Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "kruk nad przez", znaleziono 136

Czy na Dworze Barona naprawdę jest baron, a na Kruczym Dworze kruk?
Komisarzem Krukiem powoduje źle pojęte współczucie. Kiedy on współczuje, po chodnikach turlają się głowy.
,,Nie chcę pracy po nocach, nieograniczonej dostępności, wykonywania czegoś za kogoś, kto zbiera owoce. Nie ma tego, bo ja tak decyduję".
Nie wierzcie fałszywym prorokom, którzy każą wznosić mury i zamykać bramy przed potrzebującymi, którzy mówią, że obcy, uciekając od wojny, przynoszą tylko przestępczość i roznoszą zarazki. Ci fałszywi prorocy, którzy zamykają bramy przed potrzebującymi i odwracają się od chorych i rannych, nie wyznają nauki Chrystusa, choć modlą się na pokaz i niemal nie wstają z klęczek. Oni są jak ten kapłan i lewita, którzy bezustannie przebywają w świątyni, a odwracają wzrok od człowieka w potrzebie.
Samotność to jedna sprawa, którą przeżywa ksiądz, a prócz tego tym, co go boleśnie dotyka, jest bezdomność. Ksiądz nie ma domu. W diecezji panuje zasada, że z pierwszej parafii młody ksiądz odchodzi po dwóch latach. Podobnie z drugiej. Ponieważ ksiądz nie powinien się przywiązywać do żadnego miejsca. Mówi się, że pies przywiązuje się do człowieka, a kot — do miejsca, ale ksiądz jest poniżej ich obu. Może gdy już zostaje proboszczem, zadomawia się w jakimś miejscu na dłużej, na kilka lat. Ale gdy już zrobi swoje: wyremontuje stary czy wybuduje nowy kościół, zaprowadzi wśród parafian dyscyplinę oddawania cesarzowi, co cesarskie, a Kościołowi, co boskie, zostaje zesłany na nową placówkę. A wyrwanie człowieka ze środowiska, w którym już zdążył zapuścić korzenie, odłączenie od ludzi, których polubił, może boleć. Ksiądz jednak w czasie seminarium zostaje uformowany tak, by nie odczuwać bólu. Ani pragnienia, ani tęsknoty. Nie powinien też mieć żadnych marzeń; i najlepiej by było, żeby zrezygnował z osobistych zainteresowań. To właśnie ma na celu bezustanna formacja.
Jeśli chodzi o pranie, to mam jeszcze jedno wspomnienie. Myślę o siostrach zakonnych, które przyjeżdżały do nas po brudne rzeczy przełożonych i prały je w swojej pralni. Patrzyłem na nie przez okno, jak co sobota taszczą do furgonetki wielkie toboły z prześcieradeł. Było mi ich zwyczajnie żal. My też nie mieliśmy słodkiego życia, ale po sześciu latach zostawaliśmy księżmi i właściwie do końca życia żyliśmy jak pączek w maśle, mając zapewniony wikt, opierunek, sprzątanie i masę wolnego czasu. Wystarczyło raz albo dwa razy w niedzielę odprawić mszę, wygłosić kazanie, odbębnić swoje w konfesjonale, odsiedzieć raz w tygodniu pół godzinki w kancelarii parafialnej… i luzik. Może do tego parę godzin lekcji religii w szkole, ale za państwową kasę, którą ksiądz dostawał na swoje prywatne konto. A one? Przez całe życie żyły w klasztorze w rygorze większym od naszego. Dużo się modliły i ciężko pracowały. Idzie do zakonu taka dziewczyna, która mogłaby przeżyć ciekawe i szczęśliwe życie, zaślubia Chrystusa, a zostaje służącą, niemalże niewolnicą, która pierze gacie księdzu, gotuje mu i sprząta po nim. I w katolicyzmie jest jawnie człowiekiem niższego rzędu, bo przecież nie ma prawa zostać osobą duchowną. Prawie jak w islamie. Prawie. Pod względem religijnym różnica jest nieduża.
Kruk po­ki­wał głową, po czym spy­tał: – Czy cza­sa­mi przez po­mył­kę tra­fia­ją do was zdro­wi psy­chicz­nie lu­dzie? – Nie. – Nigdy? – To nie­moż­li­we. – Dla­cze­go? Wi­śniew­ska się uśmiech­nę­ła. – Bo ta­kich nie ma. Każdy ma w sobie coś z sza­leń­ca. Pan, ja, każdy inny, jeśli tylko podać w wąt­pli­wość jego zdro­wie psy­chicz­ne i skie­ro­wać na ba­da­nia, z pew­no­ścią da się coś zna­leźć. Kruk też lekko się uśmiech­nął.
Kruk czuł obrzydzenie. Do tego człowieka, do ludzi, którzy go upokarzali i do siebie, bo był jednym z ni9ch. Czuł się brudny tym rodzajem brudu, którego nie zmyje gorąca woda.
U siebie w mieszkaniu Kruk nie zapalał światła. Elektryczna żarówka mogła dać jedynie iluzję blasku człowiekowi, który czuł, że tonie w ciemnościach.
Kruk kiedyś przymknął oko na mniejsze zło, aby zdusić większe, często musiał tak robić. Ale zło, mniejsze czy większe, zawsze wracało.
Kruk wzruszył ramionami.
-Ciekawe jest coś innego. Że pan tu jest.
- Chyba kupił mnie pan tym kazaniem: dobry uczynek i tak dalej.
- Właśnie o to chodzi. Że taki wyrachowany skurwysyn jak pan robi dobry uczynek za darmo.
- Więc w niebie nie czeka na mnie nagroda?
- Ścierwo pańskiego pokroju nie wzbije się tak wysoko.
Kant przymrużył oczy.
-Obrzucano mnie gorszymi obelgami, komisarzu Kruk. A ja bywam pamiętliwy.
Nie ude­rzy­ła pana bez­po­śred­nio, ale tra­fi­ła w samo serce. [...]
– Serce czło­wie­ka, który kocha, bije w pier­si kogoś in­ne­go – rzekł Kruk. – Cza­sem jest to zwie­rzę.
- Wyślij kogoś w teren- poprosił Kruk.- Niech sprawdzi dla mnie Floriana Szymańskiego.
- Kto to i co przeskrobał?
- Maluje kiepskie obrazy.
- To grzech?
- Grzech, że ludzie je kupują.
Susan zatrzymała się i popatrzyła na ptaka groźnie.
-Czyżbyś chciał wygłosić jakieś komentarze?
-Kra,kra-odparł kruk i nastroszył pióra.
-To dobrze.
- Na czym właściwie polegała wspaniałość tego chłopaka?
Spojrzała mu w twarz.
- Na tym, że go kochałam i byłam pewna, że on kocha mnie.
Kruk pomyślał, że miłość jest ślepa. Że rodzi się w oczach patrzącego.
Blask latarni rozpraszał mrok, witryny sklepów zapraszały do wizyty następnego dnia, więc można było mieć nadzieję, że następny dzień wstanie, jeśli tylko Kruk okaże się dostatecznie twardy, aby tego doczekać.
- Polubiłem cię- powiedział Kruk wciąż cicho- bo ty nie lubisz przemocy. Nadymasz się, głośno krzyczysz, ale taki z ciebie brat łata. Nie to, co Klein. Jego nie lubię, dlatego go posadziłem.
To niesamowite, jak często ludzie uśmiechają się, tocząc w środku walkę, o której praktycznie nikt nie wie.
(...) z prawdziwą miłością jest jak z totolotkiem: tylko nielicznym uda się trafić w szóstkę, ale ta wiara w prawdziwą miłość jest piękna i nie chcę jej tracić.
Czas skończyć z walką o bycie idealną dla kogoś, kto nie przeskoczy dla ciebie kałuży. Czas powalczyć o siebie.
Bo w życiu chodzi właśnie o obecność drugiego człowieka, tego, przy którym stajemy się lepszymi ludźmi. O tę obecność zawsze / pomimo / i mimo wszystko.
dziewictwo i obrus są na 1 raz
Życie toczy się dalej, ale często nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele zależy od nas samych.
Człowiek nigdy nie będzie gotowy na niektóre pożegnania i rozstania.
(...) odszedł najzwyczajniej na świecie, tak jakby nie stało się nic, a przecież właśnie stało się wszystko.
Ja zgubiłam mózg, a może nawet i serce. Tego przez Facebooka nie odnajdziemy.
Do tanga trzeba dwojga, a u was od jakiegoś czasu każdy tańczył innym stylem, w innym rytmie.
Marzenia nie spełniają się o tak po prostu. Marzenia się spełnia.
Nic nie musimy, (...), wszystko możemy, ale zapamiętaj to sobie do końca życia, że nie wszystko nam wolno.
Czasami lepiej jest pomilczeć. Są takie sytuacje jak ta, że cisza jest bardziej wymowna niż tysiąc słów.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl