Zostań moim aniołem recenzja

Gabriela Gargaś "Zostań moim aniołem".

Czas przedświątecznych przygotowań to magiczny czas. Pełen pięknych ozdób, melodii, życzliwości, zapachów cynamonu i pomarańczy, a także takiego słodkiego pośpiechu. Święta to magia sama w sobie. A czy Ty wierzysz w magię? W cuda świąteczne? W Anioły?

Poznajemy kilka osób, z którymi naprawdę można się bardzo polubić. Berenika - pielęgniarka na OIOMie, ze zranionym sercem, ale wciąż przepełniona miłością i chęcią pomagania innym. Marietta - artystka prowadząca własny sklep, narzeczona, a jednak nie do końca szczęśliwa. Poznaje swojego Anioła - Kondrada, tym samym zaczyna się zastanawiać. Nad swoim życiem, nad ślubem. Nad wszystkim. Krzysztof - skrzywdzony przez żonę, egoista, pragnący zakończyć swój żywot. Próbuje nie dopuszczać do siebie miłości i zauroczenia, ale serce nie sługa, a rozum wtedy działa na innych zasadach. Jest i Mańka - wieczna optymistka. A jednak i jej w pewnym momencie świat się wali... A problemy jak były, tak są. Marek - totalny Alvaro, podrywacz, łamacz damskich serc. I nikt tak naprawdę nie wie, że jego zachowanie ma swój początek w nieszczęśliwym małżeństwie.

"Zostań moim aniołem" to historia kilku ludzi. Poznajemy ich plan dnia życia codziennego, plan przygotowań świątecznych. Poznajemy ich rozterki, problemy, smutki, żale i radości. Nie trudno przywiązać się do bohaterów, nie trudno ich lubić. Wręcz przeciwnie. Postaci są bardzo realne, po prostu ludzkie. Taka słodko-gorzka opowieść o normalnym życiu, pędzącym świecie, prostej rzeczywistości. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. I tak, jako powieść świąteczna, każda historia w gruncie rzeczy ma szczęśliwe zakończenie. Osobiście mnie to nie raziło, potrzebowałam oderwania od problemów, tym samym miło spędziłam czas z książką. Tym bardziej, iż czyta się przyjemnie i szybko.

Jedyne co mnie raziło, to błędy. A tych tu sporo. Czasami musiałam od nowa czytać zdanie i domyślać się, że użyte jest nieodpowiednie słowo. Nie jest to w ilościach karygodnych, a jednak daje po oczach...

Nie zmienia to faktu, że jako umilenie chłodnych dni i wieczorów, będzie dobrym przykładem. Ociepli treścią i da nadzieję, że każdy zasługuje na szczęście. I każdy ma swojego anioła stróża. Po prostu trzeba w to wierzyć. Prędzej czy później dostaniemy znak, że to właśnie ten moment.

Podsumowując, jestem pozytywnie zaskoczona powieścią 😉