Starsza pani o urodzie pewnej znanej aktorki wkurza, irytuje, denerwuje na wskroś, ale też bawi do łez. Zahartowana przez życie, nie zna umiaru i nie ma dla niej rzeczy niemożliwych. Jej zachowanie jest tak samo wkurzające jak śmieszne. Niech strzeże się ten, kto stanie jej na drodze!
Każdy ma inne poczucie humoru, więc oczywistym wydaje się fakt, że Autor nie zadowoli wszystkich czytelników i z pewnością ma tego świadomość. Ja należę do grona wielbicieli twórczości Jacka Galińskiego. To jest takie zauroczenie od pierwszego zdania i pierwszej strony. Uważam, że pierwsze strony wszystkich części przygód Zofii Wilkońskiej napisane są perfekcyjnie i przyciągają jak magnes. Tak przynajmniej było w moim przypadku. Najbardziej podobała mi się część pierwsza „Kółko się pani urwało”, w której „Życie jest jak promocja kurczaka w markecie. Niby atrakcyjne, ale potrafi zakończyć się w najmniej oczekiwanym momencie”. To zdanie zdecydowało, że właśnie w markecie zakupiłam egzemplarz promocyjny, przeczytałam z uśmiechem na twarzy, a później czekałam z niecierpliwością na każdą kolejną część. Według mojej oceny dwie następne części były świetne, ale nie tak wyśmienite jak pierwsza. Oczekiwałam, że Autor powróci do ogromnej dawki humoru, która tak zachwyciła mnie w części pierwszej. Dziś zdecydowanie mogę zakomunikować, że czwarta część spełniła moje oczekiwania. Zofia Wilkońska powróciła do swej najlepszej formy, a najnowsza część jej przygód jest równie dobra jak pierwsza. Tym razem „Życie jest jak salceson. Liczysz, że trafi ci się coś dobrego, tymczasem piętrzą się przed tobą kolejne przeszkody. I tak do samego końca”.
Zofia Wilkońska po trupach wkracza na polską scenę polityczną. Jak lwica walczy, by wszystkim emerytom żyło się lepiej. Wśród starszego społeczeństwa szybko przyjmuje się jej wyborcze hasło: „Polska dla starców!” Młodzież chowa się po kątach, gdy na ulice wychodzą demonstrujący swoją nadludzką siłę starcy. Zadziorna starsza pani ponownie podróżuje komunikacją miejską stosując tylko jej znane techniki przepychania się i zajmowania miejsca siedzącego. Ponownie ustawia do pionu porucznika Borewicza, bryluje na potańcówce w klubie seniora, wznieca rebelię, a przede wszystkim udowadnia, że prezydent podpisze wszystko, co zadziorna staruszka mu podsunie i nawet Szeregowy musi liczyć się z jej przebiegłością.
Jacek Galiński serwuje nam ponad 300-stronicową ucztę pełną czarnego i złośliwego humoru, wywołując jednocześnie smutną refleksję, iż opisywane sytuacje nie są fikcyjną humoreską, ale polityczną codziennością. Autor jest świetnym obserwatorem otaczającej nas rzeczywistości. Ukazuje ją w zabawnej, humorystycznej formie, jednocześnie dając wnikliwemu czytelnikowi szansę na chwilę refleksji nad losem osób starszych, przede wszystkim nad ich codzienną samotnością, która „jest trudna do zrozumienia dla ludzi, którzy jej nie doświadczyli”.
Komedie Jacka Galińskiego najbardziej cenię za świetnie prowadzoną pierwszoosobową narrację - dynamiczną, napisaną z pazurem. Poznajemy dogłębnie charakterek uroczej staruszki, której rozważania często powalają na kolana. Styl autora cenię też za mistrzowsko prowadzone dialogi.
Największym atutem są ciekawe, nietuzinkowe i przede wszystkim zabawne porównania, typu: „Zaraz tak panu przywalę (…), że poszybuje pan przybić piątkę z Zygmuntem III Wazą!” lub „Moje nogi pulsowały jak czarnobylskie reaktory” lub „Spojrzał na mnie jak wtedy, gdy czterdzieści lat temu wyjęłam z szuflady jego ulubiony śrubokręt i nie odłożyłam go na miejsce”.
Tego typu porównań zawsze wynotowuję z jego książek całą masę. Nie mam pojęcia skąd pan Jacek czerpie na nie pomysły! Powinna powstać księga złotych myśli Zofii Wilkońskiej!
To wszystko sprawia, że za każdym razem z wielką przyjemnością czytam przygody energicznej emerytki, która wszystkim daje w kość. Każda jej eskapada na miasto wywołuje uśmiech na mej twarzy, a jej rozmyślania rozkładają czytelnika na łopatki. Autor udowodnił, że pomysłów mu nie brakuje, a humor zawsze dopisuje. Książkę czyta się lekko i przyjemnie. Ja nie szczędzę braw!
Polecam gorąco!
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu W.A.B.