Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "jesc co mi", znaleziono 1724

Z per­spek­ty­wy ni­niej­szej opo­wie­ści jest to fakt jed­no­cze­śnie ważny i cał­kiem nie­istot­ny – jak więk­szość rze­czy, w za­leż­no­ści od tego, z któ­rej stro­ny pada na nie świa­tło.
Dlaczego jesteśmy tak bardzo uwięzieni w godzinach i minutach codzienności? Dlaczego nie potrafimy pójść dalej, żyć tym, czego nie możemy dosięgnąć?
Dzieło sztuki odnosi sukces tylko wówczas, gdy jego twórca ma wiarę, która powołuje je do istnienia.
Nie każdy z nas otrzymuje to, na co sobie zasłużył. Wiele zdarzeń zmieniających bieg naszego życia (...) to zwykły łut szczęścia. A jednak nikt nie pisze do ciebie listu ani nie wybiera cię na powiernika bez konkretnego powodu.
Żeby spotkało nas szczęście, trzeba wyjść mu naprzeciw. Żeby grać trzeba rozstawić pionki.
Nie chcę zaczynać od początku, ponieważ to oznacza, że musiałbym się wyrzec wszystkich wcześniejszych związanych z tobą wspomnień.
Kiedy spotykamy się z kimś każdego dnia - z kimś,kogo lubimy, kto podtrzymuje nas na duchu - wówczas bez większego wysiłku widzimy się w lepszym świetle.
Żal, który nie znajduje ujścia, wciąż narasta i jeśli nic się z tym nie robi,któregoś dnia może dojść do wybuchu.
Małżeństwo to gra o przetrwanie.
Prawda jest nieważna, bo prawdą staje się to, w co ludzie wierzą.
(...) jeśli naprawdę chcesz doprowadzić coś do skutku, musisz tego chcieć bardziej, niż jesteś w stanie sobie wyobrazić. Musisz to wywalczyć własnymi siłami. Nie jest łatwo.
Trudno wciąż na nowo rozdrapywać czyjeś ledwo zabliźnione rany.
Gdy coś jest oceniane jako ,,dobre", wówczas przyciąga uwagę ludzi, a potem nierzadko kończy się to unicestwieniem twórcy.
Żył we mnie przesycony samotnym krzykiem zapach tamtej piwnicy z klepiskiem.
Ulga była słodyczą, słońcem, srebrnymi dolarówkami i ostatnią przyjemną rzeczą, którą było nam dane poczuć, zanim bestia połknęła nas w całości i trafiła przez tysiąc lat.
Nie byłam głupia, po prostu miałam trzynaście lat. Wielu ludzi myli jedno z drugim.
Wszyscy zawsze powtarzali, że nasi rodzice stanowią cudowną parę.
Nie znałam rodziny ze strony ojca, ale chyba niewiele traciłam, bo nie byli warci funta kłaków, jak powtarzał do babci dziadek po stronie mamy tamtej zimy, kiedy zmarł na rozległy zawał. Babcia nie zaprzeczała.
Tata miał bzika na punkcie marzeń. Wierzył, że można być, kim tylko cię zechce, o ile najpierw się to "ujrzy". Hipisowskie pitu-pitu, ale dało się przyzwyczaić.
Tata zawsze przechwalał się, że mógłby sprzedawać swoje dzieła za duże pieniądze, ale nie zamierza być byłe trybikiem w jakiejś kapitalistycznej machinie.
Nieważne, że nosiła niemodne ciuchy i fryzurę. Po nauczycielce nie spodziewano się przecież niczego innego. Najistotniejsze, że była inteligentna. I świetna w swoim fachu. Świadczył o tym sposób, w jaki się do niej odnoszono.
Ciarki przeszły mi po plecach. Najpierw słowa Betty o zgwałconym chłopcu, a teraz to.
Nie pierwszy raz usłyszałam od niego, że powinnam zostać pisarką, ale wiadomo, nauczyciele czasem muszą sadzić wychowankom takie ckliwe teksty, żeby uczniowie przypadkiem nie poczuli, że przykładając się do nauki, zmarnowali sobie życie.
Powietrze wpadające przez okna autobusu pachniało jak świeżo wyciśnięte cytryny i pomimo tego, że dzień okazał się naprawdę porąbany, czułam wypełniającą mnie bezładną nadzieję.
Rozchyliłam karty książki i przyłożyłam je do twarzy. Powąchałam papier, pogładziłam nim policzki. Potem, udając, ze czytam tekst napisany brajlem, zamknęłam oczy i zaczęłam przesuwać palcami po wydrukowanych słowach. Dopiero wtedy, wyczerpawszy inne możliwości, skupiłam wzrok na kolejnej krótkiej opowieści.
Wtłoczyłam do mózgu Sephie tyle chemii, ile zdołał pomieścić, i poczłapałam do siebie.
Złym wiadomościom nie przeszkadza nawet ładna pogoda.
Tak to już jest z chłopakami z małych miasteczek. Wystarczy, ze wykręcą jeden niezły numer, w odpowiednim momencie opowiedzą udany dowcip, rzucą maryjke, znaczy długie podanie do przodu w ostatnich sekundach meczu, fajnie zagrają Romea w szkolnym przedstawieniu - i są ustawieni. Już nie muszą się starać. I tak to już jest z dziewczynami z małych miasteczek, że pozwalamy im na to.
Opo­wie­ści o po­two­rach ro­dza­ju żeń­skie­go, isto­tach za bar­dzo wul­gar­nych, za bar­dzo pod­stęp­nych, za bar­dzo za­chłan­nych, za bar­dzo by­strych, by im to wy­szło na zdro­wie, to hi­sto­rie opo­wia­da­ne przez męż­czyzn.
To nasza siła: wszyst­kie je­ste­śmy zdol­ne do tego, by być nie tylko po­two­ra­mi, lecz także mat­ka­mi po­two­rów. Mo­że­my wydać na świat z na­sze­go ciała wszyst­kie naj­więk­sze lęki męż­czy­zny.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl