem z czasem wychodzą na jaw i inne rzeczy. Takie choćby jak filmik, gdzie na nagraniu jest torturowana ofiara. I tutaj zaczyna się całość, czyli... Patostreamerzy. Ile tak naprawdę jest robione pod publikę? Ile dla pieniędzy? A ile z tego ma mieć jakieś konkretne przesłanie? Tym razem tę sprawę muszą rozwiązać policjanci.
Z twórczością Wojciecha Kulawskiego mam już styczność od paru dobrych lat – podkreślając dobrych. Każda z jego książek w jakiś unikatowy sposób zaskoczyła mnie. Oczywiście jedne bardziej przypadły mi do gustu, inne mniej. Jedne na dłużej zapamiętałam, inne tylko na chwilę. Niemniej każda z nich wywołała we mnie jakieś emocje i pozwoliła spędzić przyjemny wieczór z lekturą dającą rozrywkę, ale też wiele tematów do przemyśleń. Jak było tym razem? Niezawodnie.
Przede wszystkim styl autora jest już mi dobrze znany i jak najbardziej przeze mnie szanowany. Mam poczucie, że z każdą książką powracam do przyjaciela, na którego długo czekałam. Cały język wyróżnia się rozbudowaniem i wnikliwością w szczegóły, utrzymując przy tym lekkość. Nie muszę być maksymalnie skupiona, ponieważ przy czytaniu mam odpocząć. Ale zarazem wiem, że styl jest na tyle dopracowany, że powinnam zwracać uwagę na wiele szczegółów.
Tematycznie też jestem mocno usatysfakcjonowana, gdyż przede wszystkim o patostreamingu totalnie nie wiem nic, więc mogłam spojrzeć z takiej perspektywy fabularnej na ten temat. A ufam autorowi, że zrobił dobry research, zanim podjął się takiej tematyki. Dla mnie to nowa wiedza. Poza tym w książce jest zwrócona uwaga na cierpienie ludzi wywołane przez własnych rodziców. Ten wątek w szczególności mnie interesuje, ponieważ jak wiecie, duża część mojej pracy zawodowej na tym się opiera. Tutaj szło to w dość drastyczną stronę, ale myślę, że też miało wywołać szok. Tym bardziej że ciągnie się za tym pytanie, czy obiektywnie niemoralne czyny popełniane w imię dobra można usprawiedliwić?
Fabularnie było fantastycznie, gdyż od pierwszych stron wciągnęłam się i wiele fragmentów autentycznie zaskoczyło mnie. Sama zagadka kryminalna okazała się zbudowana wspaniale, ponieważ dało się zebrać strzępy informacji i samemu coś z nich stworzyć, idąc w dobrą stronę, ale na końcu zostałam całkowicie zaskoczona. Takie właśnie dla mnie powinny być kryminały. Oparte na dowodach, szczegółach, zagadkach, które czytelnik sam może rozwiązać, ale jest to na tyle trudne, że i tak większość osób zostaje zaskoczona rozwiązaniem.
Samych bohaterów jest naprawdę wiele i czuć ich oddziaływanie na emocje. Towarzyszyłam im i miałam nadzieję, że wiele spraw potoczy się po ich myśli. Są dopracowanie, jednak to oceniam z perspektywy wielu powieści autora. Nie jestem przekonana, czy określiłabym ich jako dopracowanym tylko w kontekście "Patostreamerów". Jednak mając większą gamę znajomości innych książek, jestem jak najbardziej w stanie dojrzeć ich wielowymiarowość i głębie. Choć bez bicia się przyznam, że cały czas mylę ich imiona i mam problem określić, kto jest kim.
"Patostreamerzy" dali mi kawał wspaniałej rozrywki, ale też w sposób nienatarczywy zmusili do bardzo konkretnych przemyśleń. Nie były to tylko czcze słowa, tylko takie, które mogą w rzeczywistości coś zmienić. Dlatego bardzo cenię tę książkę i autora. Otwiera drzwi na najróżniejsze doświadczenia.