Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lecie dla a", znaleziono 6

Zatrzymuje się przede mną, a do mnie dociera, jak bardzo się za nim stęskniłam, zwłaszcza po długim, dziwnym lecie. Gdy Ethan jest w pobliżu, świat wydaje się nabierać sensu.
Przyrody nic nie powstrzyma. Pory roku będą się zmieniać, po lecie nadejdzie jesień, a potem wszystko przykryje biały puch. I kiedy wydawać by się mogło, że już zawsze będzie zimno i ponuro, nagle spod śniegu przebije pierwszy krokus.
To zawsze dawało nadzieję.
O losach Leviego wiemy z wydanej w Buenos Aires książki Jonasa Turkowa Azoj iz es giewen... Hurbu Warsza (Tak było... Zagłada Warszawy). Na stronie 314 czytamy: "A tymczasem zabierają najlepszych. Zwolnienie z Umschlagpaltzu jest coraz trudniejsze. W lecie 1942 roku w czasie deportacji do Treblinki giną aktorzy Icchak Levi, Miriam Orleska, Helena Gotlieb". Wiemy też, że do Treblinki tym samym transportem jechali jego rodzice i siostra.
-Dlaczego wszyscy jecie lewą ręką?
-Pomyśleliśmy, że dobrze jest zmieniać stare nawyki.
-A cóż jest złego w starych nawykach?
-Utrwalają automatyczne zachowania w naszym życiu i ograniczają swobodę myślenia
Wiesz co jest największą tragedią tego świata? Ludzie, którzy nigdy nie odkryli, co naprawdę chcą robić i do czego mają zdolności. Synowie, którzy zostają kowalami, bo ich ojcowie byli kowalami. Ludzie, którzy mogliby fantastycznie grać na flecie, ale starzeją się i umierają, nie widząc żadnego instrumentu muzycznego, więc zostają oraczami. Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć.
Wychodząc z ceglanego bloku, przypomniałam sobie, że nie nakarmiłam kotów, więc poprawiłam plecak na ramieniu i wróciłam się na czwarte piętro. Na górze wyjęłam pęczek kluczy z dżinsowych szortów i wybrałam ten pomalowany na różowo. Biedna Kawa i Wujek Mariusz, czekały na mnie tuż pod drzwiami. - O moje biedulki, myślałyście, że o was zapomniałam? – co było prawdą - Ależ skąd! Już wam nakładam – dodałam po chwili, a Kawa w odpowiedzi zamiauczała tak, jakby chciała mnie skarcić za pustą miskę. Obydwa koty poszły za mną do kuchni, a ja nasypując im karmy, skomentowałam: - Nie moja wina, że miska tak często jest pusta. Może po prostu wy za dużo jecie? – i zostawiłam je z tym pytaniem. Wyszłam czym prędzej z budynku i pokierowałam się w lewo. Spojrzałam szybko na zegarek, który pokazywał dziesiątą czterdzieści pięć. Miałam jeszcze piętnaście minut, więc spokojnym krokiem doszłam do skrzyżowania i zamiast iść prosto, skierowałam się w stronę parku. Miałam jeszcze dużo czasu. Usiadłam na pierwszej, wypatrzonej okiem ławce i zajęłam ją, rzucając niebieski plecak. Usiadłam i wyjęłam swoją wcześniej przyszykowaną, na przerwę w pracy, kanapkę. No cóż, zgłodniałam, wchodząc po tych schodach. „Kupię sobie coś przy okazji” – pomyślałam. Zjadłam w cieniu, a potem poszłam już właściwą drogą do niewielkiego spożywczego sklepu. Tak, to moja praca… Mały spożywczak
© 2007 - 2025 nakanapie.pl