Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "kocyk nad poza", znaleziono 20

Listopad jest dużo mniej uciążliwy, kiedy siedzisz w domu w puchatych skarpetkach i pod kocykiem.
Listopad jest dużo mniej uciążliwy, kiedy siedzisz w domu
w puchatych skarpetkach i pod kocykiem.
W dzisiejszym wiecie dobrze jest wiedzieć, że na drzwiach sypialni mam koło ratunkowe w postaci komfortowego kocyka z rękawami.
Lepiej mieć kucyka i na nim jechać, niż nie mieć go wcale; niezależnie od tego, jakie ma serce.
- ROZDZIAŁ - MÓJ ŚLICZNY KUCYK.
Jeśli licząc pomiędzy każdą liczbą powiesz "mój śliczny kucyk", czas będzie tylko czasem. Jeśli tak zrobisz, utrzymasz dupka w stajni.
- ROZDZIAŁ - MÓJ ŚLICZNY KUCYK.
Czas nie ma nic wspólnego z tym, jak szybko liczysz.
- ROZDZIAŁ - MÓJ ŚLICZNY KUCYK.
Na następne urodziny poprosiła o teleskop. Wtedy jeszcze żyła matka i zaproponowała kucyka, ale ojciec tylko się zaśmiał (...) Kto by chciał mieć kucyka, kiedy można mieć cały wszechświat? Jest dużo ciekawszy i nie trzeba było raz na tydzień czyścić stajni z gnoju.
Nie Ty posiadasz czas, a czas ciebie. Stale idzie obok ciebie równym krokiem. Obchodzisz go tyle, co wysikana w śniegu dziura, ale to nieważne, jeśli masz tego ślicznego kucyka.
- ROZDZIAŁ - MÓJ ŚLICZNY KUCYK
Zrozumienie i instrukcja są kuzynami, którzy nigdy nie dali sobie buzi.
- ROZDZIAŁ - MÓJ ŚLICZNY KUCYK.
- Zaraz, chyba nie wstawiłeś kucyka do kuchni, panie? - upewnił się Ciężki wujo Albert, gdy kolejka znów się przesunęła.
NIE BĄDŹ GŁUPI, ALBERCIE. POWIEDZIAŁEM TAK, ŻEBY BYŁO ZABAWNIE.
- To dobrze. Bo przez chwilę myślałem..
KUCYK JEST W SYPIALNI.
- Aha...
TO BARDZIEJ HIGIENICZNIE.
Zarówno ludzie jak zegarki pewnego dnia stają na zawsze.
- ROZDZIAŁ - MÓJ ŚLICZNY KUCYK.
(...) Z daleka od wścibskich ciotek, perfekcyjnej matki, kuzynek, dzieciaków biegających z prędkością kucyków naćpanych amfetaminą.
Objął chłopca za szyję i przygarnął do siebie. Przygarnął po raz ostatni, ponieważ w miesiąc pożniej babcia miała znależć dziadka w łóżku, martwego jak kamień. Po prostu się obudziła i był tam dziadek, ale jego kucyk przeskoczył ogrodzenie i pogalopował na wszystkie pagórki świata.
- ROZDZIAŁ - MÓJ ŚLICZNY KUCYK.
Ta świnka była wielkości kucyka. Ta świnka miała kły. I nie była różowa. (...) Ta świnka sprawiała wrażenie takiej, która wybiła psy gończe, wypruła flaki koniowi i pożarła myśliwego.
- Kto potrafi zrobić reanimację? - pyta ten, który złapał Hodgesa.
Występuje technik z długim siwiejącym kucykiem, w wyblakłej koszulce z Judasem Coyne'em. Oczy ma jaskrawoczerwone.
- Ja, ale, człowieku, jestem taki upalony.
- Wszystko jedno, spróbuj.
Podczas tej beztroskiej wymiany uwag Svengal zerkał kątem oka na swój topór bojowy, zawieszony u siodła Guzdrały. Nie był tylko pewien, czy ma ochotę porąbać nim kucyka, czy trzech zwiadowców, tak wyraźnie ubawionych jego udręką.
- (...) Nie chciałbym poślubić kogoś, kto miał już żonę. Zupełnie jakby ktoś inny oswoił mojego własnego kucyka.
- Osobiście uważam, że to jedyna dobra strona poślubienia wdowca. Ktoś wcześniej pozbawił go już złych nawyków, oswoił, jeśli chcesz użyć tego określenia.
- Już dawno temu przestałem udzielać innym rad - oświadczył. - Trzydzieści lat, albo i lepiej. Przestałem ich udzielać, kiedy się przekonałem, że udzielają ich tylko głupcy i tylko głupcy ich słuchają. Instrukcja... instrukcja to coś innego. Mądry człowiek daje je od czasu do czasu i mądry człowiek, nawet chłopiec, od czasu do czasu się do nich stosuje.
ROZDZIAŁ - MÓJ ŚLICZNY KUCYK.
Wysadzona w powietrze plebania, uzdrowieni, którym nagle wróciły stare choroby.
Milczeli. Zycie toczyło się zwyczajnie, chodzili do kościoła, do roboty, wracali, jedli obiady,
posyłali dzieci do szkoły, w której nauczycielki stawiały pały i piątki, robili zakupy,
plotkowali pod sklepem, ale nikt nie wspominał o księdzu Trzasce. Nie wiedzieli, co się z nim
stało, i nie próbowali się dowiedzieć, szczęśliwi, że cudowność stała się na powrót
normalnością, że ksiądz znowu w kazaniu obecnych na mszy beszta za tych, którzy na mszę
nie chodzą. Przylgnęli do swojego odzyskanego ładu i nie musieli nawet udawać, że nic się
nie stało, bo istotnie nie stało się zupełnie nic. Na świeżym ziemnym grobie Teofila Kocika
dzieci odgarniały śnieg i zapalały znicze.
Boisz się mnie? – zapytał tym swoim uwodzicielskim, śpiewnym głosem. - A powinnam? – Teraz to ona wyciągnęła ku niemu dłoń. Nie cofnął się przed jej dotykiem, chociaż początkowo miał taki zamiar. Pozwolił, aby musnęła jego twarz, aby odgarnęła mu z czoła niesforne kosmyki. Od lat nikt go nie dotykał, nikomu nie pozwalał się do siebie zbliżyć, ale dotyk tej dziewczyny sprawiał mu przyjemność, dawał mu namiastkę czegoś ludzkiego, czegoś, o czym już prawie zapomniał. Chciał powiedzieć jej, że powinna uciekać, że powinna natychmiast wyjechać stąd, zaszyć się w jakimś ustronnym miejscu, gdzie by jej nie wytropił. Gdyby tak jednak się stało, wiedział, że przez resztę życia szukał by jej i nic by nie mogło go zatrzymać. To, co przepowiedziała Caroline, stało się faktem i oto miał przed sobą dziewczynę, która trzymała w swoich dłoniach jego los. Elizabeth czekała na odpowiedź, ale ponieważ jej nie otrzymała, ponowiła swoje pytanie. – A powinnam? Przecież to ty uratowałeś mi życie. Musisz być dobrym człowiekiem. Zaśmiał się krótko, tak jakoś nienaturalnie, ale mogłaby przysiąc, że jego twarz rozpogodziła się, już nie była taka posągowa. - Człowiekiem? Dobrym? - powtórzył z niedowierzaniem, tak jakby jeszcze raz chciał usłyszeć te wyrazy. – Odkąd tylko istnieję, nie słyszałem, aby ktoś mnie tak nazwał. – Znowu spoważniał. - Dla mnie jesteś najwspanialszym bohaterem – zapewniła gorąco. – Naprawdę jestem wdzięczna losowi, że postawił cię na mojej drodze. - Nie powinienem tu być. – Odsunął się od niej i potrząsną głową. Jego czarne włosy dziś nie były związane w kucyk. Swobodnie okalały jego smutną twarz i opadały na ramiona. Chciał się wycofać, ale powstrzymała go. - Zostań. – To była prośba, której nie mógł odmówić. Wahał się jeszcze przez chwilę - odejść było łatwiej niż zostać. Odchodząc, dalej pozostałby sobą, zostając, skazywał się na męki… Siebie i ją. Nie mógł jednak jej zostawić. Ta dziewczyna była częścią jego duszy, człowieczeństwem, które myślał, że stracił bezpowrotnie. Już sam fakt, że stał tu przy niej, że uratował ją wcześniej, że rozmawiał z jej bratem… Tyle osób go widziało i wszystkie nadal żyły. Zazwyczaj jego twarz była ostatnią rzeczą, jaką człowiek widział przed wydaniem ostatniego tchnienia.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl