Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "ale na halki", znaleziono 22

Cholerne wróżki! Trzeba było kłusem przejechać przez ten burdel, a nie zwalniać i rżeć z radości jak pijak na widok halki...
Cholerne wróżki! Trzeba było kłusem przejechać przez ten burdel, a nie zwalniać i rżeć z radości jak pijak na widok halki.
..poczuć się przez chwilę szczęśliwy, pozwalając, by niepewność odeszła w niepamięć. To nic, że wyłącznie na moment-tylko teraźniejszość miała nadal swoją wartość. Tu o przeszłości szybko się zapominało, a o jutrze lepiej było nie myśleć.
Zemsta powróciła do Cesarza. Ostatnie zdanie, jakie pojawiło się w głowie umierającego tyrana, brzmiało: „Jeśli zamierzasz walczyć ze złem, musisz wiedzieć, jak ono wygląda".
Ostatnio dowiedziałem się, że to zawsze wygląda w podobny sposób: po każdym incydencie, po każdym akcie przemocy następuje czas oczekiwania. Pierwsze dni nie są takie straszne, bo żyje się ze świadomością, że do następnego kryzysu ma się jeszcze czas. Z każdą mijającą godziną dociera jednak do nas, że zegar tyka nieubłaganie, a jego wskazówki tylko odmierzają czas do kolejnych katuszy. Teraz również czułem coraz większe napięcie, coraz mocniejszy lęk, umierając, usychając od środka. Godzina za godziną i dzień po dniu.
Przystanąłem przed blokiem i spojrzałem w okna.
Czy czułem wyrzuty, że zostawiam z tym mamę? Owszem, ale przecież była dorosła. To ona powinna mnie chronić, dopóki nie osiągnę wieku, w którym mógłbym zrobić to sam. Nie dała rady, a ja nie mogłem jej pomóc. Dlatego zamiast odczuwać do niej przywiązanie, pogrążyłem się we wspólnej niedoli.
Mijamy codziennie dziesiątki ludzi - na chodnikach, w autobusach, sklepach czy parkach. Spokojnych, opanowanych, idących pewnie w swoją stronę. Jednak to, co znajduje się przed naszymi oczami, nie zawsze jest prawdą. Nie wiemy, z jakimi demonami walczą ci, którzy żyją obok.
Ślady po ciosach znikały, ale to obrażenia na duszy były niejednokrotnie rozleglejsze niż te na ciele. A mimo to trwałem, pisałem i tworzyłem. Dla was i dla siebie. Uciekałem do świata, na który miałem wpływ. Od tego, który wpływał na mnie.
Nie wiedziałem, czy mam się złościć, płakać czy bać.
Złościć się o to, że Koli nie przyznał się do tego, jak bardzo było z nim źle, płakać za utraconym kompanem czy bać się, że moje wieczne uciekanie doprowadzi mnie do tego samego punktu.
Zostawiłem przeszłość, której było jeszcze tak niewiele, i ruszyłem ku przyszłości, której bezmiar się przede mną rysował. Czy gdybym wiedział, że przyniesie ona tyle samo bólu i rozczarowań, zmieniłbym decyzję? Wątpię.
Nie byłem zdolny kochać, nie potrafiłem oddać żadnej części siebie drugiej osobie, i to nie dlatego, że nie chciałem. W moim sercu już dawno zagościła pustka.
Bo dom to coś więcej niż budowla, tak jak rodzina to coś więcej niż ludzie. Świadomość, że znaleźliśmy się tam, gdzie jest nasze miejsce, czyni nas pełnymi i wówczas nic innego się nie liczy. Nikt nie wmówi mi, że jest inaczej.
Leżący na dziwnej kozetce starszy facet nieporadnie usiadł, a właściwie zrobił się bardziej pionowy niż poziomy, bo z daleka i tak wyglądał jak kupa gówna.
Utraciło sens ciachanie swojego życia na minuty czy godziny, liczyło się tylko to, co aktualnie robię, a nie jak wiele zajmuje mi to czasu.
Maski. (...) - wszyscy nosimy swego rodzaju maski i w zależności od sytuacji wkładamy odpowiednią. Pierdolony karnawał zwany cywilizacją.
nagle, niczym grom z jasnego nieba, uderzyła mnie tęsknot
Uciekłem, ale pomyliłem kierunek.
Bo dom to coś więcej niż budowla, tak jak rodzina to coś więcej niż ludzie. Świadomość, że znaleźliśmy sie tam, gdzie jest nasze miejsce, czyni nas pełnymi i wówczas nic innego się nie liczy. Nikt nie wmówi mi, ze jest inaczej.
Niejednokrotnie sami zatracamy się w tym, z czym walczymy. Opuszczamy gardę, zanim wejdziemy na ring, psychicznie doprowadzamy się do stanu przegranej jeszcze przed właściwym pojedynkiem.
On przemarzł, ale ona emitowała żarem - nagle było mu gorąco wszędzie, gdzie go dotykała. Pod cieniutką halką cała była ciepłą miękkością. Nigdy w życiu nie widział tak bardzo rozebranej dziewczyny i z pewnością nie wyobrażał sobie, jakie to będzie uczucie trzymać kogoś takiego w ramionach.".
Czuł, że Cordelia nie nosi niczego pod halką. Wyczuwał łuki i zagłębienia jej ciała, a każde muśnięcie spruwało kolejne pasmo cieniutkiej tkaniny samokontroli utkanej przez zdrowy rozsądek. Gorąca krew wezbrała nisko w jego brzuchu.".
Jej kostium, czarno-biała sukienka, ciekawie determinował ruchy odtwarzanej postaci. Część biała poruszała się z pełną dystynkcją, czarna miała ruchy niezborne, chaotyczne i połamane. Obie strony ciała pracowały na zmianę. Białą wyposażono w obfity koronkowy żabot wysiany cyrkoniami, wysoki połyskujący mankiet i strojną wystającą spod sukienki halkę. Czarna, patrząc od dołu, dostała od projektanta halkę postrzępioną, dziurawy, bliższy szacie czarownicy rękaw i oberwany, zwisający żabot. Jedna stopa była w zgrabnym, białym pantofelku, druga bosa.
(…) To oczywiste, że wszelkie zaufanie do niej nie wchodziło już w grę. Narastała natrętna myśl, że sprowadziła mnie z pełnym rozmysłem i że w dużej mierze chodzi o to, by akcją w architektonicznym dziwolągu zdezorientować i zachwiać tym, co czuję.
„Dziennik wyjścia”, fragment, Bogumiła Juzyszyn-Banaś. Wydawnictwo Świat Książki, Warszawa 2023.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl