Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "czarna kamila no nie", znaleziono 6

Widziałam szkielet mojego samochodu. W powietrzu unosił się czarny śnieg, dziwiłam się w otumanieniu, skąd śnieg w lipcu. Wszędzie wokół, miękko opadały duże czarne płatki… od drzewa odpadły gałęzie, sypały się drobne kamienie i żwir. Zdawało mi się że zamiast głowy na ramionach mam ciężkie akwarium i patrzę na to wszystko przez ścianę wody.
Wokół rozciągał się upiorny las. Od stóp klifu wystawały czarne obumarłe pnie starych drzew zaryte głęboko w ciemnym piasku, w którym widać było mnóstwo muszli i kamieni. Las dochodził aż do skraju plaży i dalej w wodę.
Gdy człowiek doznaje w życiu wielu cierpień, to mają one tendencję do obejmowania całej jego świadomości (...). Jeśli w polu widzenia świadomości przeważa kolor czarny, to świadomość ma tendencję do widzenia i reszty pola na czarno. Cierpienia doznane rozrastają się w świadomości jak kręgi na wodzie, w którą rzucony został kamień (...).
Coś poruszyło się tuż obok - w gładkiej, równej ścianie na ich oczach zaczął się formować otwór, migotało powietrze i iskrzył się kamień - aż wreszcie pojawił się przed nimi wylot kolejnego korytarza, ślepy i czarny, ale gdzieś tam w głębi zapalały się i gasły jakieś iskry i słychać było równomierny plusk spadającej wody.
"SEN CISZY" Stukot kopyt stu koni spętanych gór łańcuchem o turni bruk dzwoni z każdym wiatru ruchem narasta burzy grzmotem co wicher przegoni świszcze nad wykrotem świstaków ustroni i trzaśnie w gardziel stoku góry granit czarny i rozerwie krtań bulgotem potoku i przedrze się lawiną głazów i kamieni po stromym czarcim źlebie do wąwozu cieni do jaru ciemnego wodospadem spłynie i rozgada się echem i sen ciszy skradnie.
Nieznajomy patrzył na niego przenikliwym wzrokiem. - I tak, i nie – odparł – Jestem lekarzem i księdzem, czarownikiem i jasnowidzem. Przepowiadam przyszłość i odczytuję przeszłość. Feliks uśmiechnął się: - Na tym ja się już nie znam – mruknął. - Domyślam się, pan jest profesorem i pracuje na tutejszym Uniwersytecie - odpowiedział człowiek o kulach. - A ja pana mogę wprowadzić w inny świat, gdzie ślepi zaczynają widzieć, a głusi słyszeć. - A jak pan leczy ślepotę? – zainteresował się. - Za tymi skałkami jest jeszcze jedna szopa. W niej urządziliśmy świątynię, na miejscu- dawnych wykopalisk archeologicznych. Podobno znajdowano tu stare skorupy, drogie kamienie. Cudowne, czarne, uzdrawiające minerały. Im właśnie tutejsze źródło zawdzięcza cud uzdrawiania. Niech pan przyjdzie wieczorem. Ta niespodziewana propozycja zaskoczyła Feliksa. Zastanowił się. - Może i przyjdę. A jak jest z tymi ślepymi? Jak ich pan leczy? - Uzdrawiam – poprawił nieznajomy. - Nie leczę, tylko uzdrawiam. To różnica. Jak powiedziałem, w świątyni jest cudowne źródło. Sam je odkryłem i potem jeszcze pogłębiłem. Przyszła kiedyś do mnie ślepa kobieta i błagała o pomoc. Oczy miała tak zaropiałe, że od much nie mogła się opędzić. Prowadził ją wnuczek. Jak pan na pewno zauważył, tu chodzi dużo ślepców prowadzanych przez dzieci. Ślepcy opierają ręce na ich ramionach i tak oboje wędrują kilometrami. Przeważnie do miasta na żebry. Wielu się nie leczy, bo po co? Wtedy nie da się już żebrać. Skoro nie jesteś ślepym albo trędowatym, nikt ci nic nie da.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl