Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lecz danka", znaleziono 169

Z dobrym daniem jest jak z dobrym obrazem. Smakujesz je, ale nie potrafisz tego uczucia opisać.
Naprawdę wymagająca kobieta - mruczał przed daniem mi tego rodzaju pocałunku, który rozchodzi się aż do palców u nóg.
Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, ale właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany.
- Pan, Danielu, tylko udaje, że nie wie, jak się zostaje posłem czy radnym. Dlatego mądrzy ludzie, którzy chcą coś w życiu osiągnąć, nie kandydują do rad ani do parlamentu.
Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany.
Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany.
Oceniam ludzi na dwa sposoby - pod kątem tego, jak traktują zwierzęta i co lubią jeść. Jeśli czyimś ulubionym daniem jest sałatka, wiadomo, że to zły człowiek. A jeśli coś z serem, raczej jest w porządku.
Podgórski pochylił się w jej stronę. Pozwoliła się pocałować. Niecałe dwa tygodnie wspólnego prowadzenia sprawy i co ? Czy to musiało się tak skończyć ? A może to nie były tylko te dwa tygodnie, przebiegło Danielowi przez myśl. Może to się gdzieś tam czaiło, od kiedy Emilia przyjechała do Lipowa niecały rok temu, żeby przedstawić mu Łukasza ?
- Co pan na to, panie Vitku?
- Z tego co widzę, sytuacja ewidentnie wymagała ode mnie i podkomisarza Przekopa zastosowania środków obrony koniecznej- odpowiedział w tonie jakby zdawał raport z działań operacyjnych.
- Bardzo ładnie ubrałeś w słowa to, co ja lubię nazywać „daniem frajerowi bezpośrednio w ryja” .
Niechlujny mąż szybko odwrócił głowę w naszą stronę, jakby usłyszał jakieś zaklęcie. – O Danielu, mówisz? Co chcecie wiedzieć? – Wiedzą państwo może, gdzie on teraz jest? – zaczęłam nieśmiało. – Sądząc po waszej reakcji, znali go państwo. w jego aktach przeczytałam. – Czy go znaliśmy? – przerwał mi Markowski – mało tego! Ten szatan rządził w naszym domu aż pięć lat! Aż w końcu nam zwiał, piekielne nasienie. Mówiłem żonie, że to nie będzie to samo, co z NASZYM Danielem, ale ona nie słuchała. – Przestań! – jego żona pochyliła głowę i potrząsnęła nią z niedowierzaniem. – Nie mów im tego! Wiesz dobrze, że. – Cicho! Niech mają, jak chcą wiedzieć! I tak już wszyscy dokoła węszą! Jakby myśleli, że coś zrobiliśmy. ale ja mam tego dość. Koniec z tym całym teatrzykiem.
Dobry wieczór – zamuczało zwierzę, siadając ciężko na zadek. – Jestem daniem dnia. Czy mogłobym zainteresować państwo niektórymi moimi częściami? – Zwierzę lekko beknęło, z gardła wydobył mu się cichy bulgot, ułożyło wygodniej tylną część ciała i zaczęło się przyjacielsko wpatrywać w siedzących przy stoliku.
Strasznie staram się sobie dopomóc.
Szczęście i rozpacz. Obraz życia w pigułce zawarty w szpitalnym oddziale.
Życie nie zawsze układa się po naszej myśli, prawda?
Może za decyzją Boga ja wam mam pomóc, a wy mnie? Nic nie dzieje się bez powodu.
Niczego nie musisz tłumaczyć. Doskonale wiemy, że życie na każdym z nas odciska swoje piętno i o pewnych rzeczach niełatwo rozmawiać.
Zauważył, że emerytura mocno uwrażliwiła go na widok ingerencji ostrych narzędzi w ciało. Za młodych lat często obecny na miejscach zbrodni, przyzwyczajony do obrazów krwi i śmierdzących denatów, dzisiaj nietolerujący widoku igły, wbijanej pod skórę. Czas łagodzi duszę - pomyślał.
Może faktycznie nie warto przejmować się czymś, czego nie potrafimy wyjaśnić w świetle o wiele poważniejszych, bardziej bezpośrednich zdarzeń w naszej codzienności?
Podejrzliwość powinna pojawiać się w uzasadnionych przypadkach.
Ale sami dobrze wiecie, że pewne sprawy wymagają odpowiedniej chwili, nieraz impulsu, by mogły się ujawnić.
Wiesz, że oczy są oknem do naszego wnętrza?
Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana.
Ten człowiek wręcz prosił się, żeby go zamordować.
W południe taca nadal stała na podłodze. Sofia zapukała nieśmiało, ale nie doczekała się odpowiedzi. Za drugim razem zabębniła w drzwi jak się patrzy, kantem zaciśniętej w pięść dłoni, lecz także bez skutku. W końcu położyła rękę na klamce i powoli otworzyła drzwi. Wzywanie policji okazało się zbędne.
Gabriel już za młodu doprowadził do perfekcji szczególną umiejętność, mianowicie zdolność wyrzucania wszelkich myśli oraz wspomnień i tworzenia swojego własnego wszechświata pozbawionego dźwięków, światła oraz innych mieszkańców.
Przeszli pod niebiesko-żółtą flagą Ukrainy zwisająca z portyku opery i otoczył ich wielojęzyczny gwar zatłoczonego foyer.
Francesco się uśmiechnął. Ten olbrzymi, podobny do niedźwiedzia facet był zaskakująco podobny do Luciano Pavarottiego. Nawet teraz, ponad dekadę od śmierci wielkiego tenora, polujący na autografy turyści oblegali go na ulicach Wenecji. On zaś, jeśli akurat był w nastroju do żartów - czyli prawie zawsze - spełniał ich prośby.
Gabriel spojrzał na plakietkę z nazwiskiem po swojej prawej ręce i z ulgą przekonał się, że siedzi obok spadkobierczyni fortuny po właścicielu brytyjskiej sieci supermarketów, która, jeśli wierzyć londyńskim brukowcom, niedawno usiłowała zamordować łajdaczącego się męża nożem rzeźnickim. O dziwo, na plakietce po jego lewej nie było żadnego nazwiska.
Korciło go, by użyć mosiężnego szpikulca, ale wyprowadził tylko druzgocące kopniecie w goleń, które poprawił uderzeniem kolana w odsłonięte jądra i kantem pięści w krtań. Cios łokciem w skroń zapewne był zbędny, ale ułatwił odzyskanie skonfiskowanej beretty.
W sumie cieszył się na ten wyjazd. W najgorszym razie będzie miał okazję spędzić kilka dni nad Morzem Północnym. Pomyślał, że zna o wiele gorsze sposoby na szukanie najcenniejszego z zaginionych obrazów na świecie.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl