Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lecz dagna", znaleziono 73

Jeszcze jeden rozbitek, myślę. Tak naprawdę wszyscy jesteśmy rozbitkami.
Czasem nieplanowane wyprawy stają się podróżami życia.
Każdy najmniejszy epizod w życiu ma jakieś konsekwencje, czasem błahe, czasem kolosalne.
Śmierć jest zawsze zakrętem na naszych ścieżkach. Nie da się przejść przez nią wprost. Nie buduje pomostów, zawsze tworzy jakieś wyrwy, przepaści, urwiska - niebezpieczne miejsca.
Czasem człowiek jest już tak zablokowany, iż nie jest w stanie się podnieść i podjąć jakąkolwiek próbę powrotu do życia.
Zawsze chcemy wejść tam, gdzie nie możemy.Tam, gdzie drzwi są zamknięte. Tam, gdzie nie powinniśmy.
Tworzę swoim dzieciom dom, staram się, żeby miały szczęśliwe dzieciństwo, niczego im nie brakowało - a i tak brakuje. I to naprawdę boli
"Spodziewała się, że pewnego dnia może usłyszeć właśnie takie słowa, ale odsuwała tę myśl w najdalsze zakamarki swojego umysłu, łudząc się, że wspólnie uda im się wygrzebać z bagna, w które oboje wpadli. Mimo to była wstrząśnięta. Ból przeszedł przez jej ciało, całą swoją siłą kumulując się w sercu, które w jednej chwili rozpadło się na milion krwawiących cząstek."
Los jest jednak złośliwy jak nowotwór, bo akurat stojącej przed nią podstarzałej lolicie nie powierzyłaby pod opiekę paprotki, a co dopiero Świntucha. Dagmara podejrzewała, że jej dupa jest bardziej odpowiedzialna niż kobieta, która właśnie oznajmiła, że chce adoptować jej pieseczka. Brzmiało to bardziej jak groźba niż prośba, a Dagmary zastraszyć się nie da. Postanowiła, że sama go adoptuje, paniusi z Instagrama nie odda.
Pozwoliłam przeżyć tej kobiecie z bagna tylko dlatego, że jej nienawiść dodawała mi wigoru. Wiesz, że lubię być znienawidzona. Wiesz o tym, na pewno. To rodzaj szacunku. Dowodzi posiadania wpływu. Jest jak zimna kąpiel w upalny dzień. Kiedy głupi ludzie są bezsilni, a ich wysiłki daremne, kiedy zostają pobici i nie mają już nic prócz ziejącej jamy kwasu, jaką są ich żołądki... cóż, muszę przyznać, że ich nienawiść jest jak modlitwa.
Wiktor zacisnął pięści pod stołem. Biedna dziewczyna, pomyślał. Kolejna żona policjanta. Przed ślubem z gliniarzami powinni tym dziewczynom pokazywać statystyki. Jak to było? Mężowie odreagowują w domu problemy związane z pracą w policji. Stresy narastające podczas służby odbijają się na sytuacji rodzinnej. Zanika więź małżeńska. Żony policjantów często zmagają się z syndromem odrzucenia i tracą poczucie własnej wartości. Boże! Albo rozwód, albo się z tego bagna nie wyrwie.
Siostrzyczko, słyszałyśmy, że spadek pani dostała. Odezwała się z sąsiedniego łóżka pani Jagna. -I co pani zrobi? Ja bym proponowała piersi podnieść, bo jakby obwisły trochę. No i usta straciły ostrość konturów. Nasz Nizinka wstrzyknie troszkę kolageniku i będą jak nowe. Lifting twarzy w sumie tez może pani zrobić, ja swój pierwszy wspominam bardzo miło. Te sześć następnych nie było już takich spektakularnych. Mąż nie jest potworem, trzymającym ją w zamkowej wieży i ziejącym ogniem na ewentualnych rycerzy przybywających na ratunek. -Ty jesteś tak skomplikowaną kobietą, a masz taki prosty sposób na życie. Kochać i przyjmować wszystko, jakie jest. A ja jestem taki prosty, a wszystko komplikuję. Wszędzie szukam problemów, we wszystkim wietrzę jakiś spisek albo interes. Nikomu nie wierzę ani nie ufam.
Nami patrzy w kierunku brzegu. Teraz już wszyscy widzą, że wielogłowa czereda składa się faktycznie z małp, owiec, kur i psów. Wszystkie zwierzęta stoją razem, czekając na powrót ukochanych ludzi, którzy tak nagle zniknęli; tęskniły za nimi. Na przedzie stoją psy, mniej więcej tuzin psów różnych ras, z napięciem obserwują zbliżające się łodzie i merdają ogonami. W rozsądnym oddaleniu od psów siedzą dwie nieduże małpy, trzymają się za ogony. Za nimi stoją owce z typowym dla siebie tępym spojrzeniem, a dalej mniejsze stwory, których nie da się jeszcze rozpoznać z tej odległości. Żadne ze zwierząt nie nosi widocznych oznak choroby.
– O ja jebię – rzuca półgłosem marynarz Waśka. – Żyją tu jak w raju, wilk obok baranka. Ale jaja.
Rudo-biały pies o długich uszach nerwowo poszczekuje. Podekscytowany, rzuca się w kierunku łodzi, a potem skacze z powrotem. W końcu przekracza linię bagna: łapy zapadają mu się w błoto, z trudem je wyciąga. Serce Namiego wali jak szalone.
– Uciekaj, kretynie – szepcze.
– Nie strzelać! – krzyczy generał w stanie spoczynku, ale jest już za późno. Pierwszy strzał słychać, zanim ucichnie krzyk generała. Jest zaskakująco celny. Pies ze skomleniem zwala się w błoto. Nami widzi, jak biała sierść nasiąka krwią i ziemistym bagnem. Głowa psa stopniowo zanurza się w błocie, na wierzchu zostają tylko uszy. Z pyska wypływa kilka różowych baniek. Johnny, absolwent University of Houston i pracownik międzynarodowej korporacji, siedzi obok Namiego i przygryza wargi, drżąc z podniecenia. Nami mimowolnie zerka na jego przyrodzenie. Kiedy dostrzega erekcję, robi mu się niedobrze.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl