Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "ja i pytan serca", znaleziono 9

Przestałam pytać jak. Po prostu to zrobiłam. Głowa jest zbyt mądra. Serce jest całe w ogniu.
Kiedyś pytałeś, co to znaczy „tęsknić za Tobą”. W przybliżeniu to taka hybryda zamyślenia, marzenia, muzyki, wdzięczności za to, że to czuję, radość z tego, że jesteś i fal ciepła w okolicach serca.
Nieraz pytam siebie, ilu ludzi utrzymuje się na powierzchni dzięki powrotom do dawnych przeżyć, pielęgnując pamięć o czymś tak wspaniałym, że sama myśl o jego utraceniu potrafi złamać serce.
Wypytuję słońce, gdy wzejdzie, o ciebie,
Pytam błyskawicę, gdy błyśnie na niebie.
Tęsknota mnie co noc dzierży w swoich rękach,
Ale się nie skarżę na bó, co mnie nęka.
Najdroższa, wiedz o tym, czekam czas niemały,
Serce me za tobą rwie się na kawały,
Oby oczom moim było dozwolone
Spojrzenie najlepsze ze wszystkich, w twoją stronę!
Nie sądź, że ktoś inny w sercu mym zagości,
Nie ma w sercu miejsca dla drugiej miłości!
- Wciąż powtarzasz to samo - mówię zgorzkniałym tonem. - Myślisz, że za marzenia warto umrzeć. Ja myślę, że nie. Mówisz, że lepiej umrzeć, stojąc. Ja uważam, że lepiej żyć na kolanach.
- Ty mnie w ogóle nie słuchasz! - krzyczy Eo. - Jesteśmy jak nakręcane maszynki z umysłami maszyn i egzystencją godną maszyn...
- I sercami maszyn? - pytam. - Chcesz powiedzieć, że tym właśnie jestem?
Życie lubi tak podejść człowieka. Siedzisz sobie, zagubiony w danej chwili, gdy wtem, bez żadnej zapowiedzi, czujesz w żołądku dojmujący chłód i pytasz sam siebie, czy w całej egzystencji przeżyłeś porządnie choć jeden dzień. Trwanie to nic trudnego. Z drugiej strony prawdziwe życie… cóż, to znacznie trudniejsze. Narastała we mnie odwaga, moje serce zaczęło walić jak młot pneumatyczny. Nie miałam nic do stracenia, więc postanowiłam działać.
Ty jednak nic nie rozumiesz, prawda? – pytam, skanując wzrokiem jego twarz, zawiedziona i przerażona jego rozumowaniem. – Ty już jesteś wytatuowany na każdym skrawku skóry, który dotknąłeś, pocałowałeś – mówię bliska płaczu. – Jesteś wyryty głęboko w moim umyśle. – Przykładam palec wskazujący do skroni. – Twoje imię pokrywa moje serce. Twoje imię jest na niebie i na ziemi, na każdej rzeczy, której dotknę, lub na którą spojrzę – dodaję, a łzy płyną...
W niemal każdej opowieści Ojca Daae pojawia się owa tajemnicza postać i dzieci nie przestawały o nią pytać. W odpowiedzi słyszały, że każdemu wielkiemu muzykowi czy wirtuozowi Anioł Muzyki przynajmniej raz w życiu składa wizytę. Czasami pochyla się nad dziećmi w kołysce, czyniąc z nich małych geniuszy, grających na skrzypcach w wieku sześciu lat lepiej niż inni pięćdziesięcioletni muzycy. Kiedy indziej przybywa później, gdy dzieci są niegrzeczne, nie chcą się uczyć i nie ćwiczą gam. A czasami gdy brak komuś czystego serca nie przychodzi wcale. Anioła nigdy nie widać, ale wybrani mogą go usłyszeć. (...) Wtedy słyszy w głowie niebiańskie harmonie i boski głos, którego nigdy nie zapomni. Osoby odwiedzane przez Anioła Muzyki stają się odmienione, przeplata je duch nierozpoznawalny zwykłym śmiertelnikom. Gdy grają lub śpiewają osoby słuchające ich doznają niepowtarzalnych wzruszeń.
Bieszczady wyłaniają się z wiszących ciężko nad dolinami porannych mgieł zielone, gęste od drzew, porośnięte tylko z rzadka sosnami i świerkami. Drzewa liściaste na zboczach i szczytach widziane z daleka przypominają wyrastający ku niebu jedwabisty zielony dywan, wynurzający się z ziemi długimi, spłaszczonymi falami. Charakter tych gór, łagodne szczyty i soczysta zieleń przywodzą na myśl Bałkany, które duchem i geografią zaczynają się właśnie tutaj. Bieszczady, częściej niż inne góry przygarniały wyrzutków, uciekinierów od cywilizacji, wybaczały grzechy, nie pytały nikogo o przeszłość. Nie wybaczały jedynie słabości. Polskie, ukraińskie, słowackie, melanż wzajemnie zrozumiałych języków i podobnej mentalności pogranicza. Grubszy przemyt i drobny handelek, który w latach rozpadu jedynie słusznego systemu narodził takie miejsca, jak dworzec Keleti w Budapeszcie, gdzie Europa środkowa spotykała się z południem, czy betonowe wejście od kuchni na Wielki Bazar w Stambule, gdzie zamieniano radzieckie aparaty Zorka i polskie żelazka na amerykańskie dolary. Słowiańskie myślenie bardziej sercem, niż rozumem tak, jak w weselnej piosence „Ajde Jano” z rdzennie serbskiego Kosowa, która kołatała się Jerzemu po głowie, kiedy rano siodłali konie. „Dom sprzedamy, konia sprzedamy, byle tylko tańczyć i śpiewać.” W tej piosence rozbrzmiewało orientalne frazowanie rodem na wschód od Stambułu, echo tureckiej okupacji Serbii, tęskne struny Kurdystanu i rytmy rozpalające czardasza, które przeniknęły do melodii Podhala, czysta tęsknota za beztroską i tańcem. W kole tańczą lekko, na palcach, jakby nie istniała grawitacja
© 2007 - 2025 nakanapie.pl