Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "ja i pasteur strony", znaleziono 8

No trzeba było nie łazić z nim do stodoły, prawda. Potem trzeba było nie upijać się z Mszczujem, a następnie z Płanetnikiem i nie zgadzać się na żadne przysługi ze strony Swarożyca. Zgodnie z tą zasadą większości relacji damsko - męskich w swoim życiu powinnam była unikać. Ale z drugiej strony - Co to by było za życie?
Penetrował coraz szersze otoczenie swojej posiadłości, poznał wszystkie szlaki pieszych wędrówek w rezerwacie, zarówno po stronie polskiej, jak i słowackiej, a następnie skoncentrował się na eksploracji przejść i ścieżek poza szlakami, co stanowiło dla niego największą frajdę.
On ciągnie dalej. I dostrzegam w nim jakąś zmianę, jeszcze wyraźniej niż wcześniej. Pojawia się jakaś łagodność, miękkość, w miejsce kamiennej maski policyjnego oficera – służbisty. I zaczynam rozumieć, że to rzeczywiście maska, przybrana twarz, poza, jak gombrowiczowska gęba, która daje mu szansę, by żyć, by się odnaleźć w rzeczywistości. By zwyczajnie przetrwać. Zaczynam z jednej strony czuć do niego sympatię, a z drugiej – mu współczuć.
W połowie drogi na szczyt Hunter's Hill oddech Scotta zrobił się płytki, a wciąganie i wydychane powietrze nabrało posmaku rozgrzanej miedzi. Stopy już nie wydawały się lekkie, łydki płonęły. W pachwinie po lewej stronie czuł tępy ból, jakby coś sobie naciągnął. Druga połowa zbocza jakby nie miała końca. Przypomniał sobie, co mówiła Milly: najpierw fajnie, potem męka, a następnie piekło. Czy przeżywał teraz mękę, czy piekło? Coś pomiędzy, zdecydował.
– Może byś mi łaskawie pomógł, zamiast patrzeć na mój tyłek? – zapytała.
Zaśmiał się i przysunął się bliżej, stając tuż za nią tak, że ich ciała niemal się o siebie ocierały. Dłoń z nożem oparł po drugiej stronie, niejako zamykając Marise w swojej przestrzeni.
– Kiedy to takie przyjemne – szepnął kobiecie do ucha, a następnie napiął mięśnie i bez problemu wyjął opakowanie makaronu.
– Nie powinno być – rzekła twardo. – I dobrze o tym wiesz.
Prychnął.
– Nawet jeśli wiem – odparł, nachylając się bardziej; ich usta znajdowały się centymetry od siebie – to co z tego?
Podporucznik rezerwy Julian Ochnik cofał się z wojskiem z Chełmna na
Toruń. Znienacka dotarł doń okrzyk od czoła kolumny: Gaz! „Rzeczywiście
w poświacie budzącego się dnia od strony Wisły widać pełzające opary [...].
Niektórzy żołnierze już mają założone maski. Jadę, wyprzedzam kolumny i gdy
znalazłem się w atmosferze niby gazu, poczułem alkohol. I cóż się okazało. Wła-
dze Torunia, obawiając się trafienia bomb i wybuchu zbiorników ze spirytusem,
zadecydowały, aby wypuszczono go do Wisły. Gaz się wyjaśnił 65, za to rzeka
oddychała oparami spirytusu.
Uniwersum Don Brega, Afganistan, Kabul, rok 2021
Wypadłem z portalu i natychmiast zlokalizowałem dwa cele: trzydziestoletnią kobietę w szarym stroju oraz trzymającą ją kurczowo za rękę, sześcioletnią, przestraszoną dziewczynkę.
Aleksander miał rację: wszystko na zewnątrz działo się w śli­maczym tempie. Mogłem dokładnie zobaczyć, jak tworzy się fala uderzeniowa pochodząca z rozrywanego właśnie na kawały samochodu-pułapki. Było to fascynujące, powolne i groźne wi­dowisko, ale nie po to przeniosłem się do Afganistanu, żeby się na nie gapić.
Od razu podniosłem się z ziemi, podbiegłem do kobiet, które nawet chyba jeszcze nie zarejestrowały mojej obecności w tym czasie. Następnie w ułamku sekundy owinąłem je pasem ma­gnetycznym, po czym objąłem matkę z jednej strony, dziecko wziąłem na rękę z drugiej, a w końcu uruchomiłem siłowniki i napęd antygrawitacyjny w moim kombinezonie. Teraz tylko na­leżało wycelować w okno, które, dziwna sprawa, zrobiło się większe niż przedtem, jakby domyślało się, co chcę zaraz zro­bić. A ja musiałem już tylko przez nie przelecieć.
Szarpnęło trochę i polecieliśmy wszyscy troje, lądując pra­wie dokładnie w środku złotego okna, które nas połknęło. Udało się. Kobieta i mała zostały uratowane od śmierci. W os­tatniej chwili odwróciłem głowę i zobaczyłem jeszcze, że fala uderze­niowa, przed którą gięło się powietrze, dotarła już w miejsce, gdzie przedtem stała dziewczynka ze swoją mamą.
Portal zamknął się za nami.
Wojsko kontra anarchia Nie tylko wojskowi wiedzą, że mądre decyzje poprzedza dobre rozpoznanie oraz że trzeba być blisko ludzi i ich spraw, jeśli chce się uniknąć „błędów i wypaczeń” poprzedników (mam na myśli rządzące wcześniej ekipy PZPR). Z napływających meldunków wynikało, że oficerów przyjęto życzliwie i z nadzieją, iż „zaprowadzą porządek”. Ludność wiejska i małomiasteczkowa odczuwała dolegliwie skutki dezorganizacji państwa, braki w zaopatrzeniu, bezkarność biurokracji, korupcję i inne systemowe właściwości gospodarki niedoborów. W drugim etapie, 13 listopada 1981 r., wyjechały na rekonesans do 500 wytypowanych zakładów pracy wojskowe grupy operacyjno-kontrolne (ok. 200 grup kadry zawodowej i żołnierzy służby zasadniczej, którym właśnie przesunięto termin przejścia do rezerwy). Ich sprawozdania uzupełniły opis stanu gospodarki państwowej i nastrojów ludności. Pokazały dezorganizację produkcji w przedsiębiorstwach, braki surowców, nierytmiczność dostaw kooperacyjnych, bezwład zarządzania, no i dyrekcje sparaliżowane strajkami (kilkadziesiąt miesięcznie). Zebrane informacje analizowano w Komitecie Obrony Kraju oraz w Sztabie Generalnym i z odpowiednimi wnioskami przedkładano gen. Jaruzelskiemu, a potem do wiadomości zainteresowanym ministrom i wojewodom. Wyniki kontroli były zatrważające, pokazywały państwo w stanie anarchii. Oczywiście należało brać pod uwagę, że tego rodzaju sprawdziany mogą zniekształcać rzeczywistość przez to, że są nastawione na wyciąganie ułomności i tępienie zła, wychwytują zjawiska negatywne, żeby im zapobiec w przyszłości. Dla jasności sytuacji zaraz po powrocie terenowych grup operacyjnych do macierzystych jednostek (20 listopada) wyekspediowano w teren (25 listopada) – do większych miast i wszystkich miast wojewódzkich – miejskie grupy operacyjne w składzie 7-14 żołnierzy. W ten sposób uruchomiono bezpośredni strumień informacji, stały kontakt ze społeczeństwem z ominięciem szczebli pośrednich, a więc bez możliwych deformacji przez biurokrację. Dane te w zestawieniu z informacjami urzędowymi i oficjalną sprawozdawczością pozwalały dojść do obiektywnego stanu rzeczy. Na wszystkich trzech etapach wprowadzania grup operacyjnych (gminnych, zakładowych i wielkomiejskich) aktywność wojska miała wieloraki charakter, przede wszystkim była to działalność interwencyjna i kontrolna. Pomagano ludziom rozwiązywać problemy, zdawałoby się, dotąd nie do pokonania. Zginie pól miliona ludzi Analiza wydarzeń po ewentualnym wkroczeniu wojsk radzieckich do Polski w 1981 r. Wariant „tragiczny” Wariant ten może praktycznie wchodzić w rachubę, jeśli rozwój sytuacji w Polsce zagrozi – zdaniem kierownictwa radzieckiego – politycznemu status quo w części Europy pozostającej pod radziecką kontrolą. Może być wywołany przekonaniem kierownictwa radzieckiego, że sytuacja w Polsce jest dramatyczna lub bliska dramatu – czemu sprzyjać może np. dezinformacja przez nieodpowiedzialne źródła informacji. Wkroczenie wojsk radzieckich wywoła odruchowy kontratak ze strony części polskich oddziałów wojskowych, które prawdopodobnie odmówią w takiej sytuacji posłuszeństwa swym dowódcom lub zaatakują oddziały radzieckie pod ich kierownictwem (ci sami dowódcy, gotowi dziś do wykonania wszelkich zobowiązań sojuszniczych i zaangażowani w propagandę przyjaźni polsko-radzieckiej, zachowają się w sytuacji takiego konfliktu w sposób drastycznie odmienny od swej dotychczasowej postawy). Wojska radzieckie będą musiały również przełamać zbrojny opór wielomilionowych załóg robotniczych, któremu będą towarzyszyły spontaniczne a straceńcze akcje części młodzieży. Opór ten, wobec przewagi wojsk radzieckich, zostanie dość szybko przełamany przy dużym rozlewie krwi i liczbie ofiar od 100 do 500 tys. Partia polska rozpadnie się podczas pierwszych dwóch dni kampanii lub też jej robotnicze organizacje zadeklarują swą szeroką gotowość walki z armią radziecką, sekretarze organizacji partyjnych będą musieli wręcz opowiedzieć się w taki sposób, ponieważ te elementy w partii, które uchylą się od gotowości walki, mogą to przypłacić nawet życiem. Armia radziecka zostanie uznana za armię okupacyjną, a zakłady pracy podejmą strajk generalny. Kierownicy polityczni armii radzieckiej będą zapewne próbowali powołać rząd, prawdopodobnie spośród elementów umiarkowanych i nieskompromitowanych, ale jest niemal rzeczą oczywistą, że każda taka osoba przy najlepszej nawet swej dobrej woli zostanie uznana przez społeczeństwo polskie za kolaboranta, oburzenie wobec takich postaw będzie silniejsze nawet niż wobec armii uznanej za okupacyjną, wyrażać się będzie w samosądach na takich osobach i zamachach z wyroku podziemnych sądów. W ciągu krótkiego czasu rozwinie się cała typowa dla polskich tradycji podziemna struktura państwowa, analogiczna do funkcjonującej podczas okupacji hitlerowskiej, ze swymi władzami, sądownictwem, oświatą itp. (35 lat propagandy wspomnień wojennych nie tylko zbudowało legendę Polski Podziemnej, ale przekazało społeczeństwu polskiemu szczegółowy instruktaż środków i metod działania). Współpraca z armią radziecką, uznaną za armię okupacyjną, będzie traktowana jako kolaboracja i karana wyrokami podziemnych sądów. Ruch oporu, zgodnie z tradycją, obejmuje całe społeczeństwo, z dziećmi włącznie. Próby ewentualnych eksterminacyjnych represji pogłębią tylko wrogość i nienawiść. Stan okupacyjny będzie musiał się przedłużać, wymagając stałej obecności w Polsce około 30 do 50 dywizji. Opór Polski będzie prowokować napięcie w krajach sąsiednich, gdzie w tej sytuacji pojawią się zapewne oznaki kryzysu i ataki na system władzy, z tendencją do przekształcenia się w otwarty bunt. Konieczność skoncentrowania na terenie tych krajów dalszych 20 do 50 dywizji może oznaczać hasło do wzrostu niepokojów w radzieckich krajach nadbałtyckich, a następnie na Środkowym Wschodzie, ponieważ wytworzy się swoisty łańcuch „korzystania ze sposobności”. Kukliński: fakty przeczą mitom 7 marca 1946 r. Kukliński został aresztowany, oskarżono go o napad rabunkowy z bronią w ręku. 13 kwietnia 1946 r. z aresztu wyszedł. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie mogłyby dać materiały z jego teczki personalnej. Nie ma ich jednak. Jak wspomniałem, na przełomie lat 1952-1953 większość dokumentów została z niej wyjęta. Teczkę tę odtwarzano w roku 1958. Może więc potrzebne informacje dałoby się znaleźć w aktach sądowych? Nic z tych rzeczy. W roku 1992 (!) usunięto z nich dokumenty prowadzonego wówczas przeciwko Kuklińskiemu śledztwa. Nie wiadomo, kto to zrobił ani na czyje polecenie. A wiele epizodów z życia Kuklińskiego, zwłaszcza tych sprzed czyszczenia teczki, czyli sprzed 1953 r., jest bardzo zagadkowych. W roku 1948, dwa lata po aresztowaniu, rozpoczął naukę w Oficerskiej Szkole Piechoty nr 1 we Wrocławiu. Dlaczego go przyjęto? Dlaczego aresztowanie z roku 1946 uznano za nieznaczące? Tego nie wiemy. W 1950 r. decyzją szefa Sztabu Generalnego WP gen. broni Władysława Korczyca Kukliński został wydalony z uczelni. I to w sposób radykalny – nie zaliczono mu trzech lat pobytu w niej i skierowano do odbycia zasadniczej służby wojskowej. Ale już dwa tygodnie później ten sam gen. Korczyc zdecydował o przywróceniu Kuklińskiego do szkoły. Sprawą tą zajmował się również główny inspektor szkolenia gen. broni Stanisław Popławski. Kukliński został wydalony nie tylko ze szkoły, ale również z PZPR. Ale szybko, na mocy decyzji Centralnej Komisji Kontroli Partyjnej przy KC, członkostwo mu przywrócono. Do akt jego sprawy były dołączone dokumenty Informacji Wojskowej. Jeżeli na temat współpracy Kuklińskiego z Informacją Wojskową od lat 40. możemy tylko spekulować, to pewne jest, że od 1962 r. był nie tylko zwykłym oficerem Wojska Polskiego, ale również agentem WSW. Używając języka polskiej prawicy, donosił wojskowej bezpiece na kolegów. Co mało zaskakujące, tak chętnie o sobie mówiący Kukliński o tym, że był tajnym współpracownikiem WSW, nigdy nie wspomniał. A był, jak wynika z zapisów w karcie, pożyteczny. Odbierający od niego informacje funkcjonariusze kontrwywiadu mieli o nim jak najlepszą opinię. „Oficer pozytywnie do nas ustosunkowany. Informuje nas chętnie”, czytamy w karcie. Kukliński ukrywał, że był tajnym współpracownikiem WSW – dziś zatem, zgodnie z obowiązującą ustawą lustracyjną, nie mógłby pełnić funkcji publicznych.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl