Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "ani w helm", znaleziono 16

- My mamy swoją solidarność - opowiadała staruszka w czapce z pomponem. - Mieszkamy razem, bo tak taniej.
- My we dwie od dawna już jesteśmy w komunie, a Helę wzięłyśmy. Jak idziemy przez jezdnię, to trzymamy się za ręce, żeby jak nas zabije, to od razu trzy.
- U nas jest podział: Aniela czyta, bo ma oczy, Hela gotuje, bo ma smak, a ja porządkuję, bom najmłodsza.
Religia w bitwie jest przydatna mniej więcej tak jak czekoladowy hełm.
Jest nieostrożna - wyszeptał trójmistrz. - Zgubiła hełm. -To prawda. -Ale i bystra, bo znalazła nowy.
Wie­dzia­łam, że życie ko­bie­ty w każ­dej chwi­li może zmie­nić się w miej­sce zbrod­ni. Jesz­cze nie wie­dzia­łam, że już wtedy żyłam w środ­ku tego miej­sca zbrod­ni, że miej­scem zbrod­ni nie jest łóżko, ale ciało, i że zbrod­nia już się do­ko­na­ła.
Kim się jest, opusz­cza­jąc dom ro­dzin­ny? Mło­dym sa­mot­nym czło­wie­kiem w dro­dze ku życiu.
Po­do­ba­ła mi się rola po­słusz­nej córki. To jak być trzy­ma­ną na pięk­nej smy­czy z błysz­czą­cej skóry.
Mieszkańcy Helle próbowali się zbliżyć do Diny, wszyscy po kolei. Ale jej świat nie był ich światem. Traktowała ich najwyraźniej tak samo jak brzozy rosnące przed domem czy owce skubiące siano jesienią. Stanowili część niezmiennego pejzażu, w którym się poruszała nic więcej.
Spojrzałam za siebie, na tę rozpłakaną (Filip), zszokowaną (Hela) i spanikowaną (Janek) część mojej rodziny, i nagle przypomniał mi się "patrol" policji, który zabrał na pogotowie ciało (podobno jeszcze żywe) Mariuszka. Zastanowiłam się, czy jeśli teraz zadzwonię, to znowu przyjadą równie średnio uczciwi reprezentanci zawodu...
w." Znów przypomniał sobie dziewczyny z klasy. Dlaczego żadna nie nosiła spódnicy do kostek? Albo spodnie, albo mini, albo legginsy. Albo zanegowanie i zamaskowanie kobiecości, albo jej podkreślenie czasem do granic wulgarności. Hela była inna. Naturalna.[...]Prostota, skromność i niewinność westchnął- Tych trzech cech brakowało w mojej epoce".
Znów przypomniał sobie dziewczyny z klasy. Dlaczego żadna nie nosiła spódnicy do kostek? Albo spodnie, albo mini, albo legginsy. Albo zanegowanie i zamaskowanie kobiecości, albo jej podkreślenie czasem do granic wulgarności. Hela była inna. Naturalna.[...]Prostota, skromność i niewinność- westchnął- Tych trzech cech brakowało w mojej epoce".
Co innego jest stanąć w szranki z najtęższym przeciwnikiem, bo tam cios miecza można odbić mieczem lub tarczą, sile przeciwstawić siłę, czy zręczność, podczas gdy w walce z chorobą [zarazą] nic człeka nie chroni. Nie osłoni przed nią pancerz ni hełm. Nie pomoże silna dłoń, czy bystre oko. Nie ostoi się przed nią najmocarniejszy mąż.
- A po co nam magia? - zaśmiał się kierowca. - Jesteśmy chrześcijanami. Wyznajemy proste zasady: "oko za oko, ząb za ząb", "nie lękajcie się", "zło dobrem zwyciężaj". Uczciwy człowiek walczy mieczem i muskułami, a nie rzucając uroki.
- A dobry motor, dobra laska dynamitu i dobra piła łańcuchowa świetnie się nadają, by zwyciężać złych ludzi - uzupełnił jego jego kumpel i zdjąwszy nazistowski hełm, przeżegnał się nabożnie.
Marchewa oblał się rumieńcem.
Funkcjonariusz Angua opanowała salutowanie już przy pierwszej
próbie. Nie nosiła na razie kompletnego munduru - i nie będzie, dopóki ktoś
nie zaniesie jej... no, co tu ukrywać, napierśnika do starego płatnerza
Remitta, żeby wyklepał solidnie tutaj i tutaj. I żaden hełm na świecie nie
zdołałby przykryć tej masy popielato-blond włosów. Co prawda Marchewie
przyszło do głowy, że Angua wcale tego wszystkiego nie potrzebuje.
Ludzie i tak będą ustawiać się w kolejce, żeby dać się zaaresztować.
Już dwa razy zasmakowałem w życiu celi i zgrzytu klucza w zamykających się drzwiach. Pierwszy raz, gdy zmuszony potrzebą, podałem się za Plimsolla z West Dulwich, o czym wspominał Chuffy. Drugi raz - szczególnym trafem oba nieszczęścia spotkały mnie w dzień regat - drugi raz, gdy w porozumieniu ze starym przyjacielem O1iverem Sipperley’em, usiłowaliśmy zabrać na pamiątkę hełm policyjny, nie wiedząc, że w środku tkwi głowa policjanta. W obu wypadkach powędrowałem za kratki. Jako stary skazaniec byłem już z tymi rzeczami otrzaskany.
- Udało mi się znaleźć takie miejsce, gdzie mieliśmy jednocześnie wiatr od rufy, fale przyboju od sterburty i fale przepływu z cieśniny. Nie trzeba było wielu chwil, by ci groźni wojownicy stali się potulni niczym owieczki – chociaż, po prawdzie, nigdy nie widziałem rzygającej owcy.
- Nie tylko oni mieli dosyć - westchnął ponuro Halt. - Nie taki aż ze mnie szczur lądowy, za jakiego mnie uważasz, przeżyłem już niejeden sztorm, ale nigdy w życiu nie zaznałem równie upiornej huśtawki, jaką nam zapewniłeś.
Erak znów ryknął donośnym śmiechem.
- Twarz twojego mistrza, Willu, przybrała na morzu zielony odcień jego płaszcza.
Halt uniósł brew.
- Przynajmniej wreszcie przydał mi się na coś ten twój przeklęty hełm - stwierdził, a wtedy uśmiech zniknął z twarzy Eraka.
Szum wokół samotnego człowieka. Tak jakby ktoś, społeczeństwo, instytucje, czort wie kto, bez przerwy przystawiał do jego głowy olbrzymią muszlę. Potrząsa głową, chce zerwać ten hełm, a właściwie hełmofon, w którego słuchawkach syczą głosy, mieszają się języki, nakładają się komunikaty przekonane o własnej ważności. Niekiedy taki człowiek bije głową o mur i to wydaje się absurdalne, gdyż nie widzimy uciskającej go zmory. Innym razem sięga po pióro i zniszczony zeszyt, licząc na chwilową ulgę, sądząc, że utrwali coś z własnej niezależności ledwo słyszalnej w tym nieustannym szumie. Kim jestem na chwilę, kim jestem w tych rzadkich porywach własnej prawdy? Czy w ogóle jest we mnie coś niezwiązanego z wiedzą wbijaną z góry do głowy, z wyłaniającą się z szumu matrycą zachowań, gestów, przekonań, słów? Co mam zrobić, żeby wyłamać się z tego bardziej? Z czego właściwie chcę się wyłamać?
© 2007 - 2024 nakanapie.pl