Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "jak na pan simona", znaleziono 32

Vlad wpatrywał się w Simona.
– Meg powiedziała Starszym, że są…
– …niegrzecznymi szczeniakami.
– Tak.
Minuta ciszy.
Koń Simona był ułomny. Albo był geniuszem, który rozgryzł fakt, że Simon nie jest w stanie nad nim zapanować. Ruszył na wędrówkę po lasach z Simonem na grzbiecie, który na przemian błagał, groził i proponował łapówki. Jeżeli koń Simona potrafił czytać w myślach, to okazał się sadystą.
Niektóre spotkania ciągną za sobą ciężar nieodwracalnych wydarzeń, choćby wynikały z czystej chęci poprawienia błędu.
Porzucenie, tak jak miłość, przypomina niewidzialny pył, który zniekształca nasz wzrok, sprawia, że gaśnie, a potem przenosi go daleko za horyzont.
Niektóre miłości otwierają nowe przestrzenie, inne wypełniają sobą całą przestrzeń. Są miłości, które otwierają okna na oścież, wpuszczają do środka wiatr, deszcz, śnieg; są miłości, które pragną wyłącznie chronić, szczelnie osłaniać od wszelkich burz i zawirowań.
A przecież ich więź była niezniszczalna, należała do takich, które wciąż żyją w najciemniejszych czeluściach wspomnień.
Miłości, które dopiero przyszły na świat, mają w sobie mnóstwo pasji - jej chwiejny krok stawiany pomiędzy odwagą a nieświadomością budzi w innych zawiść i podziw. Miłości, które dopiero przyszły na świat, rozdzierają przestrzeń, wytrącają z równowagi, a w swych niespodziewanych i oślepiających rozbłyskach marzą o wzbiciu się wysoko w powietrze, fantazjują o tym, jakie obiorą trasy, i nie przejmują się przy tym zbytnio turbulencjami ani spadkami ciśnienia. Ale większość miłości trwa trzy miesiące. Rzadko zdarza się taka, która potrafi przetrwać całe życie.
- A miłość? Czym jest? Naprawdę można upchnąć ją w jednym równaniu?
-Nie. Tu matematyka nie ma nic do rzeczy.
Jesteśmy jak kolorowe krople rozsiane po świecie, każda o innej barwie, każda o innym odcieniu. Czasem udaje nam się osiągnąć wysoki poziom skupienia i kondensat naszych istnień tłoczy się w kolejkach, na placach, wypełnia szkoły. Gdybyśmy na siebie spojrzeli przez oko satelity, moglibyśmy ujrzeć się jako wielką barwną plamę. A przecież wiemy, że wcale tak nie jest, że każdy z osobna jest zupełnie inny i w myśl tego przekonania uciekamy przed zapomnianą elementarną prawdą - gdzieś na kuli ziemskiej istnieje druga kropla. I choć może różnić się od nas rasą, charakterem, może wierzyć w innego Boga, ma identyczny odcień, tak samo intensywny koloryt. Niewiele kropli zdoła się odnaleźć i zlać w jedność. Niewielu uda się kiedykolwiek rozpoznać siebie nawzajem, nawet jeśli żyją na wyciągnięcie ręki.
Wszyscy byli trochę poszkodowani. Paweł cierpiał z powodu utraty Simony, Simona nie umiała sobie poradzić ze zdradą, Amelia wciąż się wściekała na Magdę i Mikołaja, którzy mogli zrobić jej niespodziankę i się pobrać, ojciec Magdy stracił samochód...
Pamiętasz, jak mi obiecałaś w hotelu, że jeśli przeżyjemy, ubierzesz się w strój pielęgniarki i umyjesz mnie gąbką? - Chyba źle usłyszałeś - stwierdziła Clary. - To Simon obiecał ci mycie gąbką. Jace mimo woli zerknął na Simona, a ten uśmiechnął się do niego szeroko i powiedział: - Jak tylko stanę z powrotem na nogach, przystojniaku.
-Jestem tu-oznajmiła Isabelle, kończąc obchód i odwracając się do zebranych, żeby obrzucić ich złym spojrzeniem-żeby ustalić mój związek.
Simon wytrzeszczył oczy. Nie mogła mówić o nim prawda?
-Widzicie tego mężczyznę?-zapytała Isabelle, wskazując Simona. Czyli jednak mówiła o nim.-To Simon Lewis i to jest mój chłopak. Jeśli ktokolwiek z was myśli o tym, żeby go skrzywdzić, bo jest Przyziemnym albo, niech Anioł zmiłuje się nad jego duszą, uganiać się za nim, to odszukam go, dorwę i zgniotę na miazgę.
Pozdrowienia dla Magnusa Bane'a, Wysokiego Czarownika Brooklynu, od Raphaela Santiago z nowojorskiego klanu wampirów, lojalnego sługi naszej wspaniałej królowej Maureen, oby nam zawsze panowała w mrocznej chwale, i od przyszłego księcia małżonka Simona, zabójczego rockowego boga.
Musimy wszystkie rozmowy telefoniczne zaczynać w ten sposób. Łącznie z nocnymi telefonami do miejsca o nazwie Hot Topic.
Nie trzeba mówić, że po takim wstępie sam uważam siebie za duszę potępioną.
,,Prosiłeś mnie o słowo? Oto ono: NADZIEJA.
Idziemy przez ten świat samotnie, ale jeśli mamy szczęście to przez jedną chwilę należymy do kogoś i ta jedna chwila pozwala nam przetrwać całe wypełnione samotnością życie.
Jest taki jeden moment, jedna chwila w wieczności. Zanim poznamy prawdę o sobie nawzajem. Ten jeden moment pozwala nam iść przez życie, bez ...
Są takie bitwy,do których trzeba stanąć, żeby nie wiem jak nie chciało nam się walczyć. I warto w nich zginąć.
Idziemy przez ten świat samotnie, ale jeśli mamy szczęście, to przez jedną chwilę należymy do kogoś i ta jedna chwila pozwala nam przetrwać całe wypełnione samotnością życie.
,, Jedynym błogosławieństwem wojny jest to, że większość kobiet nie musi jej oglądać, że widzą ją jedynie uodpornione na ból pielęgniarki, które opatrują rannych ,,
- Taniu, jesteś... Dłużej tak nie mogę.Ilekroć cię widzę, tutaj, w domu, na ulicy... Chłonę cię małymi dawkami, chłonę dużymi i wciąż mi mało...
- Poszłam za tobą tysiąc mil na front - powiedziała łamiącym się głosem.
- Poszłabym za tobą do piekła. I to zrobiłam.
Aleksandrze, jest tylko jedno takie miejsce, w którym zawsze znajduję pocieszenie. Budzę się tam i zasypiam. Jestem tam spokojna, bezpieczna i kochana. Miejscem tym są Twoje ramiona.
,,Prosiłeś mnie o słowo? Oto ono: NADZIEJA.
-Czy mogę zostać u ciebie na noc?
Na jego twarzy pojawił się taki wyraz, jakbym złamała mu serce.
-Jezu, Greer. Możesz zostać ze mną do końca życia.
- Ja pierdolę - powiedział Dag z uznaniem. Albo i bez. Czasem trudno było go rozszyfrować.
Raz czy dwa spotkałem się z insynuacją, że nie "potrafię się zdecydować", kogo wolę pierdolić, ale to było groteskowe. Doskonale wiedziałem, kogo chciałem pierdolić - kogo popadnie.
Czuję, że podryw to jej ulubione hobby, o ile nie wręcz dorywcza praca.
Do licha, mentorowanie to nie jest łatwy chleb. Przy takiej robocie jeden kubek kawy to za mało.
Kiedy spędzamy czas z małym dzieckiem, uczymy się, jak być bardziej obecni. Ono jest tylko tu i teraz.
Wiatr smagał mnie po karku, a niebiesko-żółty znak, pod którym stałam, dziwnie buczał ... Mimo że motel sprawiał wrażenie pogrążonego we śnie, znów, tak jak wtedy, kiedy przyjechałam tu pierwszy raz, poczułam ten dziwny dreszcz.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl